Autor widmo

The Ghost Writer
2010
7,2 122 tys. ocen
7,2 10 1 122216
7,3 51 krytyków
Autor widmo
powrót do forum filmu Autor widmo

...

użytkownik usunięty

W życiu nie widziałem równie idiotycznego zakończenia... A film sam w sobie bez rewelacji. Pomijając tę nieszczęsną scenę końcową, przyczepić mógłbym się jeszcze do ścieżki dźwiękowej, która budzi napięcie tam, gdzie go nie ma. Poza tym rola Brosnana jakaś taka niepełna, nijaka. 5/10

ocenił(a) film na 8

Ad vocem:
1) Widywałeś gorsze zakończenia, przypomnij sobie Enduro bojs. Polański pokazał, ze jednostka jest w świecie samotna, zdana na siebie - odejście pisarza przy symbolice rozwiewanych stron maszynopisu to kapitalny zabieg.
2) Ścieżka dźwiękowa jest taka, jaka powinna być - Polański od dawien dawna buduje napięcie bardzo powoli, przekładając je z ujęcia na ujęcie. To przecież charakterystyczne.
3) Akurat w tym filmie Brosnan był postacią drugoplanową - spoiwem, łączącym fabułę w jedną całość. Poza tym może właśnie o to chodziło, by był nijaki? Popatrz na byłego premiera Wielkiej Brytanii...
Sumując - albo się lubi Polańskiego albo nie. Zarzucanie mu filmowego prostactwa jest jedna daleko posuniętą ignorancją.

użytkownik usunięty
Deer_Hunter

Enduro Bojz? Nie, nie widziałem i, wnioskując z opisu i obsady, już raczej nie zobaczę. Gwarantowana strata czasu.

"Polański pokazał, ze jednostka jest w świecie samotna, zdana na siebie"
Dobrze, tylko jak to ma się do całości? Pod koniec filmu główny bohater stwarza wrażenie zwycięzcy, rozwiązuje zagadkę, dzieli się swoim odkryciem z panią Lang. Patrząc na jej przestraszoną minę, delektuje się chwilą, po czym udaje się pośpiesznie przekazać swoje rewelacje światu. Próbuje złapać taksówkę, ta go mija, zdesperowany rozgląda się za następną i w tym momencie uderza w niego jakiś samochód. Pech niesamowity! On ginie na miejscu i pojawiają się wspomniane strony maszynopisu, może i symboliczne, ale nijak nie pasujące do całości.

"Polański od dawien dawna buduje napięcie bardzo powoli, przekładając je z ujęcia na ujęcie."
Problem w tym, że kiedy muzyka wrzała od napięcia, na ekranie nie działo się nic specjalnego. Scena pseudopościgu, potem pseudoucieczki z promu i koniec. Punktu kulminacyjnego brak, nie wiadomo nawet, czy to rzeczywiście byli potencjalni zabójcy, czy może mieli jedynie za zadanie śledzić /nastraszyć głównego bohatera. Polański zbudował napięcie muzyką, ale zapomniał o obrazie.

"Akurat w tym filmie Brosnan był postacią drugoplanową - spoiwem, łączącym fabułę w jedną całość."
No właśnie na tym polega problem. Brosnana cenię sobie znacznie bardziej niż McGregora. Jeżeli najlepszy aktor w filmie stanowi zaledwie tło i uzupełnienie całości to odczuwam niedosyt. Podobnie rzecz miała się z 'Planem doskonałym', gdzie Dafoe i Foster zagrali jakieś epizodziki nic nie wnoszące do filmu. A szkoda, bo może uczyniliby go bardziej znośnym.

ocenił(a) film na 8

To, że uderza w niego samochód to nie jest "pech", tylko sprawka pani Lang i CIA ;]

użytkownik usunięty
zozoh

Troszkę to naciągane, zważywszy, że pan Autor nie był na uroczystość zaproszony (czyli pojawił się niespodziewanie), zaś czas jaki miną od przeczytania notki przez panią Lang do nieszczęśliwego wypadku był zdecydowanie za krótki na jakąkolwiek reakcję ze strony CIA ;)

ocenił(a) film na 8

Dokładnie. Mi to w ogóle na samobójstwo wyglądało, co jest całkowicie nielogiczne. Znaczy rozumiecie, kto staje na środku ulicy ten musi się liczyć z tym, że potrąci go samochód. Więc pan pisarz wyręczył wręcz CIA i sam załatwił sprawę ze swoim tajemniczym zniknięciem. Popieram autora tematu, ostatnia scena to porażka.

