Dłuuuugo broniłam się przed obejrzeniem Avatara. Ze względu na recenzje, opinie znajomych,
ale nie mogłam go nie obejrzeć (sf to mój ulubiony gatunek i potrafię się poświęcić oglądając
czasem mega szmirę).
Obejrzałam i wciąż nie mogę się nadziwić dysproporcji, albo lepiej - ziejącej PRZEPAŚCI,
pomiędzy jakością efektów specjalnych i scenografii a jakością scenariusza, dialogów, gry
aktorskiej.
Efekty i scenografia - zachwycająca, nawet na monitorze laptopa.
Scenariusz - samo dno banału, żenada, ja to nazywam "kanadyjski film katastroficzny" (kto
oglądał choć jeden wie o czym mówię). Dlaczego, DLACZEGO w filmie za miliony dolarów nikt
nie pochylił się, by tę historyjkę choć na przyzwoity poziom wyciągnąć??? - nie wiem i trwam z
zdziwieniu od wczoraj.
Pochodna scenariusza - dialogi i obsada. Wszystko tak sztampowe, że można się poważnie
zastanawiać, czy to nie wersja dla osób z głębokim upośledzeniem umysłowym
(Amerykanie?). Wojskowy - tępak, Mądra Pani - mądrą Panią, bogaty - arogancki i głupi,
sprawny inaczej - sprawny najbardziej, ONA - najpierw nieśmiała, potem jak zawsze:))) I tak
dalej, i tak dalej. Masakra.
Miałam jeszcze nadzieję, że EKO przegrają (wszak w realu zawsze tak jest), ale nie! - wszyscy
żyli długo i szczęśliwie.
Fajnie było zobaczyć Sigourney Weaver wśród stworów wszelkich, ale pewnie i ona podczas
kręcenia (podobnie jak ja podczas oglądania) zastawiała się, co robi na planie tego filmu
(oprócz zarabiania pieniędzy).
Miłośnicy gatunku obejrzeć powinni - choć trwać w zdziwieniu pewnie będą jak jak. Inni nie
wysiedzą więc nawet niech nie próbują.
No no, niezła opinia :D Nawet nie zwrócilam uwagi, na to co napisałaś, jak oglądałam Avatara
I to ty do mnie wyjeżdżasz z tekstem o ośmieszaniu się? Spójrz lepiej na siebie - autor tematu powtarza dokładnie to samo biadolenie, co jakieś 324 567 osób przed nim, a ty tępo odpowiadasz, że wreszcie ktoś trzeźwo myślący się zjawił. Dziwne, że tak długo czekałeś na owo "trzeźwe" myślenie (moim skromnym zdaniem, domaganie się od Avatara, aby był filmem, którym nigdy nie miał być, nie świadczy o trzeźwym myśleniu - wręcz przeciwnie), skoro ja taki bełkot czytam już chyba tysięczny raz z rzędu.
O, tak przy okazji - nikt trzeźwo myślący nie daje filmowi 1/10 z całkowitym pominięciem jego niewątpliwych zalet. Właściwie to tak robią wyłącznie oszołomy.
A na pewno ktoś "trzeźwo myślący" daje 9/10 filmowi, który...a zresztą nie będę się powtarzał. I wybacz, że napisałem "nareszcie ktoś..." bo nie siedzę jak Ty 24/7 przed monitorem i obserwuję forum jakiegoś głupiego filmu i nie wiem ile osób hejtuje Avatara. Z tego akurat co zaobserwowałem, większość ludzi tutaj wychwala go pod niebiosa, jakby był jakimś arcydziełem, dlatego napisałem o kimś "trzeźwo myślący".
"A na pewno ktoś "trzeźwo myślący" daje 9/10"
A żebyś wiedział, że trzeźwo myślący. Z pewnością myślący trzeźwiej, niż ktoś, kto wypisuje tutaj takie pierdoły, jak ty i autor tematu.
