Tego dzieła nie powinno się nazywać filmem, a raczej "produktem komputerowym filmopodobnym". Oglądają to coś stwierdziłem, że reżyserowi i operatorowi kamera nie jest już do niczego potrzebna, a jedynie miliony procesorów i kart graficznych. Można w 3D obejrzeć z pół godziny Avatara 2 (polecam scenę polowania na wieloryby) i wystarczy! Ogólnie uważam że szkoda czasu na coś takiego.