Piękne w tym jest to, że facet spełnił swoje marzenie. Pewnie się głowi, czy mógł zrobić ten film lepiej, czy też nie, czy są w nim jakieś niedociągnięcia etc. Na pewno nie patrzy spod aspektu scenariusza, czy ten film jest ziszczeniem jego kinowych ambicji, bo gdyby rzeczywiście o scenariusz chodziło, to nie konstruowałby przez te lata "super kamery", o której tak głośno, a jedynie maszynopis...
Idąc więc do kina założyłem sobie klapki na oczy, by nie skupiać się na słowach, lecz podziwiać efekty jakie zafundował nam m.in. tajemniczy wynalazek reżysera!
...
Wychodzę z kina i mam łzy w oczach, łzy, które nie są wynikiem miłosnych i heroicznych aspektów zawartych w fabule. Owe wzruszenie z powodu, iż twórca filmu zabrał mnie na wspaniałą wycieczkę, pozwolił spojrzeć takimi barwami, jakimi nie jest to nam pisane. Montaż, akcja, efekty specjalne i jeszcze coś o czym nie potrafię napisać... i myślę, że to jest właśnie ten element, któy miał być rewolucją w kinie!