"filmowi, który..."
Filmowi, który zalicza się do gatunku z założenia cechującego się prostą fabułą, co do którego to względu ja - myślący trzeźwiej, niż ty - nie miałem żadnych złudzeń już po przeczytaniu zapowiedzi i w związku z tym nie oczekiwałem, że film będzie czymś, czym nigdy nie miał być. W związku z tym oczekiwałem tego, co trzeźwo myślący mógłby po takim filmie oczekiwać - że fabułę będzie miał wprawdzie wtórną, ale może przynajmniej skonstruowaną w sposób logiczny, bez dziur fabularnych. No i faktycznie tak było, co się nie każdemu filmowi stworzonemu dla rozrywki udaje.
" I wybacz, że napisałem "nareszcie ktoś..." bo nie siedzę jak Ty 24/7 przed monitorem"
Ani chybi to nie żaden ja, tylko moje alter ego z twojej chorej wyobraźni.
Hej, trzeźwo myślący człowieku, na forum Avatara udajesz, że z ciebie taki miłośnik dobrej fabuły, a rażące fabularne bzdury w takim Dark Knight Rises wcale ci nie przeszkodziły dać temu filmowi 10/10. Wnioskuję, że jesteś żałosnym pozerem i hipokrytą.
Po prostu śmieszą mnie ludzie, którzy kiedy kończą im się argumenty wchodzą w czyiś profil i jadą po tej osobie za to, że oceniła jakiś inny film na ocenę, która im się nie podoba. To jest żałosne. Już kiedyś pamiętam wygarnąłeś mi, że Taxi 2 oceniłem na 8/10...tutaj dyskutujemy TYLKO o Avatarze, jak chcesz podyskutować o TDKR to zapraszam na forum dotyczące tegoż filmu. Zresztą ja już kończę tą dyskusję, bo jak to zwykle bywa zamieniła się w obrzucanie się nawzajem wyzwiskami. I najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że kłócimy się chociaż obaj dobrze wiemy, że nie przekonamy drugiej osoby do zmiany zdania ;) Pozdro i żegnam.
"Po prostu śmieszą mnie ludzie, którzy kiedy kończą im się argumenty"
Argumenty mi się wcale nie skończyły. A to, co cię śmieszy, nie zmienia w żaden sposób faktu, że jesteś zwykłym hipokrytą, który ocenia dany film 1/10 za fabułę (z kompletnym pominięciem innych aspektów), podczas gdy innemu filmowi daje 10/10 i nagle ciężkiego kalibru bzdury w fabule owego filmu mu już nie przeszkadzają. Więc mnie nie wk**wiaj gadaniem, że fabuła Avatara jest głupia. Oglądałem DKR i się nadziwić nie mogłem, że to Nolan nakręcił film z tyloma bzdurami w scenariuszu. A tobie co, nagle fabuła zaczęła zwisać? Miłośniku dobrych fabuł od siedmiu boleści? Fałszywy hipokryto? Pozerze?
Podobnie z fanami Star Wars - potrafią gadać na fabułę Avatara, za to fakt, że ich ulubione filmy jadą na schematach starszych, niż kino (nawet uwięziona księżniczka była), jakoś im nie przeszkadza. Schematy ludziom nie przeszkadzają, obce planety oparte na Ziemi tudzież obca fauna na ziemskiej oparta ludziom nie przeszkadzają... a tu nagle pojawia się Avatar i co się okazuje? Z dnia na dzień, nagle im to wszystko zaczęło przeszkadzać, i to mocno. Z dnia na dzień! Co za pier**lony obłęd!
"Już kiedyś pamiętam wygarnąłeś mi, że Taxi 2 oceniłem na 8/10"
Ewidentnie ci się już wszystko merda totalnie.
