Byłem w IMaxie. Efekty 3d w miarę. Nie ma wielkich fajerwerków. Lepsze efekty miał film reklamowy przed Avatarem o teleskopie Hubla. Przybajmniej coś wystawalo z ekranu i prawie mozna bylo dotknąć kosmonautę. W Avatarze efekt 3d jest raczej skierowany w głąb ekranu. Nic, albo prawie nic nie wystaje nam przed twarze. Co mnie jeszcze rozczarowało to to, że realizatorzy użyli głębi ostrości, np. ostrość skupiona na dwóch rozmawiających bohaterach a tło rozmazane. Co w filmie 3d dla mnie jest niezrozumiałe. Jeśli chcę akurat patrzeć na tło to dlaczego jest rozmazane, to nie film 2d gdzie skupia się uwagę widza na konkretnych rzeczach w scenie, bo inaczej wszystko by się zlewało. W 3d głębia ostrości wygląda nienaturalnie.
Dźwięk. Lepszy był chociażby w Szeregowcu Ryan'ie, gdzie słyszało się kule latające dookoła. W Avatarze jak dla mnie był troszeczkę za płaski.
Jedyne co mi się podobało to efekt wody i ognia. Dzisiejsze komputery potrafią już symulować wodę i ogień nie do odróżnienia od rzeczywistych. No i te świecące rośliny... Naprawdę cudo.
Dobry temat. Uzycie plytkich glebi ostrosci i miekkich teleobiektywow bylo bledem, podobnie jak pomysl zastosowania krzyzowego ukladu kamer, ktory obarczony błędem paralaksy umożliwia poprawne widzenie obiektu tylko na konkretnej głębokości ekranu jeszcze bardziej ograniczajac swobode widza. Z tego drugiego pomyslu na szczescie zdazyli sie wycofac. Innym problemem jest przestrzennosc niektorych planow ktore powinny byc widziane jako płaskie zgodnie z klasycznymi zasadami perspektywy z malarstwa czy fotografii poniewaz inaczej zaburzona zostaje logika kopmozycji (np rzad kaskadowo ustawiionych lawek w sali odpraw za twarza aktora tworzy w 2d zwarta jednolita powierzchnie, w 3d natomiast kazda kolejna z ławek jest "oderwana" w głąb burząc efekt kopmpozycji)
racja zgadzam się w 100% efekty 3D były lepsze w wielu starszych produkcjach, tutaj 3d? "płaskie".
Kolejny, który nie wie na co wydaje własna kasę. No coż dla jednych liczy się efekciarstwo i jarmarczne sztuczki, dla innych prawdziwe 3D. Pamietaj - nastepnym razem idź na jakąś animację, to się nie zawiedziesz...
http://www.filmweb.pl/topic/1277894/Ile+I+gdzie+jest+%22prawdziwe+3D%22+w+tym+fi lmie.html
Zgadzam się z tym , że gdyby nie było głębi ostrości , to film , jako film 3D wyglądałby WŁAŚNIE naturalniej , prawdziwiej . Zwłaszcza , że niemożliwością jest , by kalibrować ostrość względem kazdego widza z osobna . A przecież każdy , może patrzyc się - tym samym czasie - na inny element kadru .
I to niekoniecznie na ten , który chciał wyeksponować operator .
Przy stereoskopii nie możesz patrzyć tam gdzie chcesz, tylko tam gdzie jest mniej więcej punkt konwergencji kamer.
To jest jedna z najważniejszych wad stereoskopii.
Cholera , no trzeba poczekać na technikę holograficzną , np. Avatar w wersji holodeckowej , z okazji 50 - lecia premiery ;)
Nie prawda. Tak dzieje sie tylko w metodzie z targetem w ktorej przpy pracach nad Avatarem zrezygnowano. W wypadku kamer patrzacych rownolegle jestesmy w stanie kierowac ostrosc patrzenia na dowolny obiekt. Pod warunkiem ze nie narzucono nam głebi ostrosci (czyt.rozmycia)
Niektórzy wolą jak widać oglądać film "jak przez okno". Gdzieś tam dalej jest 3D. Prawdziwe 3D dla mnie to właśnie otaczające mnie przedmioty, których można prawie dotknąć. Polecam życie oceanów http://www.kinoimax.pl/index.php?module=movie&id=44 albo właśnie reklamowany 3D Hubble http://www.imax.com/hubble/ też w Imaxie i też z prawdziwym 3D a nie "widokiem z okna".
Edit
Dla zainteresowanych link do filmiku który był tu na forum , jeszcze przed premierą ( 2.30 )
http://www.youtube.com/watch?v=fZmJ8A1Wl6U&feature=related
PS.
http://www.filmweb.pl/topic/1203415/3D+Fusion+Camer+System+-+niewypa%C5%82.html
Czy silniejsza głębia oznacza LEPSZE?
To już zależy od tego, co kto lubi - ja też wolę troszkę silniejsza głębię, ale Cameron postawił na realizm - już o tym pisałem tutaj wiele razy.
