Ostatnio powstało mnóstwo filmów zadziwiających pod względem efektów specjalnych, ale za to bardzo kiepskich pod względem fabularnym (szczerze mówiąc nie cierpię takich). Wiele osób podobnie pisze o Avatarze, lecz wczoraj poszedłem na niego do kina i nie mogę się z nimi zgodzić. Uważam, że najnowsza produkcja Camerona jest fantastyczna pod każdym względem. Efekty pierwsza klasa, a historia (niby bardzo prosta, aczkolwiek opowiedziana w genialny sposób) jest po prostu fantastyczna. Było w niej kilka scen, po których dosłownie przeszły mi ciarki i głównie z tego powodu jestem tak zachwycony. Dlatego postawię 10/10 i proszę mi nie pisać, że nic nie wiem o prawdziwym kinie.