Nie zamierzam wypowiadać się o efektach specjalnych sami je ocenicie, zamierzam natomiast trochę napisać o fabule i to w inny sposób niż dotychczas sposób i nie będę wypowiadał się czy jest złą czy dobra powiem tak jest bardzo rzeczywista. Nie mnie oceniać powiem tak działania korporacji na planecie w niczym nie różnią się od tego jak wygląda współczesna i przeszła historia, wystarczy przypomnieć sobie Kolumba i Amerykę oraz to co robili konkwistadorzy aby zdobyć złoto, z pewnością wielu ludzi zgodzi się że tą historię pisał kiepski scenarzysta mało zwrotów akcji. Z drugiej strony mamy głównego bohatera, kalekę a zarazem weterana wojennego, który jest traktowany jak niepotrzebny śmieć i gdyby nie śmierć brata, zapewne umarł by samotnie na wózku inwalidzkim, realność tego scenariusza można poszukać po wojnie w Wietnamie kiedy to okaleczeni żołnierze wracali do domów bez szansy na normalną pracę i życie. Taki człowiek ma nagle szanse wrócić do "żywych" i zaczyna walczyć bo nie ma nic innego do stracenia. Nagle jednak okazuje się po wcieleniu się w tytułowy "Avatar" staje się kimś, najpierw dla naukowców potem dla rdzennych mieszkańców, a po powrocie do ciała znowu jest nikim z kiepskimi rokowaniami na przyszłość. Postawcie się na miejscu inwalidy i powiedzcie że nie zrobicie wszystkiego aby godnie żyć, to nie książę z bajki dla kaprysu zakochany w dzikusce, to człowiek nie mający nic do stracenia...
Wynurzenia tetryka/kinomaniaka - inna interpretacja AVATARA!!!
Właśnie wróciłem z seansu i koledzy do mnie zadzwonili z pytaniem I JAK BYŁO??? Odpowiedziałem klasycznie: efekty+3D oszołamiające, odleciałem choć powiedziałem – chciałbym być dwadzieścia lat młodszy jak na premierze Gwiezdnych Wojen bo wtedy powiedziałbym – KULT – coś niesamowitego!!! A tak zacząłem analizować i stwierdziłem owszem zgrabna historia – „wszystkie filmy w jednym: Pocahontas, Tańczący z wilkami, Braveheart/Gladiator, trochę Apocalypto i po trochę z innych dobrych filmów – ogólnie strawienna mieszanka najlepszych wzorców, która jednak była w stanie parę razy mnie wzruszyć. potem odpowiedziałem koledze że najbardziej wzruszył mnie wątek kaleki patrzącego na swe niewładne, wychudzone nogi, który ma alternatywę przeniesienia się do innego świata, gdzie biega, jest bohaterem, „przenosi góry, zdobywa najatrakcyjniejszą kobietę, zostaje przywódcą całej rasy!!! Mój kumpel stwierdził – zawsze chciałem uciec od okropnej rzeczywistości znaleźć sobie azyl, nieważne czy z książek Sapkowskiego czy Tolkiena, ale mieć swój azyl – odskocznie od szrej,czasem bezdusznej i okropnej rzeczywistości. I tak sobie myślę, patrząc na zakończenie filmu, że może Cameronowi właśnie o to chodziło, o stworzenie sobie świata pięknej utopii do której przynajmnie w marzeniach – lub kinie 3d można uciec, i myślę że po to sprzedał ten cały proekologiczny i antybuschowski (choć to akurat w 200% popieram) bełkot aby oddać tę tęsknotę – jeśli tak było naprawdę, i nie jest to jedynie moje „skryte wynurzenie” oceniam film na 11/10
''to nie książę z bajki dla kaprysu zakochany w dzikusce, to człowiek nie mający nic do stracenia... ''
Zgadzam się i dlatego nie uważam ( tak jak większość ), że fabuła i scenariusz stoją na niskim poziomie. Według mnie jak na film Sci-fi jest bardzo dobrze. Film ma przesłanie i można się nad tym wszystkim zastanowić (chociażby nad uczuciami jakimi Jake'owi towarzyszyły ). Porównajcie sobie fabułę spider mana albo transformers 2 do tego filmu i wszystko jasne.