W którym z owych filmów były lepsze efekty. Jak narazie widziałem tylko 2012 a Avatara zobacze 3 stycznia i ciekawią mnie efekty w Avatarze, 3D itp. Czego można się spodziewać lepszych efektów od 2012????
Uważałem że w 2012 efekty przeszły same siebie i czytając wątki myśle że zmienie zdanie że to właśnie w Avatarze przeszły same siebie.
Są tam takie sceny że szczena opada itp??????
W 2012 tylko efekty rządzą natomiast w Avatarze nie tylko. Co prawda są wspaniałe ale nie tylko to się liczy.
Avatar > 2012.
Szczerze to w tym apokaliptycznym filmie, nawet te efekty mnie jakoś nie przekonały...
Nie, skąd ci to przyszło do głowy?
"Avatar" z tego co wiem nie stawia na efekty specjalne, tylko na oryginalną i nowatorską fabułę, wizualnie jest raczej oldschoolowy. Natomiast wersja 3D tego filmu to podobno tylko zabieg marketingowy, wielu ludzi jest niezadowolonych z trójwymiarowego seansu (po co film nastawiony na fabułę kręcić w 3D?!). Jeśli widziałeś "2012", to myślę, że "Avatar" nie zaskoczy cię efektami, jest ich po prostu za mało i są raczej przeciętne. Szczególnie tyczy się to tych "chodzących", a "przechodzące same siebie" nie występują :(
2012 nie ma porównania z Avatarem. Ten pierwszy to zwykle, po prostu kiczowate efekciarstwo - wybuchy, spadajace meteryty, trzesienia ziemi, walace sie całe miasta, tsunami w himalajach i takie tam. Fabuła w tym filmie to tylko pretekst, żeby w jakims okreslonym porzadku pokazac kolejne "epickie" JE-BU-DU.
Avatar zaś, owszem, tez nastawiony na efekty jest, ale tutaj budują one ten naprawde magiczny, olśniewający klimat Pandory. Sekwencja bitwy, bieganina po lesie, loty na Ikaranach (czy jak im tam) - wszystko to oczywiście z dużym rozmachem, ale jednocześnie jakby, nie wiem, "skromniejsze", nie atakuje nas tandetym efekciarstwem.
Powiem krótko
We 2012 nawet efekty nie podratowały tej żenującej fabuły ..
Z resztą efekty nie były wcale takie dobre xD
Co do Avatara:
Jest to jeden z nielicznych filmów, po którym chciałem zawrócić do sali i obejrzeć go jeszcze raz ..
Nie mówię tu tylko o efektach, oczywiście cały ukazany świat (Pandora) jest olśniewający. Jednak ja nie oceniam filmu jak większość osób(tak mi się zdaje ;] ) czyli nie zastanawiam się nad fabułą, czy była głęboka i musiałem myśleć czy nie ..
Dla mnie film jest dobry wtedy kiedy nie chce kończyć go oglądać, wtedy kiedy chcę obejrzeć go jeszcze raz i jeszcze raz ;]
Takim filmem jest dla mnie Avatar ;]
nie byłem na 2D ,ale 3D w 200 % mi się podoba . Avatar oprócz prostej zwięzłej fabuły ma te jednak zajebiste efekty. FIlm dziś oglądałem 2 raz i o zajebistości tego filmu( nie miałem innego słowa na określenie tego ;p) przekonał mnie fakt ,ze ludzie którzy oglądali go ze mną nie patrzyli jeszcze na ekran kilka chwil po zakończeniu się seansu. A sam myślę wciąż o tym filmie....;p
Porównujesz film, który ma najbardziej zaawansowane efekty w historii kinematografii, do jakiegoś tam 2012?
Tu nie ma w ogóle czego porównywać.
Zgodzę się jeśli mówisz w aspekcie technicznym.
Ale na pierwszy rzut oka, dla każdego przeciętnego człowieka, takiego jak ja czy ty, nie widac zbytnio różnicy, a nawet powiem, że efekty specjalne w 2012 były widowiskowo lepsze.
Zakładam jednak, że Oscara w tej kategori zdobędzie Avatar - inowacyjna technologia, w sumie pierwszy film w tech. 3d
Oczywiście, że "Avatar". Cały ekosystem Pandory i Na'vi biją kilkakrotnie
efekty w "2012", które nie były zawsze idealnie dopracowane. Czegoś tak
pięknego, jak w "Avatarze" jeszcze nie było. Moja recenzja oczywiście na
blogu: trochę o filmach ;)
Człowieku! Jeśli widziałeś trailer 2012 to widziałeś wszystkie najlepsze sceny i możliwości tego filmu, przynajmniej ja nie odkryłem w nim niczego innego, jeśli zaś widziałeś trailer Avatara to pierwsze sceny jakie zobaczysz na Pandorze wbiją cię w fotel na 2,5h. Przez ten czas nie będziesz w stanie nawet zobaczyć całego bogactwa szczegółów i niesamowitych scenerii jakie zafunduje ci film. Jestem wielkim fanem filmów sci-fi od 25lat i choć film jest mocno fiction, to ja kupiłem tą historię i jestem oczarowany tym światem.
2012 to żenada i to nie tylko na polu efektów specjalnych, rozmachu, scenerii, akcji, ale również samej fabuły która mnie dobiła. Dawno tak źle się nie bawiłem na filmie. Avatar natomiast to wszechogarniające piękno w którym można się zakochać, zwłaszcza w jednym niebieskim kosmicie. Obejrzysz, sam zobaczysz w którym ;-)