Nie wiemy ile czasu minęło od momentu gdy Ghost poniósł kieliszek do góry do chwili gdy znalazł się na ulicy :) Wykonać telefon do czujnika sterczącego za rogiem to chwila moment szczególnie dla CIA.

Inna sprawa, że nie rozumiem skąd nagle to rozluźnienie atmosfery. Do tej pory przestraszony i ostrożny ... nagle staje się wcieleniem męstwa i odwagi co demonstruje jasnym czynem i później gestem skierowanym do Ruth. Chyba odkrycie ostatecznej prawdy trochę mu przesłoniło jasność myślenia i uderzyło do głowy. Wiadomo, że to właśnie w tej chwili należałoby schować głowę w piasek, a on paraduje środkiem ulicy z kluczowym dowodem w sprawie w ręku.

Film jednak niezły, pozorny spokój i brak typowej sieczki doceniam bardzo.... jak również muzykę, która trzyma w napięciu gdy na wizji niby nie ma się czego bać. Lubię.

ocenił(a) film na 9

właśnie o to chodzi. pokazanie szybkiej reakcji CIA

użytkownik usunięty
sinekmen

Bez przesady z tą szybkością... No chyba, że agenci CIA biegle władają sztuką telepatii ;)

ocenił(a) film na 9
sinekmen

nie rozumiecie tego filmu caly pic polegal na tym ze premier byl kontrolowany przez pania lang a ona przez emmeta , ona byla zdenerwowana a emmet ja uspokojil szepczac jej na ucho pewnie " wszystko juz zalatwilem" Jz wszystko jasne dzieciaki?

użytkownik usunięty
kudin1

Jak słoneczko mistrzu! Jak słoneczko!

ocenił(a) film na 5

Oglądając uważnie końcówkę można zauważyć że samochód, który w niego uderzył parkował kilkadziesiąt metrów dalej. Kiedy nie udało się bohaterowi złapać taksówki kierowca samochodu zapalił światła i włączył się do ruchu coraz bardziej się rozpędzając.
Wynika z tego że zabójstwo było zaplanowane niezależnie od tego co było napisane na kartce. Pisarz miał zginąć bo podpadł Emmetowi. Na promie się wywinął, ale w Londynie nie poszło już tak łatwo. Morał z tego taki że lepiej nie kończyć spraw po denacie bo można do niego dołączyć, no i że nawigacja BMW do piekła może zaprowadzić;-)
Ta końcówka jest trochę mało czytelna i rzeczywiście można nie wiedzieć o co chodzi. Poza tym jest trochę nieuzasadniona bo pisarz miał gdzieś tą całą sprawę przez większość filmu. Zgubiła go jedynie ciekawość. Nieuzasadnione było też pisanie tej bzdurnej karteczki. Chyba że postanowił zginąć, ale pewnie nie spodziewał się że tak szybko to nastąpi.
Ogólnie film przyjemnie mi się oglądało. Nostalgiczne pejzaże, trochę fajnej architektury. Ale niestety całość bez rewelacji.

użytkownik usunięty
2222

Dzięki, na właśnie taką odpowiedź czekałem :) Rzeczywiście, nie zwróciłem uwagi na ten detal w końcówce. Poza tym wydawała mi się ona tym bardziej absurdalna, że Widmo nie był na imprezę zaproszony i, o ile dobrze pamiętam, był wręcz niepożądanym gościem.

