- Czy scenariusz jest idealny? - Nie
- Czy postaci są czarno-białe? - Tak
- Czy jest mnóstwo frazesów o rodzinie? - Tak
- Czy jest miejscami infantylny? - Tak
- Czy bawiłem się doskonale? - A żebyście k**wa wiedzieli!
Mógłbym wyliczać dziesiątki niedoróbek, nieścisłości, naiwności i innych pierdół, tylko tak naprawdę po co? Oglądając ten film znowu poczułem się jak dziecko widzące po raz pierwszy Gwiezdne Wojny czy Indianę Jones’a. Nie zawsze potrzeba perfekcyjnych dialogów i oskarowych ról by wywołać szczere emocje i autentyczne wzruszenie. To jest właśnie ta nieuchwytna magia kina, coś czego nigdy nie zrozumieją korporacyjne głowy z Marvela, Netflixa czy DC. Warto było czekać te 13 lat!!
I niestety o to tu chodzi. Ten film w sposób absolutnie IDEALNY żeruje na naszych najbardziej prymitywnych instynktach. Jest jak wiele z tych uzależniających gier MMO, w które miliony ludzi grają mimo, iż nic realnie interesującego się tam nie dzieje.