Świeżo po seansie, ale muszę to wszystko wylać. Postaram się krótko i treściwie.

Na plus nic zaskakującego. Mamy dobre ujęcia, ładna bajeczkowa opowieść, która ma usprawiedliwiać wszystkie nielogiczne i bolące oczy sceny.

Kilka ładnych scen jak dryfowaniu wśród raf koralowych niczym w Subnautice. Motyw duchowego wieloryba niczym leviatan. Fajne mechaniczne kraby (chciałbym mieć takiego) i helikopter lecący do ataku z nieba niczym z call od daty. Do Tego mały biegający Tarzan i pułkownik z czasu apokalipsy jak Kurtz.

Muzyka orkiestrowa przez 3 godziny do usnięcia. Wyobraźcie sobie. Godzina strzałów z karabinu (wysoko rozwinięta Ludzkość, a masz wrażenie, jakbyś strzelał z wiatrówki po szkole na strzelnicy. Twoja Celność też się zgadza). 1 ładna,ciekawa scena. Następne pół godziny syczenia Chrrrr CHRRR jak dziki kot. Zaczęło tracić unikatowość rasy, a irytowac. Chwila dopereli, kolejna godzina akcji i WSZYSTKO ODPRAWIONE TĄ SAMĄ MUZYKĄ, to jak połowa muzycznej strony gwiezdnych wojen,pozbawionej ciekawej fabuły. No nie ma szans, usuniesz. Jeśli ładne kolorki,bajeczka i urocze scenki nie robią już dla Ciebie takiego wrażenia.

No Chyba, że film ma 1,5h,a nie dwa razy tyle. Przypomniałem sobie Dlaczego jedynka średnio mi się podobała dawno temu, chociaż i tak lepsza.

Skoro to już nie jest nic zaskakującego, nie jest pokazem technologii, nie jest zaskakującą produkcją, nie jest elementem kapitalnie wciągającej fabuły,ani demonstracją gry aktorskiej. To co jest?