ocenił(a) film na 5

Teoretycznie nie był zaproszony, ale tym bardziej można było się spodziewać ze przyjdzie podziwiać swoje dzieło. Możliwe nawet że babka z którą wszedł po to się tam zjawiła (aby go wpuścić)- na polecenie Emmeta lub wdowy po Langu. Możliwe też że był śledzony wcześniej.
Jak by jednak nie było dziwne jest że zabili go w takim miejscu i w tak widowiskowy sposób. Takie rzeczy załatwia się chyba raczej po cichu. No ale jakby go zabili po cichu to nie było by efektu lecących kartek.
Kiepską końcówkę można też zwalić na brak Polańskiego w Londynie (obawa przed ekstradycją) tylko nadzorowanie kręcenia przez internet.

użytkownik usunięty
2222

Ogólnie to w filmie za dużo było niedomówień. Podejrzewam, że po przeczytaniu książki wszystko byłoby jasne i klarowne, no ale nie o to tu przecież chodzi... przynajmniej nie do końca. A wystarczyło nieco przykrócić te pełne 'napięcia' sceny i w ich miejsce wrzucić nieco treści. Film by nie ucierpiał, a fanów może by nieco przybyło.

ocenił(a) film na 9
zozoh

A moim zdaniem to jednak "pech". Po prostu: zło jednak wygrało. I zawsze wygra, choćby człowiek się nie wiem jak starał... Tak jak w zakończeniu "Chinatown". Polański to taki pieprzony pesymista...

Cyngle CIA nie rozjeżdżają ludzi samochodem, tylko strzelają do nich ;-)

ocenił(a) film na 9
Deer_Hunter

popieram kolege deer hunter. Co do brosnana to mial byc nijaki

ocenił(a) film na 9
Deer_Hunter

@Deer_Hunter - nienawidzę Polańskiego, jego filmy mnie nie kupują, jednak ten trafił w sedno, taki współczesny noir, aż żal, że nie jest czarno-biały...

Końcówka kiepska? Raczej taka jakiej się spodziewałem, tylko lepiej nakręcona. ;)

ocenił(a) film na 6

w pełni się zgadzam. Cały film generalnie dość znośny, ale końcówka totalnie beznadziejna... przez to tylko 6/10

ocenił(a) film na 8
alejan

Wiecie, że to jest na podstawie książki, prawda. Książka pokrywa się z filmem w 100%

ocenił(a) film na 3

No cóż, ja widziałem dużo filmów, ale ten jest jednym z nielicznych, których w życiu już nie obejrzę drugi raz. Akcja rozkręca się przez cały film i jakoś się nie może rozkręcić. Nie mam pojęcia jak to mogło dostać jakąkolwiek nagrodę. 3/10

A że tak się spytam: co takiego idiotycznego było w tym zakończeniu?

użytkownik usunięty
Gerard_Polanski

A że tak spytam, przeczytałeś wszystkie wypowiedzi? Zarzuty dot. zakończenia pojawiły się w tym wątku już parokrotnie...

No własnie czytałem, i nadal nie dostrzegam owego idiotyzmu. McGregor to postać, którą ewidentnie przerosły okoliczności, w jakich się znalazł. Polazł na to przyjęcie, chociaż wiedział już wcześniej, że ktoś chce go zabić, a zważywszy, że już uprzednio fuksem się wywinął, odpowiednie służby zapewne były już lepiej przygotowane.

Główny bohater poszedł na przyjęcie i napisał tę karteczkę, gdyż w jego mniemaniu dzięki temu udowodni swoją bystrość i przenikliwość. W swojej naiwności zapomniał, że jak się odkrywa tak daleko idące powiązania, najlepiej siedzieć cicho. Dla mnie ten finał to mistrzostwo w posługiwaniu się ironią, a mnogość niedopowiedzeń tylko dodaje smaku tej sekwencji. Ostatnie, co można powiedzieć, to to, że zakończenie jest idiotyczne.

