Mógłbym opowiadać wam o rewolucyjnych efektach specjalnych, o czymś czego jeszcze nie było. Mógłbym przekonywać, że historia pokazana w filmie wcale nie jest taka banalna, że film ma duszę i potencjał niczym buldożer przedzierający się przez Pandore, który otoczony tworami komputera nie wygląda ani odrobine sztucznie. Mógłbym tak gadać o wielu innych rzeczach ale to nie ma sensu. To trzeba zobaczyć na własne oczy! Najlepiej w 3D, ta niesamowita głębia pochłania człowieka na prawie 3 godziny i przenosi go w inny świat. Po obojrzeniu tego filmu inne blockbustery z Hollywood wywołują u mnie parsknięcie śmiechem. Jasne, ambitne kino zostaje nieruszone ale dla filmów rozrywkowych wystartowała właśnie nowa era. Cameron to szalony wizjoner, któremu nic nie stanie na drodze, a słowo "niemożliwe" naprawde dla niego nie istnieje. Jedni mogli obejrzeć pierwszy kolorowy film, inni pierwszy film z dzwiękiem. My możemy obejrzeć Avatara. Pozdrawiam ;)