... ten nie wypadł najgorzej! Nie ma co porównywać do genialnego Hauera w "Autostopowiczu" z 1986, ale poziom "Wyścigu..." nie jest aż tak niski, jak tu ludzie piszą. Minus: przeniesienie filmowego gierojstwa na kobietę - to nie ma sensu, co pokazały takie obrazy jak "Bez litości" czy "Eden Lake". Kobiety nie zagrają krwawej zemsty tak sugestywnie, jak faceci, sorry. Co do gry aktorskiej (poza kobietą-bohaterką) - tu właśnie: Plus! Jake Busey powala sarkazmem i dowcipem (nie tylko dlatego, że ma to po ojcu). Ale, jak stwierdziliśmy na początku - do Hauera mu daleko. Bo każdemu do niego daleko. Miłego oglądania. Prawie - warto.