Widziałem całkiem dużo filmów 3D i ŻADEN nie miał tak naturalnej głębi jak Avatar. Czy to wada, czy zaleta? Wg mnie ciężko powiedzieć, ale doceniam, że Cameron pokazał jak zrobić stereoskopię najbliższą naturalnemu widzeniu, chociaż mam za to lekki żal... (np. wolałbym żeby latające góry w sztuczny sposób były wystające, mniej płaskie - byłoby to jednak niezgodne z zasadami stereoskopii czy fizyki)
Małą analizę 3D w Avatarze napisałem tutaj: http://tinyurl.com/y8dk4fd
P.S: Warto czasem coś przemyśleć, zanim zacznie się krytykować.
"(np. wolałbym żeby latające góry w sztuczny sposób były wystające, mniej
płaskie - byłoby to jednak niezgodne z zasadami stereoskopii czy fizyki"
Wtedy te góry wydawałby się dużo mniejsze. :) To jest właśnie podstawowy
błąd większości bajek 3D - dostrajają rozstaw kamer do danej sceny co może
zwiększa efekciarstwo, ale zmniejsza poczucie ogromu tego, co jest ogromne.
W AVATARZE było właśnie to, czego oczekiwałem - to co było wielkie,
wyglądało jak wielkie, a nie małe i wypukłe. Gdy Jake spoglądał w dół z
jakiejś gałęzi, to aż mnie ciarki przechodziły, bo bałem się, że tam
spadnę. :P Sztuczne rozszerzanie kamer w celu uwypuklenia wszystkiego
dałoby taki efekt, że wszystko wydałoby się mniejsze i już tego uczucia
głębi i ogromu by nie było...
"W 3d głębia ostrości wygląda nienaturalnie."
Jak dla mnie jest jak najbardziej naturalne, że gdy patrzę na swoją dłoń z odległości 40cm, to obraz 5 metrów dalej, na ścianie w moim pokoju jest rozmazany... Mi akurat podobał się ten efekt w filmie.
Zgadzam się, ale jeśli przeniesiesz wzrok z dłoni na pokój to pokój staje się ostry a dłoń rozmazana. W Avatarze widz jest ograniczony w tej kwestii.
No przecież film nie jest interaktywny. Że niby reżyser miał przewidzieć,
gdzie będzie spoglądał widz i tam ogniskować obiektywy kamer? Bez sensu. :P
James Cameron wybrał optymalne punkty, czyli takie na które
najprawdopodobniej widz będzie patrzył. Nie da się tego zrobić inaczej i
byłoby to bez sensu. No, chyba, że kiedyś ktoś wpadnie na pomysł, by
zmieniać głębię ostrości w zależności od tego, gdzie wdanej chwili patrzy
widz. Ale wtedy taki film mogłaby oglądać tylko ta jedna osoba.
Absolutnie nie chodzi o interaktywność :) Chodzi o typ zastosowanej kamery i obiektywów. Poczytaj http://www.fotografuj.pl/Article/Glebia_ostrosci_a_kompakty/id/37.
Chodzi o to, że lepiej jakby użyto szerokich obiektywów i wtedy tło byłoby ostre i widz móglby swobodnie skupiać się na tym elemencie danego kadru, który go interesuje. W kinie 2d długie obiektywy tworzą magię kina, ale 3d zupełnie to się nie sprawdza. Kiedy naszym oczą ukazaują się te latajęce 'meduzy' naturalną reakcją oko jest skupienie się przez moment na tym co nagle pojawiło się na ekranie (tak zachowalibysmy się w naturze, która udaje kino 3d), a w "Avatarze" widzimy sztucznie rozmazany obiekt. Tym bardziej, ze w przypadku komputerowo zrobionych efektow nie byłoby problemu ze stworzeniem wszystkiego "na ostro". Osobiście przeszkadzała mi bardzo głębia ostrosci na senasie (oczywiscie 3d).
Zgadza sie. Zgodnie z podstawowymi zasadami stereoskopii błędem jest wprowadzanie klasycznej głębi ostrości. Być może w wypadku tego filmu wynika to z koniecznosci wyswiwetlania w dwoch wersjach 2d i 3d i pozniejszej dystrybucji
Też się zgadzam;p ale równie dobrze możemy powiedzieć, że jesteśmy ograniczeni przez reżysera, bo nie mamy w pływu na to jakie ujęcie nam pokaże... Na pewno zdarzało Ci się w czasie jakiegoś filmu pomyśleć: "czemu on nie przejedzie tą kamerą trochę w lewo/prawo/dół/góre":D
Pozdrawiam:)
nie ma co rozmyślać grafika w tym filmie powala, krajobrazy i wszystko inne ale jeśli chodzi o efekty 3d to naprawdę dużo lepsze były w takim gniocie jak final destination 4 i to bez żadnego porównania. Tez pamiętam jakiś film o oceanie który widziałem jeszcze za czasów gimnazjum a było to już dawno dawno temu i efekty 3d tez były lepsze (lepsze=wybiegające poza płaską ścianę ekranu).
