Niby takie, że człowiek przyzwyczaił się do brania. Grabi co mu w oczy
wpadnie, idzie po trupach, olewa cudze zwyczaje. Niby cacuś, ale zauważcie,
że dokładnie tak samo z buciora główny bohater łapie tego pomarańczowego
latającego stwora; nie uskutecznia tych naziemnych flirtów, tylko siup z
góry, znienacka, bo potrzebuje. Innymi słowy - bierstwo dobre jak my,
bierstwo złe jak nam?
Widzisz to nie był przypadek w świecie gdzie jest równowaga.Skąd wiesz dlaczego przybył na tę planetę dlaczego stwór był pod nim ... .W Filmie była mowa że każdy ma swojego latającego stwora sobie przeznaczonego i ma tylko jedna próbę na odnalezienie go.To samo dotyczyło i innych Istot którymi rządziła ta ich bogini . Zwierzęta z kolei były dane mieszkańcom planety tylko niejako na chwile.
Zgoła nietrafne porównanie, biorąc pod uwagę motywy kierujące Jakeiem. Należy też wziąć pod uwagę Toruka, który jest częścią ogromnego ekosystemu Pandory i fakt, że bezstronna Eywa postanawia pomóc. Noi wypadałoby jeszcze przypomnieć fakt, że Toruk zostaje uwolniony :)
Jake nie zniszczył toruka, co więcej, uwolnił po wykonaniu zadania. Na'vi nie niewolą swoich ikranów. Ikran nie jest zamknięty w kurniku, tylko lata swobodnie, i tylko przylatuje na wezwanie. To raz.
Dwa, ten toruk pewnie by zrzucił i schrupał Jake'a na przekąskę, gdyby nie polecenia od Eywy. Potrzebny był Toruk Makto, to i Jake'owi udało się ujeździć toruka.
Trzy, to, co biorą Na'vi od przyrody, to biorą sami, tak, jak inne stworzenia planety: własnymi mięśniami i sprytem, jedyna technologia to nóż i łuk, oba urządzenia napędzane siłą mięsni. Przy tym biorą wyłącznie to, czego im trzeba, nie niszcząc wszystkiego wokół. Ziemia też inaczej by wyglądała, gdyby nie to, że u nas żeby zdobyć coś, niszczy się 10 razy tyle, bo tak wygodniej.