Miał miejsce ten ogromny hype na nowego Matrixa. Czego tam youtuberzy nie zapowiadali: podróże w czasie, jakieś cuda na kiju, każdy się podniecał i wymyślał kolejną nienormalną teorię, o czym ten film niby będzie. A ja z uporem maniaka powtarzałem, że fabuła pewnie będzie prosta jak budowa cepa. Tu mamy podobnie. Mam nadzieję, że się mylę, chciałbym, żeby tak było, ale trailer sugeruje, że będzie to powtórka z rozrywki, czyli kolejna wojna z mieszkańcami Ziemi, tylko tym razem rozegra się albo na morzu, albo z udziałem tych morskich stworzeń. A Jake, jak to Jake, pewnie ponownie zwiąże się z największym pływającym okazem. Wtedy to był ptak, teraz ten niby-wieloryb. Oczywiście oprawa wizualna jest przepiękna, i chociażby dla samych efektów pójdzie się do kina, żeby doświadczyć ich na dużym ekranie. Jednak sama fabuła będzie pewnie równie prosta jak w jedynce, co z drugiej strony wcale nie musi oznaczać, że będzie to zły film. Często prosto opowiedziane historie są najpiękniejsze.