Byłam, zobaczyłam i zachwyciłam się ponownie tym światem.
Tak, jak część pierwszą oglądałam te kilkanaście lat temu z otwartą buzią, tak teraz siedziałam wbita w fotel. Piękna historia i pięknie wykreowany świat. Podobały mi się też relacje między postaciami. Czytałam powyżej mnóstwo mocno krytycznych uwag, co do tego filmu - że prosta fabuła, że płytka. Nie nazwałabym jej płytką, a życiową. I może takiego prostego w przekazie filmu mi ostatnio brakowało? Jestem na tak.
Z kina wyszłam zachwycona.
Fabuła nie była życiowa – uciekanie przed wojną i pozostawianie swoich przyjaciół dalej walczących przeciwko silniejszemu wrogowi było bez sensu i tak naprawdę godne potępienia. W drugiej części filmu, a szczególnie w końcówce, scenariuszowi wybitnie brakowało logiki.
Z tego, co pamiętam, uciekali po to, żeby nie narażać więcej leśnego ludu, bo Jake Sully był na celowniku. Bezsensem było wezwanie pomocy do Kiri, ale to też można wytłumaczyć strachem o dziecko.
Większość tego typu filmów ma podobną fabułę, ktoś ucieka, ktoś kogoś goni, znajduje, jest bitwa, ci "nasi" wygrywają. Fabuła jest podobna do większości przygodówek.
Mnie się on podobał, Tobie nie musi, każdy ma prawo do swojej opinii i zdania.