"jak chcesz podyskutować o TDKR to zapraszam na forum dotyczące tegoż filmu"
Po co? Żebyś mnie do jeszcze większego szału doprowadził, kiedy to fabułę Avatara wyzywasz od ostatnich, a na bzdury fabularne w TDKR fałszywie machasz ręką?
Widzę, że należysz do grona wyznawców idei (prawdopodobny przedział wiekowy 12-15 lat), że każda opinia jest wiarygodna, pod warunkiem, że jest zgodna z Twoją.
Widzę, że się wykazujesz niewiarygodną tępotą. Oczywiście nigdzie nie stwierdziłem niczego, co by implikowało, że moja ocena jest najmojsza - stwierdziłem jedynie, że to chore i niesprawiedliwe, aby film dostawał 1/10, jak gdyby nie miał żadnych zalet - mimo że je ma. Ale ty oczywiście tępo to podciągasz pod hasełko o jedynie słusznej ocenie.
Oczywiście, że niczego nie implikujesz, oczywiście, zważywszy na fakt, że nie irytują cię oceny 10.
Uważam je za przegięte, ale przynajmniej nie dyktowane taką irracjonalną nienawiścią, jak te z przeciwnego bieguna.
Nie załamuj mnie sugestią, że fakt, iż śmiejesz się jak głupi do sera, ma mnie pogrążyć.
Nie spodziewałam się, że opinia o filmie może być przyczyną takiej naparzanki :) Przepraszam, a tak sensowniej wykorzystując neta - jak tam Prometeusz? Warto? Tam też opinie od bandy do bandy.
PozdrawiaM!
Prometeusz jest ciekawą pozycją, nieco jakby odświeżając klimat obcego w jego pierwotnej postaci. Ja może trochę inaczej podejdę teraz do twojej opinii: nie wiem dlaczego postanowiłaś przepisać jedną z większych bzdur odnośnie fabuły/scenariusza/gry aktorskiej, bo niestety jest to typowa zagrywka "na pokaz". Wybacz, ale jeżeli uznajesz film "Rejs", czy "Miś" za coś wybitnego, filmy w których w zasadzie wątek fabularny nie istnieje, a Avatarowi wytykasz coś, czego w racjonalny sposób nawet sprecyzować nie możesz... to niestety ociera się o hipokryzje.
Tak więc ja mam jedno pytanie, co miałby zawierać taki film, żebyś nie musiała tak epatować skrajnie pejoratywnym nastawieniem do jego treści i o co chodzi z tym "przyzwoitym poziomem"?
Bardzo, ale to bardzo nie chcę komunikować się na poziomie, który jest powyżej. Pominę więc "zagrywki na pokaz", "hipokryzje" itp. (swoją drogą - dlaczego? dlaczego tak to się odbywa na prawie każdym z forum???), pominę jakąś dziwną konstrukcję porównywania Avatara sf do Rejsu czy Misia.
Odpowiem na Twoje pytanie: chciałabym by taki film zawierał przyzwoity pomysł opleciony jakąś sensowną grą aktorską z dialogami, jak Kula, Gattaca itp. Teraz lepiej jestem zrozumiana? Pozdrawiam - Prometeusza obejrzę:)
Ja nie porównuje filmów, tylko kryteria na podstawie których chcesz kreować dość kontrowersyjny wniosek. Dlaczego uważam to za nieprzemyślane z twojej strony? Ponieważ mylisz koncepty filmu przygodowego i chcesz od tego gatunku by był.. horrorem (Kula), czy psychologicznym (Gattaca)... no wybacz, ale to równie dobrze ja mogę na tej podstawie wytykać "Rejsowi" iż nie ma tam walki o życie w zagubionym odcinku dzikiej rzeki. Dlaczego pomysł przedstawienia niezwykle realistycznej podróży na inną planetę w celu pozyskiwania cennego minerału i kłopoty z tym związane, de-facto dotykające ludzi biorących w tym udział, uważasz za zły? Wskaż mi, co jest takiego złego w poszczególnych elementach, no bo jeżeli wyrażasz negatywną opinię, to wypada ją rzetelnie uzasadnić. Póki co jest "nie, bo nie" - z potokiem aluzji... bez podania przyczyny.
