Jestem świeżo po obejrzeniu Avatar'a i nie wiem czym się tak ludzie zachwycają, jak dla mnie nic specjalnego, powiedziałbym nawet więcej - CHAŁA! Reklamy obiecywały mi coś niezwykłego i jak zawsze reklama staje się dźwignią handlu, ten film nie ma w sobie nic. Gra aktorów leży, jeżeli w ogóle można mówić o jakieś grze, bo jak widziałem co się dzieje na ekranie, to gorzej jest już chyba tylko na planie M jak Miłość z braćmi M. Fabuła kolejna kicha, w połowie filmu można się było już domyślić że "marynarz" będzie ostatecznie śmigał w niebieskim ciałku, jedni próbują mówić że film ma ukrytą głębie, tu pozwolę sobie na cytat z jednej recenzji notabene z FilmWeb: "Reżyser łączy tutaj proekologiczne przesłanie z atakiem przeciwko bezwzględnemu kapitalizmowi oraz aluzjami dotyczącymi polityki zagranicznej USA. W obrazach prześladowań Na'vi nietrudno dopatrzyć się analogii z sytuacją Irakijczyków, których kraj okupują wojska amerykańskie.", a ja tu widzę po prostu trochę bardziej rozwiniętą Pocahontas, parę filmów w ten deseń też już powstało, więc nic oryginalnego. Jedyne co według mnie choć trochę ratuje film są efekty. Owszem świat jest piękny, ale w niektórych momentach przesadzono i to ostro z efektami, w rezultacie widz nie bardzo wie na czym skupić wzrok. Jeżeli dobrze pamiętam w telewizji usłyszałem, że ten film będzie kolejnym krokiem w historii kina, czy coś w tym stylu, krokiem na przód może i jest, ale na pewno nie w historii kina, a w historii trójwymiarowej animacji komputerowej, pozostaje zadać takie pytanie, czy jeżeli nie ma tu prawie w ogóle gry aktorskiej tylko drętwe dialogi, fabułą jest historia nie raz już odgrzewana, a na to co widzimy na ekranie największy wpływ mają zastępy grafików komputerowych, to ja się pytam czy możemy tu jeszcze w ogóle mówić o kinie? A jak ktoś mi spróbuje wmówić, że to film dla rozrywki, to dodam, że również kiepskiej, no i nie powinien być tak reklamowany jak jest. Każdy mówił że Cameron po Titanic'u wróci z czymś wielkim, a ja się czuję jakbym za 25zł kupił kilkukrotnie odgrzewanego kotleta z marnego mięsa na pięknie udekorowanym talerzu.
P.S. Mam pytanie do fanów świata Warcraft'a czy wy też odnajdujecie w tym filmie dużo kopii tego świata, jak choćby to wielkie drzewo i to coś co latało po świecie przez cały film czy tylko mnie się wydaję?
Też jestem świeżo po seansie ale trudno mi ocenić film. Byłem negatywnie
nastawiony do tej produkcji, dziwne stwory, dziwna naciągana ,nie spójna
historyjka, masa efektów specjalnych itp. Chciałem zjechać film tuż
przed obejrzeniem ale to by była trochę przesada. Liczyłem jednak że
mimo wszystko zobaczę film epicki ,piękny. No i się nawet na tym
zawiodłem. Stwory beznadziejne choć sami Na'avi byli całkiem nieźle
przedstawieni, te latające też ujdą. Reszta kicha. Wszędzie wielkie
rośliny - kicha. Autorzy powinni być kreatywni i powinni wymyślić coś
nowego. Latające góry choć fajne były w nie jednej grze komputerowej (
np. piękny Chrono Trigger ) i pewnie w nie jednym filmie. Motyw drzewa,
no tak przypomina Warcrafta'a 3 , tam nawet animacja była na
porównywalnym poziomie z tym co zobaczyłem w filmie ( a przecież gra ma
ponad 6 lat ). W sumie to efekty mnie zawiodły oczekiwałem czegoś
więcej. W sumie to był mój pierwszy film w kinie 3D i też tak średnio mi
się podobało. Bo to takie płaskie 3D ale to już zupełnie inny temat.
Wracając do filmu daje mu 8 może nawet 9. Bo mimo wszystkich tych wad i
nie dociągnięć, przekłamań ( kurde taka technologia a oni karabinów
maszynowych używają :/, gdzie jakieś plazmowe bronie, laserowe,
ultradzwękowe i inne jeszcze nie wymyślone?), można by wymieniać bez
końca ale jest jakaś magia, która sprawia że Pandorę można polubić, w
mieszkańcach się zakochać i nauczyć się od nich co tak naprawdę jest
potrzebne do szczęścia czego my ludzie wciąż szukamy a często mamy tuż
przed nosem ...
Niestety muszę się zgodzić z założycielem wątku. Oglądałem film kilka dni
temu i jestem zawiedziony. Wszyscy wokół rozprawiają o jakimś mega dobrym
kinie, efektach które powalają.
Szczeze to w wielu grach widziałem lepiej stworzony świat. Ten w Avatarze
jest po prostu kolorowy do bólu. Co do efektów, faktycznie robią wrażenie,
choć miałem wrażenie że do wersji 3d zrobiono tylko konwersję. Na boewulfie
3d byłem pod większym wrażeniem!
Reszta w tej produkcji już lezy i kwiczy! Fabuła to historyjka o złych
imperialistach z zabawkami którzy niszczą piękną, rdzenną kulturę i naturę
dla zysków. 12 sto latek lepiej by to rozwinął. Naprawdę, teraz każdy o
zdrowych zmysłach szanuje naturę i takie sceny nie robią już wrażenia.
Postacie nie mają głębi, zagrane są sztywno, bez fantazji. Chyba to jest
właśnie największy dramat Avatara. Scenariuszowo to naprawdę stare dobre
Pokahontas, tyle że wolałem tę starszą wersję :)
Aha dla mnie film to 5/10. Przecietniak jakich wiele, już nie raz zawiodłem
się na produkcjach ze świetnymi efektami specjalnymi...