ocenił(a) film na 3
Gerard_Polanski

Każdy ma swój gust i ja nie krytykuję tego, co napisali inni. Mi się wybitnie film nie podobał i tyle, nie mam się zamiaru z tego spowiadać.

ocenił(a) film na 3

Zakończenie nie było idiotyczne a "poetyckie". Miało pokazać że nie ważne jak bardzo jednostka będzie przebierać nóżkami w celu ochrony biednych terrorystów to i tak zostanie zabita przez demonicznych agentów CIA.

ocenił(a) film na 8
Mag_OZ

Dobrze powiedziane :) Zakończenie ma tylko obrazować to, co mogło się stać jak i stanowić puentę, co z tego, że trochę bez sensu. Wyobraźcie sobie, że Widmo odkrywa na przyjęciu ten fakt. I co, potem wychodzi i koniec? albo już wysyła tą karteczkę (btw dobra muzyka wtedy leciała), wychodzi, CIA śledzi go do domu bo on poszedł chodnikiem, i tam kończy sprawę? Moja konkluzja? Zakończenie nie jest aż tak złe. Wspaniale lecące karteczki xd

ocenił(a) film na 10

Zakończenie na pewno nie jest idiotyczne. Takie miało być, widz ma się domyślać. Zresztą w podobnym tonie skończyła się powieść Harrisa. Według mnie, zginął jak najbardziej celowo. Po przekazaniu kartki pani Lang zdenerwowała się, zaczęła iść w stronę Autora, ale zatrzymał ją Emmett, szepcąc kilka słów po których Langowa się uspokoiła. Resztę załatwili chłopaki z CIA.

ocenił(a) film na 7
navy69

Ktoś mądry powiedział kiedyś : jesli autor nie wie co zrobić z zakończeniem , robi zakończenie otwarte i udaje , że całą historia ma drugie dno. Jeśli główny bohater ( McGregor) miał zginąć tak idiotycznie , po co w ogóle pokazali cały film ? Znacie Nagrody Darwina za najgłupszą śmierć ? to tak jakby nakręcić 5 ostatnich miesięcy z życia o osoby , która sama utopi się we własnej wannie szukając gumowej kaczuszki... Spodziewałam się wielkiego finału , patetycznego zakończenia , a dostałam tegoroczne Nagrody Darwina i jedną z najgorszych kreacji McGregora. No , może za wyjątkiem jedynej inteligentnej rzeczy , jaką zrobił w całym filmie, czyli uciekł z tego promu. Dałam 6 bo historia fajna, +1 za McGregora , ale i tak czuję się ogromnie zawiedziona.

ocenił(a) film na 9
vera232

Jestem pewien, że śmierć McGregora na końcu to nie jest przypadek. Strony maszynopisu rozwiewane po ulicy to nie miał być tylko pusty efekt wizualny - ot, bo fajnie wygląda :/ Dla ludzi na tej ulicy te stronice nie znaczą nic. Nie podejrzewają nawet, że znajduje się w nich klucz do odkrycia skandalu o niewyobrażalnej skali. I to jest takie fascynujące. Niestety jedyny człowiek spoza układu (wiem, to u nas skażone słowo), który ten klucz odkrył, nie żyje. Wszystko zostało zatuszowane i nikt już nie odkryje prawdy. To zakończenie robi po prostu wrażenie. Bardzo gorzkie, ale jednak wrażenie. Bo jednak kibicujemy "Duchowi" i chcemy, żeby jakoś teraz sprawę załatwił, upublicznił zdobyte informacje, dokopał tej wrednej Ruth (Olivia Williams na 5+). I nagle taki cios. Przypomina mi się trochę zakończenie Trzech Dni Kondora. Tam Redford też odkrywa gigantyczny spisek rządu USA. I myśli, że prasa pomoże mu wszystko nagłośnić. A agent CIA pyta go skąd ma pewność, że to wydrukują. A jeszcze ktoś tam wyżej napisał, że nie rozumie w ogóle, dlaczego McGregor tak się angażuje, skoro przez połowę filmu ma to gdzieś... Właściwie ten ktoś sam sobie odpowiedział: ma to gdzieś do momentu, w którym znajduje notatki McArry. Od tej chwili zaczyna swoje śledztwo, bo ewidentnie JUŻ TEGO NIE MA GDZIEŚ!! Radzę jeszcze raz obejrzeć film, tylko tym razem wytrzymać do końca, a nie usypiać w połowie.