Podałam przyczynę:
"Scenariusz - samo dno banału, żenada, ja to nazywam "kanadyjski film katastroficzny" (kto
oglądał choć jeden wie o czym mówię). Dlaczego, DLACZEGO w filmie za miliony dolarów nikt
nie pochylił się, by tę historyjkę choć na przyzwoity poziom wyciągnąć??? - nie wiem i trwam z
zdziwieniu od wczoraj.
Pochodna scenariusza - dialogi i obsada. Wszystko tak sztampowe, że można się poważnie
zastanawiać, czy to nie wersja dla osób z głębokim upośledzeniem umysłowym
(Amerykanie?). Wojskowy - tępak, Mądra Pani - mądrą Panią, bogaty - arogancki i głupi,
sprawny inaczej - sprawny najbardziej, ONA - najpierw nieśmiała, potem jak zawsze:))) I tak
dalej, i tak dalej. Masakra."
Chodzi po prostu o sztampę. Pytam o sztampę w produkcji za miliony dolarów.
"Wypada rzetelnie uzasadnić"? "nie, bo nie bez podania przyczyny"? Przepraszam, ale kontynuować wymiany postów nie będę. Wyraziłam opinię, będę wyrażała po kolejnych filmach. Jak słusznie stwierdził mój znajomy: "Chcesz pogadać o filmach? Nie na polskich forach, głupia".
No głupia...
"Chodzi po prostu o sztampę. Pytam o sztampę w produkcji za miliony dolarów"
Albowiem właśnie Avatar - mimo że nikt nikomu czegoś takiego nigdy nie obiecywał - miał odkryć nowe lądy w czasach, gdy większość Ziemi jest już znana i zbadana. Olać, że to film PRZYGODOWY, stworzony dla ROZRYWKI, a nie głęboka produkcja o losach społeczeństw i najmroczniejszych zakamarkach ludzkiej duszy. Zachciało nam się czegoś nowego, no to właśnie Avatar - idealny wybór - ma nam to dać. I już. Rozkaz.
"DLACZEGO w filmie za miliony dolarów nikt nie pochylił się, by tę historyjkę choć na przyzwoity poziom wyciągnąć"
Co to znaczy "przyzwoity poziom"? Avatar ma fabułę o niebo bardziej logiczną, niż inne filmy z podobnego gatunku, ale mamy teraz istny zalew znawców za pięć dwunasta, którzy od filmu przygodowego wymagają, aby uraczył ich fabułą wyskakującą wysoko ponad przeciętność swoim nowatorstwem!
"Wszystko tak sztampowe, że można się poważnie zastanawiać, czy to nie wersja dla osób z głębokim upośledzeniem umysłowym"
Szukasz czegoś dla ludzi upośledzonych? Odpal sobie "Dzień, w którym zatrzymała się Ziemia", który dostał od ciebie tę samą ocenę, co Avatar, mimo że w przeciwieństwie do niego ma bezdennie głupią fabułę z mnóstwem nielogicznych dziur. To rzeczywiście obraz adresowany do ludzi z upośledzeniem - oni, w odróżnieniu od osób mających rozum nie poczują, że ktoś tu próbuje obrażać ich inteligencję (nie można obrażać czegoś, czego nie ma).
"Wojskowy - tępak"
Który wojskowy? Jeśli Quaritch, to nie widzę żadnego powodu, żeby nazywać go tępakiem. Jeśli Jake, to zaiste - tylko prawdziwy "znafca" wymagałby od prostego kaprala ponadprzeciętnej inteligencji. Bo znawca bez cudzysłowu i błędu ortograficznego widzi, że takie coś jest sztuczne i mało naturalne.
