Chyba pierwszy raz odkąd chodzę do kina zdarzyło się tak, że cała sala zamilkła i oglądała w kompletnej ciszy. Nikt ani nie mlaskał jedzeniem, ani nie szeptał do drugiej osoby, ani nie wstawał by wyjść do toalety i nawet nikt nie raczył cicho zakasłać czy pociągnąć nosem. Jedynym ożywieniem był śmiech, który towarzyszył zabawnym sceną. Przyznam, że coś takiego nie zdarza się często...
To samo u mnie w Krakowie na dzisiejszym seansie, byliśmy zdziwieni ze znajomymi, tez mi się to raczej nie zdarza.