Dodam jeszcze, że Ci, którzy nie dostrzegają w tym filmie nic poza efektami specjalnymi, powinni go obejrzeć ponownie.

Tak zgodzę się z założycielem tematu. Czasem odczuwam wrażenie,że ten film wszystkim się podobał, ale, że ludzie są pojebani(jak to Carlin mawiał,)nie mają co robić i w swoim zirytowaniu nad nudnym życiem rozpaczliwie pragną na siebie zwrócić uwagę jakimiś debilnymi komentarzami.Co oczywiście nie oznacza, że jestem za wszystkimi fanami tego filmu.Wielu to po prostu internetowi zadymiarze szukający zaczepki, którzy nawet nie wiedzą dobrze po której stronie się opowiedzieć(taki internetowy dres).Ostatnio zauważyłem ciekawe zjawisko, które cechuje się odcinaniem jednego kawałka szarej masy od reszty, jak by ci ludzie resztę uważali za barachło, co ładnie wyjaśnia ciekawe przysłowie "przyganiał kocioł garnkowi".Ja stosuje pewną zasadę; film wtedy mi się podoba jeżeli po wyjściu z sali kinowej nie mogę przestać myśleć o filmie, wtedy takie rzeczy jak gra aktorska, efekty, historia tworzą jedną nierozerwalna całość i nie muszę tego rozkładać na czynniki pierwsze(to tak jak ocenianiem drugiego dania przy obiedzie na podstawie poszczególnych składników bez uprzedniego spróbowania całości).A film mi się i tak podobał i póki co zajmuje pierwsze miejsce w mojej głowie, ponieważ w tym momencie najsilniej oddziałuje na moją psychikę.