ocenił(a) film na 5
the_boutique

ten "ktoś tam" nadal uważa że film jest bez rewelacji. Użyj mądrzejszych argumentów bo niełatwo "go" przekonać czymś tak miałkim.

ocenił(a) film na 9
2222

Domyślam się, że jest "on" dość uprzedzony i każde argumenty okażą się miałkie. Już to przerabiałem wiele razy. Niech "on" sobie uważa film za bez rewelacji, jakoś nie odczuwam potrzeby przekonywania "go" do czegokolwiek. A odnosiłem się tylko do zarzutu, że McGregor przez większość czasu ma całą sprawę gdzieś. No więc właśnie próbowałem pokazać, że miał ją gdzieś do pewnego konkretnego momentu, a później już nie. Najpierw zaintrygowała go koperta ukryta pod szufladą przez poprzedniego "Ducha", później to, że ostatnim celem w GPS-ie był dom Paula Emmetta. Wtedy ostatecznie powiązał fakty i wiedział już, że trafił na trop czegoś grubego. Ta podróż do Emmetta to swoją drogą fantastyczny zabieg, bo McGregor podąża śladami McArry, zupełnie jakby prowadził go "Duch" (to nie moje spostrzeżenie, ale wydało mi się ciekawe).

ocenił(a) film na 9
the_boutique

Jeszcze chciałem dodać do powyższego (to ograniczenie edycji postu do pięciu minut to jakiś absurd), że właściwie zwróciłeś uwagę, znaczy "on" zwrócił uwagę na coś dość ważnego. Bo McGregor jest właśnie kimś takim - nie chce się angażować do niczego, dla niego to jest tylko zajęcie zarobkowe, napisze książkę, dostanie forsę i do domu. I faktycznie ma to gdzieś, ale pojawiają się pewne okoliczności, które nawet komuś takiemu jak on, czyli neutralnemu, anonimowemu facetowi, nie dają spokoju. Niby czemu przez cały film ani raz nie pada jego imię czy nazwisko? Kaprys scenarzysty? Raczej nie.

ocenił(a) film na 5
the_boutique

Nadal nie jestem przekonany. Tym bardziej że w ogóle nie zrozumiałeś mojej aluzji że ustosunkowując się do czyjejś wypowiedzi nie ładnie jest pisać "ktoś tam". Podobnie jak nielogiczne jest pisanie że ten ktoś przespał film jeśli rozmowa dotyczy zakończenia. Ale to w sumie kwestia kultury i inteligencji.
Co do filmu to zgadzam się z Verą232. Też myślę że Polański nie miał pomysłu na zakończenie. Faktem jednak jest że można było to zakończenie zrobić bardziej wyraziste. Więc nadal zwalam to na karb nieobecności reżysera w Londynie. Z drugiej strony to dziwne żeby Polański działał na zasadzie "zróbmy cokolwiek a publiczność i tak kupi moje nazwisko". Film ten kwalifikuję wiec jako wypadek przy pracy mając nadzieję że następny będzie lepszy.

ocenił(a) film na 9
2222

Faktycznie, całkowicie tego nie zrozumiałem. A najlepszy przykład mojego niezrozumienia dałem kontynuując pisanie w trzeciej osobie. Ostatni raz napiszę: do niczego nie zamierzam Cię przekonywać. Jeszcze gdyby mi dystrybutor za to płacił, ale złamanego grosza nie dostaję. A co do logiki mojego stwierdzenia: skoro piszesz, że nie rozumiesz dlaczego McGregor tak się zaangażował w całą sprawę, a przecież przez większość czasu miał ją gdzieś... To znaczy, że przespałeś dwa ważne momenty, które opisałem wcześniej, a które wyjaśniają, dlaczego McGregor się angażuje. Ale do moich miałkich argumentów przedstawionych powyżej nie raczyłeś się już odnieść, a w końcu odpisałeś na mojego posta, bo odniosłem się do Twoich słów (i tu cytat) "Ta końcówka jest trochę mało czytelna i rzeczywiście można nie wiedzieć o co chodzi. Poza tym jest trochę nieuzasadniona bo pisarz miał gdzieś tą całą sprawę przez większość filmu."

