Wiele już wymieniono błędów i nieścisłości na tym forum, zresztą słusznych, ale mnie jeszcze bardziej zaczęła zastanawiać jedna rzecz. W pierwszej części, gdy Jake pierwszy raz poszedł w teren jako Avatar i się zgubił, to został zaatakowany przez drapieżnika (coś ala psowaty). Uratowała go wtedy Neytiri i tak właściwie się poznali. W tej części okazuje się, że wojskowi w postaci avatarów są bezpieczni! Wystarczy, że wyglądają jak swoi i po kłopocie - nietykalni. Cała natura Pandory, tej samej, gdzie wszytko w magiczny sposób połączone jest poprzez Eywa, nagle nie rozpoznaje intruzów...