> lepsze=wybiegające poza płaską ścianę ekranu
i całe szczęście że w Avatarze takich efektów było nie dużo :)
Niezaleznie od tego czy przestrzen zlokalizowana za czy przed ekranem-aktorzy sfilmowani w 3d w Avatarze wygladaja jak plaskie plansze, nie wydaja sie przestrzenni, nie tak widzi sie ludzi...
Niektórzy piszą o realiźmie w momencie gdy drugi plan jest rozmazany a pierwszy maksymalnie wyeksponowany. Dla mnie to rzeczywiście jest realizm ale tylko jeśli chodzi o fotografię i zwykłe kręcenie filmów a nie jeśli chodzi o widzenie człowieka.Odpowiedź na pytanie dlaczego Cameron zrobił tak a nie inaczej brzmi w mojej opinii tak: brak czasu, pieniędzy żeby stworzyć tak ogromny świat oraz fakt, że w scenach tego typu bardziej męczą się oczy. A więc szczerzę powiedziawszy , choć film mi się bardzo podobał mówienie o realiźmie to kit. Skoro tyle czasu zajęło Cameronowi stworzenie, generowanie tego co zrobił to naprawdę ciężko sobie wyobrazić ile czasu musiałoby mu zająć stworzenie wszystkiego co w filmie było rozmazane i niezbyt dokładne. I jeszcze jest jeden czynnik -bardzo ciężko byłoby ogarnąć cały ekran i wyciągnąć ze sceny istotne elementy gdyby głębia ostrośći była w całym kadrze. Tak więc można powiedzieć, że w pewnych sytuacjach sceny bliskie scenom 2D były Cameronowi w moim odczuciu na rękę.
Chyba powinieneś się zapoznać z konceptem stereoskopii, a dopiero potem głosić opinie o niedopracowaniu...
a nie wydaje ci się że Cameron czasami rezygnował z tej głębi planu tylko po to by nie rozpaszać widza, by ten skupił się na tym co było pokazane na pierwszym planie
Wydaje mi się i tak właśnie napisałem. Niemniej jednak sądzę, że mogło to być Cameronowi na rękę. Były sceny, w których była bardzo duża głębia na w całym kadrze, niezależnie od odległości i były też sceny, które wydawały się całkowicie płaskie chociaż wydawało mi się, że nie powinny takie być. Nie wiem po co mówić o realizmie skoro w takim wypadku ludzkie oko powinno mieć szansę wybrać na co patrzy a nie mieć narzucone.Być może to wszystko były to celowe zabiegi i Cameron miał jeszcze jakieś powody żeby tak zrobić. A więc jak mówię- w niektórych scenach zabrakło mi poczucia głębi,szczególnie tych generowanych komputerowo, być może to wina braku jakiegoś punktu odniesienia w niektórych scenach. I to też mogło mieć jakieś przyczyny o których nie mam pojęcia. I powtarzam - film mi się podobał:)
Bardzo istotny jest rodzaj projekcji podczas której oglada sie ten film, olbrzymia role w odczuciu glebi i wlasciwej skali obiektow, przestrzennosci planow itd odgrywaja rozmiary katowe obrazu. Jesli jest to klasyczny ekran kinowy nalezy usiasc jak najblizej ekranu, jednak pelnie swoich trojwymiarowych mozliwosci Avatar ujawnia dopiero w analgowym kinie Imax. Roznica takiej projekcji w stosunku do cyfrowej w przykladowym kinie Helios to jakosciowy i estetyczny skok paru klas w gore, ujawnia sie cala logika kompozycji przestrzeni, niuans, ktore niesamowicie trudno dostrzec w dolby3d.Znika tez wiekszosc defektow takich jak brak czytelnosci obrazu i notoryczny brak ostrosci w ruchu.
Moje wrażenia po warszawskim Imaxie sa dokładnie odwrotne (pewnie w cyfrowym Imaxie w Łodzi byłoby lepiej). Poza tym napisy były do wersji 2D i się rozmazywały. Profesjonalizm pełną gębą...
Bylem w kinie raz siedzialem w ostatnim rzedzie to slabo widzialem efekt 3d za drugim razem usiadlem w 7rzedzi i czulem sie jakbym byl w swiecie navi.
Poezja ,efekt 3d czulo sie przed oczami,az sie chcialo dotknac tych kwiatow.
Wiec doradzam wcale nie rezerwujcie ostatnich miejsc.
Odwrotne czyli konkretnie jakie ? Analogowy Imax 70 mm jest w tej chwili najwyzszym standardem projekcji 2 i 3d... Projektory cyfrowe ani 2k ani 4k nie zblizaja sie do tej rozdzielczosci i szczegołowosci obrazu nawet jesli film zostal przeskalowany z 2k. Separacja obrazow jest pelna bo wyswietlane sa z dwoch projektorow jednoczesnie, nie ma problemow z przeplotem, w przeciwienstwie do projekcji cyfrowych, wiec obraz jest stabilny nawet w bardzo dynamicznych ujeciach.