ocenił(a) film na 5
the_boutique

Myśl sobie co chcesz. Podobno nie ma błędnych interpretacji. Tylko nie mów innym co mają myśleć. Pzdr.

ocenił(a) film na 9
2222

I tyle się naprodukowałem na darmo. Gdzie ja Ci mówię, co masz myśleć? Odniosłem się do Twojego stwierdzenia, przedstawiłem argumenty, których Ty w żaden sposób nie skomentowałeś, tylko się przyczepiłeś, że jestem niekulturalny, nieinteligentny i nielogiczny. Od początku mam gdzieś czy film Ci się podoba, czy nie i nie próbuję Ci na siłę wmówić, że jest zajebisty. W mojej "dyskusji" (mocny eufemizm) z Tobą odnosiłem się tylko do Twojego komentarza, nie przedstawiałem interpretacji filmu, tylko dwa dość istotne dla fabuły fakty, więc zupełnie nie wiem skąd nagle ten tekst o interpretacjach. Zresztą jakie to ma znaczenie... Ja kupiłem ten film na DVD i nie żałuję wydanej kasy.

ocenił(a) film na 7
the_boutique

..3ba wziąć pod uwagę również fakt , że bohater filmu jest facetem i w momencie gdy uwiodła go taka kobieta jak Ruth władcza i z lekka zaborcza musiało to na nim wywrzeć jakieś wrażenie i poczuć się oszukany po odkryciu rozwiązania mimo że reżyser tego nie sugeruje otwarcie ... chciał się na Ruth w pewien sposób odegrać podsyłając jej kartkę ..pomijając fakt intelektualnej zagadki która dręczyła go swoim ukrytym rozwiązaniem ...
Ps : Wcale nie uważam że wszystko opiera się na Freudzie ;q

ocenił(a) film na 7
arthor44

To samo mi przyszło do głowy, szczególnie że zlecenie na Ghosta było pewnie niezależne od wydarzeń na premierze książki. Impuls.

Jednak jako takie wydarzenia po powrocie do Londynu wydają się kompletnie nieracjonalne. Znaczy się, np. wywiad brytyjski nie był kompletnie zainteresowany? Ghost bez problemu wraca do domu i kończy(?) biografię? Bez sensu. I nagle przypomniały mi się wszystkie dziury tej historii i jeszcze bardziej irytująca kliszowatość bohaterów. Najciekawsza jest tu Ruth, a to przecież aż tak wybitna postać sama w sobie nie jest. Jednak nie wiem czy to wybór Polańskiego czy wkład książki Harrisa?

No to się trochę oszukany poczułem. Ale się przespałem i jestem gotów oddać Polańskiemu co jego. I skojarzył mi się z ostatnim dziełkiem Scorsese. No pewnie, to inne historie, inne narzędzia, inny klimat. Ale jeśli nie traktować tych historii całkowicie serio, to w oczy się rzucają różne smaczki, filmowe i nie tylko, zabawy z konwencją. Zwodzenie widza. Nieledwie cytaty.

