Jak dla mnie był dość nudny. I jakoś tak nie rozumiem całej idei, bo (zdradzę zakończenie!!!, bo nie wiem jak inaczej to napisać) co zmienia fakt, że żona brytyjskiego pramiera jest amerykańską agentką. A przynajmniej czemu jest to coś tak ważnego, żeby aż zabić. Spodziewałam się czegoś dużo ciekawszego...
PS: Przepraszam, jeżeli coś pomieszałam w tej końcówce, dość dawno temu oglądałam ten film, ale i tak było tam coś w tym stylu.

tzn. jest to fakt mający świadczyć o tym, że USA dominuje w świecie i politycy innych państw realizują ich linię polityczną , w tym politykę (przede wszystkim) wojen, tortur , a może nawet ze wojna z terroryzmem to naiwna historyjka.
ostatnio historyjki o spiskach i manipulacjach są na topie, co wiecej mnóstwo ludzi w nie wierzy. M. moore (ten gruby kolo) zrobił całą hucpę, atakując G. Busha. u nas długie ciągnęły się dyskusje o wsparciu USA w Iraku. z tych historii wyrasta bardzo mroczna wizja świata. Aż strach się bać...
film Polańskiego jest mimo wszystko niezły, choć nie rewelacyjny. scenariusz zrobiony w sposób odpowiedni, poprawny - z typowym odwróceniem ról, (dobry staje się zły i odwrotnie), i finał z zaskakującym wnioskiem. aktorzy grają poprawnie, w miarę dobrze skrojone charaktery. daje również trochę przemyśleń po zakończeniu seansu. są również braki, które jednak nie umniejszają pozytywów.