"Mądra Pani - mądrą Panią"
Nie, no naprawdę... czy ty choć przez sekundę myślisz, zanim coś napiszesz? To, co tu nagryzmoliłaś, nie oznacza zupełnie NIC - równie dobrze można by tu napisać "różowa świnka - różową świnką".
"bogaty - arogancki i głupi"
A głupi to dlaczego? Kolejne, co sobie wymyśliłaś? Z tą arogancją też pewien nie jestem - arogancki, znaczy co? Że zależy mu na dochodzie, bo zły bilans kwartalny odstrasza akcjonariuszy?
"sprawny inaczej - sprawny najbardziej"
Albowiem inne rozwiązanie jak najbardziej służyłoby pokrzepieniu serc :/. Podobne to do biadolenia, że Na'vi oczywiście wygrali - och, smutne. Ciekawe tylko, jak sobie wyobrażają odwrotną sytuację i jaki byłby w związku z tym wydźwięk filmu. Nie wyobrażają sobie - po prostu bezmyślnie "walczą ze sztampą".
"ONA - najpierw nieśmiała, potem jak zawsze"
Która ona? Neytiri? Znaczy znowu wymyślasz coś, czego w filmie nie było ("nieśmiałość" tym razem)? Albo też autorce tematu chodziło o to, że ona nie od razu mu ufa. Ciekawe tylko, czy w związku z tym pomyślała, jaka miałaby być alternatywa (pewnie miłość od pierwszego wejrzenia - i od razu mniej sztampy, nie?). Znowu.
"I tak dalej, i tak dalej. Masakra"
Rzeczywiście masakra. Padają tu oskarżenia o stosowanie pewnych schematów, których uniknąć się nie da albo nie ma to sensu (produkcja kręcona ku pokrzepieniu serc - oczywiście "znafcy" jakoś tego nie ogarniają i domagają się na przykład, żeby Na'vi przegrali albo żeby Jake nie miał szans się wykazać). Obłęd jest tu nawet tak głęboki, że za sztampę uchodzi sposób, w jaki Jake i Neytiri nawiązali znajomość. Z początku nieufna, z czasem zaufania nabrała - źle. Miłość od pierwszego wejrzenia - też byłoby zapewne źle. Więc jak miałoby być? Pewnie w ogóle nie powinno być takiego wątku - wylejmy dziecko z kąpielą.
Nie zapominajmy też o innych sprawach. Motyw ludzi versus kosmici - znowu atak na Ziemię? Nie, dla odmiany to my jesteśmy agresorami. Technologia ziemska i pozaziemska - znowu nas zdystansowali? Nie, dla odmiany to my jesteśmy zaawansowani technologicznie, a obcy prymitywni. Są też inne sprawy - wojownik i jego panna, znaczy, typowa "Damsel in Distress"? Nie, panna też jest wojowniczką i też nie daje sobie dmuchać w kaszę. Do tego Avatar, czym mało który film może się pochwalić, ma podwaliny pod swoje własne Expand Universe - wymyślony od podstaw świat, terminologię, etc.
Czy rozmaici "znafcy" to doceniają? Nie. Nie, ponieważ nastał nam tutaj powszechny obłęd, polegający na gnojeniu Avatara za co tylko się da - w tym za rzeczy, za które "znafcy" podobnego filmu w żadnym razie by nie zgnoili! AdWienc pisze tutaj o "trzeźwo myślących", a w rzeczywistości on i założycielka tematu ulegli owczemu pędowi, a w ich zachowaniu nie ma ani krztyny rozsądku czy racjonalizmu.
To obejrzyj sobie "Making Of" i przekonaj się, czy Sigourney naprawdę się nad tym zastanawiała ;).
Zgadzam się, efekty specjalne i scenografia oraz charakteryzacja (chodzi o same avatary) naprawdę powala na kolana, ale sama fabuła filmu jest bardzo nudna i banalna...