PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=558178}

Avatar: Istota wody

Avatar: The Way of Water
2022
7,2 106 tys. ocen
7,2 10 1 105752
5,8 83 krytyków
Avatar: Istota wody
powrót do forum filmu Avatar: Istota wody

Nie udało mi się obejrzeć w kinie, ale nadrobiłem sobie wczoraj, wygodnie na kanapie, przed dużym TV i solidnym zestawem audio.

Film ogólnie tak pomiędzy dobrym, a bardzo dobrym. Piękne wizualia i widoki, imponująca jakość efektów specjalnych, dająca wkręcić się nam w ten świat prezentacja nowych regionów Pandory. Ze strony technicznej wszystko zagrało pico bello. Niemniej..
..film był trochę zbyt rozwleczony. 3h oglądania strzeliły błyskawicznie, lecz dałoby się go skompresować w 2h bez uszczerbku na jego jakości. Moim zdaniem trochę za dużo było i za długo trwały te wszystkie piękne prezentacje nowych miejsc i podwodnego życia. Choć miłe oku, czułem po czasie lekkie znużenie tymi prezentacjami. Za dużo było przegadanych i przerysowanych scen rodzinnych Sully'ch. Rozumiem, że scenarzyści chcieli pokazać nam dramat rodzinny w kontekście zagrożenia ze strony Quaritcha, ale było tego moim zdaniem za dużo, jak w jakimś sitcomie. No i właśnie Quaritch.. Fabuła Istoty Wody jest jak dla mnie najsłabszym punktem tego filmu. Powrót ludzi na Pandorę i kolejna walka Na'vi z nimi była oczywista, ale bardzo słabo wypadł wręcz przebanalny wątek wskrzeszenia złola z pierwszego Avatara, który szuka zemsty na protagoniście wykorzystując do tego bandę dzieciaków. Sam schemat fabuły jest także identyczny jak poprzednio - sielanka i trudy życia rodzinnego, prezentacja wrogów, znów sielanka przemieszana scenami okrutnych działań tych złych, po czym bitwa i modlitwy z żegnaniem poległych na koniec. Identycznie jak w poprzednim filmie. Nie jestem sam scenarzystą, więc lepszego pomysłu na fabułę według siebie nie będę tu streszczał, niemniej po zawodowych scenarzystach i samym Cameronie spodziewałem się czegoś innego, nie żeby lepszego, ale czegoś innego.
Moją uwagę zwróciła także oprawa audio - muzyka. Wykorzystano bardzo wiele ścieżki dźwiękowej z pierwszego Avatara, a niewiele było nowej muzyki. Pójście na łatwiznę, co też od razu rzuciło mi się w.. uszy.
Na koniec - młodziaki Na'vi nie mieli jakichś takich własnych charakterów. Byli nazbyt podobni zachowaniami do ludzi, co można by fabularnie wytłumaczyć tym, że w końcu są po pół z Na'vi i człowieka, ale zabrakło mi tam oryginalności Na'vi, czegoś innego niż to, co prezentują sobą ludzie. Kwestię humorzastych yolo-tekścików w stylu "ciekawe kto stuknął Twoją matkę" już przemilczę, bo w momencie gdy jeden z młodych Sully'ch mówi tak do Kiri przy tubie z ciałem jej matki, poczułem wręcz zażenowanie.

Żeby nie było, że się tylko czepiam, film oglądało mi się bardzo przyjemnie. Avatar prezentuje nam piękny, wręcz utopijny świat, piękne relacje między członkami rodzin i społeczności, w tym pewne proste przesłanie odnośnie właśnie wartości rodzinnych i szacunku do świata, który nas otacza, którym my też powinniśmy się opiekować. Wszystko to okraszone piękną oprawą audio-wizualną. Nie jest to ambitne kino dla wymagających widzów, ale jest to bardzo dobry film dla odmóżdżenia się i zostawienia na chwilę naszej rzeczywistości na rzecz nutki fantazji. Poleciłbym każdemu, kto lubi fantastykę, a ode mnie leci mocne 7/10. 3 punkty z mojej oceny raczę sobie odebrać za kilka rzeczy, które mogły w tym filmie wypaść dużo lepiej.

Dzięki za uwagę, jeśli komuś chciało się to czytać :P