Nie oszukujmy się. Trailer ewidentnie wskazuje na to, że fabuła nie jest oryginalna, za to dużo postawiono na efekty specjalne. Nie ma co jednak porównywać tego do transformersów, bo mimo wszystko widzimy jak wiele cameron włożył pracy w każdy szczegół filmowego świata. Każda roślina i każde stworzenie przygotowywane od podstaw to nie to samo co stworzyć robota (bądź co bądź wyglądającego genialnie). Mimo zgrzytów w fabule mam nadzieję, że i tak cameron pozytywnie mnie zaskoczy, a po seansie nie będę mógł wyjść z podziwu.
Ale jakich zgrzytów w fabule, skoro jeszcze nikt filmu nie widział?:) Pewnie, że nie jest to nic w 100% oryginalnego, ale zastanawia mnie to, czemu ludzie sami sobie wkręcają jakieś niestworzone historie w temacie Avatara, a później narzekają, że był za duży hype i są niespełnione obietnice (to taka uwaga natury ogólnej). Co chwilę mamy jakiś n-ty film o zemście za śmierć żony, od pucybuta do milionera, odnalezieniu miłości życia czy przemianie z fajtłapy w superbohatera i uratowaniu świata, a nikt a priori nie zakłada, że w fabule są zgrzyty:) Rdzenie historii powtarzają się bez przerwy, liczą się szczegóły i sam sposób opowiadania. Poczekajmy do premiery, potem najwyżej ten (i każdy inny film zjedziemy).