Szczerze mówiąc po takim czasie nie oczekiwałem wiele więc się nie zawiodłem. Film prześliczny, piękna ekranizacja subnautici, aczkolwiek wiele rzeczy fabularnych jest tutaj mocno do kitu. Uniwersum pandory nie jest zbyt odkryte więc po co komplikować i wskrzaszać wroga z poprzedniej części? Było tyle możliwości żeby wprowadzić kogoś nowego, ciekawszego. A tak to mają odgrzewanego kotleta tylko na niebiesko.
Co się stało z unobtainium? Poza tym czy naprawdę nusieli wymyślić soczek wiecznej młodości i umierająca planetę żeby uzasadnić powrót ziemian na pandorę? Moim zdaniem nie musieli. Unobtainium wystarczająco działa na ludzką chciwość a teraz to juz w ogóle.
Swoją drogą ten wątek z umierająca ziemią też nie powiem skąd sobie wyciągnęli.
Wprowadzenie to zlepek kilku scen które bardziej wprowadzają zamieszanie. Generalnie mało fabuły pozlepiane scenami rodem z fictional geographic. Nie wspomnę już o tarzanie i córce Ripley. Będę traktował tą część jako interludium przed wielką wojna z terranami.
Myślę, że jak już A2 i A3 (bezpieczne dla "szerokiego odbiorcy") zapewnią zwrot z inwestycji w nową technologię kinowo-filmową i zarobią z okładem na A4 i A5, to wtedy przyjdzie czas na jakieś eksperymenty fabularne ze spin-offem "nie dla idiotów, nie-autoplagiatem-wydmuszką fabularną".
A póki co nie mam innych oczekiwań i cieszę się samymi efektami wizualnymi jak dziecko. Chyba pójdę drugi raz, ale tym razem na te 4DX (byłem na 3D IMAX), a co mi tam. ;P
Dokładnie tak było z disneyowskimi Star Warsami a przecież Avatar to również Disney. Początkowo Avatar miał być trylogią więc trzecia część to na 99% będzie ostateczne starcie zakończone spektakularnym zwycięstwem navich jak w innych tego typu trylogiach. Dopiero wtedy przyjdzie kolej na spin-offy dla ambitniejszego widza i bardziej rozbudowaną politykę.
Druga część to taka familijka... Ogląda się jak widowisko, ale bez emocji... Gość w kinie w rzędzie powyżej przyciął komara od połowy filmu... P.S. unobtainium zostało zastąpione substancją nieśmiertelności... Co jest śmieszne w tym uniwersum, gdyż można w nim sobie nieskończenie klonować niemalże niezniszczalne ciała i przenosić do nich osobowość - po co komu w takiej sytuacji eliksir nieśmiertelności?
Zgadzam się z tą "familijką". Państwo awatarowie narobili "awatarków" i jeszcze doadoptowali, no i zrobiło się kino familijne.Ale... jakim cudem wiesz, co i od którego momentu filmu, robił gościu w rzędzie za tobą? Ciął komara na twoim ramieniu, czy jak? ;)PS" i przenosić do nich osobowość - po co komu w takiej sytuacji eliksir nieśmiertelności? " - to nie było przenoszenie osobowości, tylko kopii osobowości skopiowanej za życia osoby. Czyli nie było ciągłości osobowości - dalej żył jakby jej klon.
Jak ktoś chrapie za uchem to nie da się tego nie słyszeć... Natomiast co do wgrywania osobowości - przecież ja pisałem o przenoszeniu nie wgrywaniu. Chodzi o to, że można przenieść (nie kopiować) osobowość w rytuale - pod warunkiem, że się żyje w zgodzie z tubylcami, którzy to umożliwią (tak było w pierwszej części - kopie i klony to wymysł kontynuacji).
No to musiał nieźle chrapać ten ziomuś jak przebijał się przez udźwiękowienie filmu. ;)
"pod warunkiem, że się żyje w zgodzie z tubylcami, którzy to umożliwią" - myślę, że kluczowe jest tu "w zgodzie z tubylcami". Ci, którzy pozyskiwali tę "substancję nieśmiertelności" akurat nie żyli w zgodzie z tubylcami. A wręcz cała fauna i flora ich atakowała. Może dlatego? Na przeniesienie trzeba było sobie zasłużyć. Być może dla większości "ludzi z gwiazd" łatwiej zdobyć "substancję nieśmiertelności" i potem sprzedać/ kupić ją?
Przecież ten film taki głośny nie był, aby nie było słychać ludzi w pobliżu (zwłaszcza tych w odległości 50 cm)- i tak od chrapacza gorsza była Grażyna z kobylim śmiechem w nieodpowiednich momentach. Ja tylko piszę, iż jest w tym świecie możliwość przenoszenia osobowości do innych ciał... Skoro ludziki potrafią kopiować osobowość i wczytywać ją w kolona, to całkiem możliwe, iż po zbadaniu zjawisk na Pandorze udałoby się to robić w sposób podobny przy użyciu technologii - w końcu to sf. Niepotrzebnie schodzimy w tematy poboczne - wątek eliksiru nieśmiertelności jest niepotrzebny i trochę głupawy, ale w końcu avatar to taka sztampowa krzyżówka Pocahontas i kosmicznych elfów - więc i źródełka many oraz nieśmiertelności mogą się pojawić, o gadających inteligentnych zwierzakach nie wspominając (natura nie tworzy rzeczy niepotrzebnych - inteligentny mózg to ogromny wydatek energetyczny, dlatego też ludzkość na jego rzecz straciła zwierzęcą siłę i zwinność, ale to kolejny temat)... Nasuwa się tylko pytanie, dlaczego wszechświat tak hojnie w "magiczne" dary obdarzył wyłącznie Pandorę? Chyba tylko po to, aby ludzie tego zapragnęli.
Chrapanie gościa i jeszcze rżenie Grażyny - no to miałeś dodatkowe efekty do filmu, nie ma co, współczuję (o ile nie fantazjujesz). ;)
"potrafią kopiować osobowość i wczytywać ją w kolona, to całkiem możliwe, iż po zbadaniu zjawisk na Pandorze udałoby się to robić w sposób podobny przy użyciu technologii" - całkiem możliwe, ale tak jak pisałem, ich możliwości badania zjawisk na Pandorze zostały mocno ograniczone (głównie przez nich samych - ich rabunkowe podejście do zasobów planety). A tym przenoszeniem zajmowała się jakaś zbiorowa "nadświadomość" Pandory, więc nie byle co.
Poza tym z przenoszeniem umysłu jest ten problem, że jest on procesem, funkcją ciała jak trawienie (w tym wypadku funkcją układu nerwowego, mózgu). A więc być może łatwiej go skopiować , ale nie przenieść, bo to nie osobny byt zamieszkujący ciało, tylko jeden z procesów zachodzących w ciele. Może dlatego łątwiej jest im wydłużać życie ciała,aby przedłużać byt umysłu, skoro odkryli tę substancję w tulkunach.