Film ogólnie dobry ale aż dziwne, że tak dobry reżyser skopał wątek główny, który można było zrobić bardziej klarowny i sensowny.
Na początku filmu jest informacja o tym, że ludzie przybywają na Pandorę z powodu słabych warunków do życia. Czemu tego nie kontynuowali?
Wskrzesili na siłę martwego pułkownika który już odszedł w niepamięć, zamiast postawić nowego, równie bezwzględnego przywódcę wojsk, który chce zagarnąć część terenu pod kolonie ludzkie - byłby logiczny i uzasadniony powód chęci zlikwidowania Sully'ego sprzeciwiającego się tej kolonizacji. Zamiast tego wrzucili osobiste porachunki jako główny powód pościgu czarnego charakteru za głównym bohaterem, co ciągnęło się przez cały film i jeszcze się nie skończyło, otwierając furtkę do kontynuowania tego pościgu przez następne części...
Po drugie - irytująca postać chłopaka wychowanego przez Na'vich, który zamiast odgrywać jakąś podrzędną rolę staje się ważny bo jest synem głównego antagonisty, choć tak naprawdę nie jest. Do tego nie wiadomo do końca po czyjej jest stronie - niby pomaga niebieskim, ale czuje pociąg do swoich, jak źrebak wychowany wśród owiec który wraca do stada koni.
Ostatnia wada - za dużo scen chaotycznej walki. Człowiek się nastawia na przygodę nie z tego świata, a tu nawalanka przez całą drugą połowę niczym z filmu sensacyjnego ze Stevenem Seagalem na TV4. Pojmanie - uwolnienie, pojmanie - uwolnienie, karabiny i granaty. Dobrze że chociaż wieloryb o nadludzkiej inteligencji miał w tej bitwie udział.
Jednym słowem - przekombinowane i pokomplikowane, a mogło być prościej i przez to lepiej - mniej głównych bohaterów, mniej wybuchów - więcej fantastyki i świeżości względem pierwszej części.
Mimo to oceniam film na 8 - za klimat świata przedstawionego, za wioskę i obyczaje wodnego klanu, za relacje międzyludzkie, za wątek akceptacji społecznej i rodziny, za córkę Sullych która ma ukryty talent do kontaktowania się z ich bogiem, wreszcie za krajobraz, faunę i florę.