ocenił(a) film na 7
the_boutique

Ja rowniez szedlem tym tropem. Aby nieco bardziej zrozumiec koncowke - trzeba przeanalizowac glownego bohatera w przekroju calego filmu. Tak jak juz "the_boutique " zauwazyl - glowny bohater nawet nie posiada swojego imienia, zabieg, ktory ma nam dac juz na starcie do myslenia, ze ta postac jest na tyle malo istotna/nijaka (z punktu widzenia granej przez siebie postaci a nie roli w filmie oczywiscie) , ze nikt nawet nie zwraca sie do niego po imieniu ani nawet sie o to nie ma zamiaru zapytac. Druga sprawa, gdy ruth pyta sie ghostwritera(kąśliwie) czy nie chcial kiedys zostac prawdziwym pisarzem (dajac mu do zrozumienia, ze jest jakims podrzednym pisarzyną), nawet opowiadajac o swoim zyciu prywatnym (zwiazkach itp)... nie potrafi nic ciekawego na ten temat powiedziec.. bo praktycznie nie ma chyba o czym (znowu zabieg majacy na celu stwierdzenie, ze naszemu bohaterowi praktycznie nic w zyciu specjalnie nie wyszlo - uzyje dalej stwierdzenia - jest nijaki). Taki klimat budowania zyciorysu ghostwritera przewija sie przez caly film.. nawet na koniec gdy wychodzi jego dzielo - nie jest na nie zaproszony. Musi byc cholernie wkurzony na to, ze cale zycie jest pomijany, gdy wkoncu mial okazje sie wybic w jakis sposob... dalej mu nie wyszlo. Wiec w wkoncu w sytuacji gdy dowiaduje sie czegos wyjatkowego/szkokujacego.. nie moze sie powstrzymac zeby wkoncu w jakis sposob zaistniec. Chce zeby ktos to wkoncu docenil w jakis sposob, chce zabylysnac, chce wkoncu byc przez kogos zauwazony. dlatego ta scena gdy pije szampana i pyszni sie tym co wlasnie odkryl - na taka chwile czekal prawdopodobnie cale zycie. I dopiero wtedy ucieka aby przekazac ta informacje dalej...
Ufff.. to tylko moja interpretacja polowy zakonczenia ;).

ocenił(a) film na 7
pr0siaczek

cd.
a co do ostatniej sceny z wypadkiem. obejrzyjcie ja uwaznie jeszcze raz. Widac w niej dokladnie jak samochod ktory za chwile potraci ghostwritera spokojnie czeka z zgaszonymi swiatlami tuz przed skrzyzowaniem. dopiero gdy GW wybiega na ulice - ten zapala swiatla i powoli rusza w jego kierunku (nie wiadomo jak zamierzal zabic glownego bohatera - zapewne dostal instrukcje aby sie go pozbyc w jakis sposob). Mogl to zrobic na wiele sposobow, gdyby GW zlapal taksowke to by go sledzil i dokonczyl sprawe na miejscu. Mogl tez przejezdzac obok niego i poprostu go zastrzelic. Ale nadarzyla sie inna okazja gdy GW stal na srodku ulicy wiec go poprostu przejechal i tyle. Moim zdaniem nie bylo w tym zadnego przypadku poniewaz ten samochod nie stal tam przypadkowo.
To chyba tyle z mojej interpretacji.

użytkownik usunięty
pr0siaczek

aż nie chce się tego wszystkiego czytać, ma ktoś sensowne wytłumaczenie?

ja mam pomysł:
W scenie gdy Ghost rozmawia z Richard Rycart w knajpie, ten drugi mu mówi, żeby poleciał jednak z Lang'iem bo ten go nie zabije- bo jakby to wyglądało, że dwóch ghostów ginie w niedługim, czasie.
Może dlatego on popełnił samobójstwo ( bo w 5sekund CIA nie dostałoby info od żony Lang'a że ma go zgarnąć), żeby zwrócić właśnie na to uwagę i pokazać, że w tej sprawie coś jest nie tak.


