Co tu kryć? Wynik był pewny od samego początku. Cameron doskonale wiedział co robi, to szczwany lis, który świetnie wie jak egzystować w filmowym biznesie. Najpierw czekał całe 10 lat, to naprawdę kawał czasu! Potem zaś serwował w maleńkich dawkach równie niewielkie fragmenty swojego nowego, fabularnego dzieła i kiedy nastał czas publika ruszyła jak oszalała a krytycy za nią.
Czy "Avatar" zachwyca? Zachwyca jak cholera! Czy rzeczywiście pod względem wizualnym nie ma sobie równych? Nie sądzę. Moim zdaniem, chociażby trylogia "Władcy Pierścieni" wg. Jacksona nadal bardzo dobrze się broni i wcale nie jest gorsza pod względem jakości wykreowanego świata od dzieła Camerona.
Mnie jednak najbardziej zachwyciły w tym filmie postacie a zwłaszcza jedna, no oczywiście, księżniczka Ne'Tri. To jak patrzy, jak mówi, jak płacze, jak się śmieje... Cóż... tego wcześniej nie było. Cyfrowa postać po której absolutnie nie widać, że stanowi ciąg zer i jedynek, mało tego, jej aktorska gra jest zwyczajnie najlepsza ze wszystkich!
Zatem na ceremonii wręczenia Oscarów oczekuję wejścia "kociej" księżniczki, odzianej jedynie w przepaskę na biodrach, na scenę i odebrania zasłużonej statuetki.
Fakt, nie brak w tym filmie schematów. W sumie jest ich całkiem pokaźna ilość. Przywódca ziemian - wszawy skurwysyn, wrażliwy rekrut-zdobywca, następnie pełen ciąg zdarzeń od 0 do bohatera, początkowa nieufność wobec napotkanego przybysza a nawet wrogość, wreszcie pełne zaufanie i przyjaźń a nawet miłość.
To wszystko było już wiele, wiele razy wcześniej, jednak Cameron owe ograne chwyty pokazuje w taki sposób, okrywa je takim wizualnym przepychem i buduje na tym tle taką ilość emocji, że zwyczajnie nie da się nie klaskać i mówić, że ten facet naprawdę ma talent, no, jasne, że ma.
Na koniec jedna rzecz. Jest w tym wszystkim pewien element, który dla mnie wypada dosyć dziwnie i nie mam pojęcia dlaczego wygląda tak a nie inaczej. O co chodzi?
O wierzchowce, których dosiadają przedstawiciele Na'Vi a dokładniej o galop, który zwyczajnie wypada sztucznie, bardzo sztucznie!
Nogi galopują po krótkiej linni, jak gdyby ktoś z tyłu pociągał je za sznurek nie pozwalając im w pełni "pobiec".
To samo zaobserwowałem w filmie "Beowulf" Zemeckisa. Kto nie wierzy niech przyjrzy się w jaki sposób galopouje w tym filmie koń z jeźdzcem na grzbiecie.
Czyżby zatem technologii Motion Capture nie dało się zaprząc wobec koni? I Graficy muszą sobie radzić sami? A może to jakieś przekłamanie kamery? Nie wiem.
Cała reszta filmu "Avatar" Jamesa Camerona to czysta perfekcja.
Kino w stanie CZYSTYM.
Gorąco polecam.
Na początek naturalnie w kinie.:)