Ja przyjemnie się rozczarowałem, ponieważ po gniotowatym Tytaniku nie spodziewałem się już od Camerona nic ciekawego. Oczywiście film mógłby być lepszy - fabuła bardziej rozwinięta i dopracowana, mniej naiwna, ale to jednak BAJKA i to bardzo ładna (podobno początkowo miał być pg18, cóż...). Można oczywiście czuć z tego powodu jakiś niedosyt (przyznaję, ze go mimo wszystko czuję), aczkolwiek jeśli przymknąć oczy na uproszczenia i wpadki (nawet najlepsze filmy je mają), to ogląda się Avatara z przyjemnością. Pisanie o tym filmie, że to dno, jest zwyczajnie niepoważne. Obecne jest całe mnóstwo marnych filmów ze świetną(?) oprawą wizualną, ale całkowicie puste i wyprane z emocji, a przecież Avatar w swojej kategorii chociaż próbuje wyjść ponad to. Nawet jeśli nie niesie nikomu emocji, to chociaż pozostają doznania czysto wizualne, a te są przecież wspaniałe i zdecydowanie nic jeszcze takiego nie powstało (zanim zobaczyłem film w kinie, sam psioczyłem na "plastikowość" Navi - ta znika w 3D). Co mi najmniej podobało, to muzyka - może dlatego, że jakby wcale jej nie było (więc ani minus, ani plus ?) ?