A powiedzcie mi, co w końcu było w tej książce? Bo jeśli Ruth i reszta jest bardzo zadowolona, to znaczy, że ghost wszystko dla siebie zostawił. Pozostaje kwestia Richard'a Rycart'a-bo on też w końcu o wszystkim(prawie*) wie. Powiedzcie coś więcej, bo mnie nurtuję to:)

a film 8/10 niby pościg,, a później akcja ze statkiem, ale co chwila wstawki obniżające ten poziom

Jakie samobójstwo ? W filmie wyraźnie widać jak Ewan przechodzi przez ulice , samochód który go zabija rusza. Przecież CIA mogło cały czas śledzić Ghosta,

ocenił(a) film na 5

Końcowa scena - logiczna. Kompletnie nielogiczne, żeby nie powiedzieć mocniej, jest zachowanie głównego bohatera, który zwietrzając jakieś sensacje jedzie chwalić się nimi przed tymi, których podejrzewa. Czy też zdradzając się już w końcówce przed Ruth, że zna jej sekret. Takie odkrywanie kart w polityce, gdzie stawka jest zwykle tak wysoka, że ludzkie życie to przy niej pikuś? Dziwne.
Jakie napięcie? Tu NIE BYŁO żadnego napięcia! W życiu nie powiedziałabym, że oglądałam thriller i to w dodatku Polańskiego, do którego 'Lokatora' musiałam podchodzić dwa razy, bo za pierwszym się wysiedzieć nie dało. Jedyne pozytywne zaskoczenie to pan Bond, James Bond, który zagrał bardzo ładnie, subtelnie, a przy tym wyraziście. O to tego pana nie podejrzewałam. Jestem wstrząśnięta, niezmieszana.

ocenił(a) film na 8
Mahosia

nie czytałam wszystkich komentarzy więc być może powielę opinie kogoś ale jednak napiszę. Wydaje mi się, że główny bohater wiedział jaki koniec go czeka. Podaje karteczke pani Lang celowo- tylko po to by zobaczyć przerażenie w jej oczach i na moment stać sie panem sytuacji, pokazac tym, którzy czują sie bezkarni, że prawda została odkryta,. W naszym mniemaniu był naiwny i lekkomyślny, a może po prostu mierzymy go swoją miarą- miarą strachu. Na jego miejscu ukrylibyśmy się w komórce pod schodami i spędzilibyśmy tam resztę życia, a on na wielkim przyjęciu puszcza w obieg karteczkę dając do zrozumienia, że się nie boi, że ma gdzieś wielki CIA, inwigilację, konszachty. A ulatujące w niebo karteczki to może symbol bezradności jednostki wobec spisków, wielkiej polityki. Nie żebym była zwolenniczką i fanką teorii spiskowych, ale sami przyznacie, że maluczcy światem nie kręcą. Strach jest miarą przegranej, przegrało CIA, pzregrała Lang.

ocenił(a) film na 5
tiger2012

"Strach jest miarą przegranej, przegrało CIA, pzregrała Lang" - chyba raczej odwrotnie. Ewan wygrał bitwę, CIA wygrało wojnę, bo Ewana już nie ma. Nie chodziło mi także o chowanie się pod schodami, ale o granie w reguły gry z głową, nikt, kto chce wygrać/przetrwać nie odkrywa swoich kart, a już napewno nie staje oko w oko z potężniejszym nie mając opracowanego zaplecza/tyłów. Wierzę też, że jednostka NIE JEST bezradna wobec spisków, zdarza się to nieczęsto, ale jednak udaje się nielicznym wygrać z potężnymi konsorcjami (np. firmy tytoniowe, itp.). Nie widzi mi się jednak żeby komukolwiek udało się wygrać z CIA ;D.

Pomysł na film bardzo dobry... ale zbytnio ciągnie się jak flaki z olejem... wieje strasznie nudą...

ocenił(a) film na 9

piękny film o miłości i krwi

http://srecenzje.blox.pl/2010/10/Ghost-Writer.html

ocenił(a) film na 5
jakubovski

Ponoć Polański wielkim reżyserem jest, ale ten film zupełnie do mnie nie przemówił. Ani napięcia, ani akcji, nic się nie działo przez 2 godziny i nagle się skończyło. I ścieżka dźwiękowa trochę jak z Harry'ego Pottera, nie za bardzo pasowała,