Owa nuda to jest właśnie punkt charakterystyczny dla Polańskiego... Przypomnijcie sobie chociaż Dziewiąte Wrota... Zawiła fabuła, taka, że do samego końca ciężko jest na 100% przewidzieć koniec, który zaskakuje, a czasami nawet wykrzywia twarz w grymasie niesmaku i nie takiego zakończenia, jakbyśmy chcieli... Autor widmo bardzo przypomina mi właśnie owe Dziewiąte Wrota... Rozciągnięta fabuła daje nam czas na rozmyślenia i lepiej nie oglądać go wieczorem leżąc w łóżku, gdyż najzwyczajniej w świecie zaśniemy, ale ma to przecież swój urok, jak wszystko! Dodatkowo ja osobiście uwielbiam Evana McGregora i świetnie oglądało mi się owy film. Jak zazwyczaj patrzę na nudę w filmie jako na wadę, tak tu nie przeszkadzało mi to najzupełniej w świecie... Chwilę przy pisaniu owego wątku zastanawiałam się jaką wadę wpisać, bo przecież jako obiektywny widz powinnam... Ale nie przychodzi mi nic do głowy... Może wy coś podrzucicie?:P Jednak każdemu, kto lubi zawiłe, długie, zatalatujące starością kino ze świetną grą aktorską i zaskakującym zakończeniem polecam owy film :)
O, podoba mi się takie podejście. "Nuda" również może czemuś służyć. Zaczęłam sobie właśnie oglądać na nowo wszystkie filmy Polańskiego, którego fanką jestem od lat, ale dawno niczego nie widziałam, i muszę przyznać, że czuję się nieco ZNUŻONA, znudzona właśnie. Takie "Chinatown" - niby arcydzieło i finał zwala z nóg ale... no właśnie, "nuda" ;) Z "Dzieckiem Rosemary" miałam to samo. Może to ma sens rzeczywiście, może to jest znak szczególny Polańskiego? Nie wszystko musi pędzić na łeb, na szyję. Hmm.
Zaskakujacym zaskoczeniem? Widzielismy chyba dwie rozne wersje, bo tego ze glowny bohater zginie, mozna sie bylo domyslic wlasciwie od momentu jego zatrudnienia. Film taki jak piszesz: nudny. Z gatunku takich, ktore po prostu sie oglada, bez zastanawiania. Swoja droga to dobry film do samolotu.
"Rozciągnięta fabuła daje nam czas na rozmyślenia", aha, im blizej konca tym czesciej rozmyslalem nad tym w jakiej to polanski jest niskiej kondycji do krecenia produkcji. i takie wmawianie sobie, ze celowe, niskie cisnienie fabuly ma tutaj wplyw na styl prac polanskiego jest denerwujace i proporcjonalne do tego, jak czesto w kilku zdaniach zlozonych uzywasz slowa owy/owa/owe. dla mnie to tylko przereklamowana i niedopracowana tasma z kiepskimi ujeciami, z malociekawym watkiem polityczno-kryminalnym, medialnie podkrecona i zmanipulowana przez medialna podaz, dzieki kolorowej i mlodzienczej przeszlosci polanskiego w celu zwiekszenia ogladalnosci. 4/10