Wszystko - od pary glownych bohaterow, fabule, kretynizmy, wnerwiajaca muzyke, brak napiecia az po koncowke - jest do bani... Tylko Sean Bean sie jako tako broni, w roli Rydeta... Choc daleko mu do rozkosznie przerazajacego Hauera!
dla mnie nie byl taki zly mozna bylo sie pare razy przestraszyc.