7,4 822 tys. ocen
7,4 10 1 822144
6,8 70 krytyków
Avatar
powrót do forum filmu Avatar

Nie rozumiem skąd tyle krytyki? Moim zdaniem Cameron stworzył coś pięknego a wy umiecie tylko negatywnie oceniać! Trzeba mieć dobry pomysł i chęć na zrobienie czegoś takiego więc miejcie szacunek i uszanujcie jego pracę! :) Film wspaniały i nie mogę się doczekać kolejnych części :)

margolcia24

Obejrzyj sobie film animowany Disneya pod tytułem Pocahontas następnie Enemy Mine z 1985 zsumuj i ci wyjdzie Avatar.

kadim_filmweb

Nawet jeśli to Avatar uważam za bardzo dobry film, każdy ma swoje zdanie :)

ocenił(a) film na 3
margolcia24

To musiałeś w aktualnym życiu tylko parę filmów obejrzeć .Przykre i smutne jednocześnie.

ocenił(a) film na 9
jachu71

Przypuszczam, że i tak obejrzała ich więcej, niż ty. Inaczej nie musiałbyś tutaj przyłazić i usilnie kreować się na wielkiego znawcę. Uważaj tylko, żebyś noskiem żyrandola nie strącił, kiedy go tak mocno zadzierasz.

ocenił(a) film na 9
kadim_filmweb

Obejrzyj sobie niedźwiedzia, a dostrzeżesz, że to pies. Skoro ma cztery łapy, futro i pysk, no to musowo musi być pies - co innego?

ocenił(a) film na 9
Der_SpeeDer

ha, ha, dobre :-)

Der_SpeeDer

Żałośne...

ocenił(a) film na 9
Ziomaletto

Tylko jedno słowo miał do napisania, ale i tak nie napisał poprawnie...

Der_SpeeDer

Przyganiał kocioł garnkowi... Chodzi o przekaz, Einsteinie.

ocenił(a) film na 9
Ziomaletto

Póty dzban wodę nosi, póki się w nim ucho nie urwie.

(no co? Też przytoczyłem losowo wybraną mądrość ludową, bez logicznego związku)

Der_SpeeDer

Dobre dziesięć dni minęło, a ty dalej płaczesz, każdemu może się zdarzyć.

ocenił(a) film na 9
Ziomaletto

Tja, samo oszukiwanie siebie...

Der_SpeeDer

Mógłbyś jaśniej?

ocenił(a) film na 9
Ziomaletto

Nie potrafisz samodzielnie zrozumieć prostej ironii... i takie intelektualne zero próbuje rozprawiać o tym, co jest żałosne? Żałosne. Albo, jak najwyraźniej wolą imbecyle - "żałośne".

Der_SpeeDer

Już się wypłakałeś? Ci mogę chusteczki pocztą wysłać. ;)

ocenił(a) film na 3
Der_SpeeDer

Zależy jeszcze, co kto jara. Ci dla ,których Avatar to dobry film ,jarali konopie na 100 %.

ocenił(a) film na 9
jachu71

A ci, którzy lubią kotlety mielone, to g*wnozjady, nie? Królu? Najwyższy Sędzio? Pępku Świata?

Idź, połknij lepiej jakiś nóż.

margolcia24

Okej, to jest moja prywatna opinia, nie mówię w imieniu gości, którzy jakby hejtują ten film, ale mam nadzieję, że może mój punkt widzenia rzuci trochę światła ;). To jest mój chyba pierwszy komentarz w tej sprawie, więc wcześniej nie brałem aktywnego udziału w tym co tu się działo, a pamiętam, że bywało ostro i nie chcę do tego nawiązywać :).

Z góry przepraszam za długą lekturę.

Avatar mówi widzom to, co chcą usłyszeć. Jakby bezpośrednio się odnosi do takich naszych fantazji. Można sobie przytoczyć tą drabinę potrzeb Masłowa (http://4.bp.blogspot.com/_0h3qKoVX8rY/TT93o-z_qjI/AAAAAAAAAAk/AYpgHovmS8g/s1600 /piramida-potrzeb-maslowa.jpg) i kolejno odznaczać kolejne jej piętra w miarę jak postępuje akcja filmu. To jest historia o gościu, który stopniowo zaspokaja kolejne swoje potrzeby. Potrzeby, które z nim dzielimy, więc jakby też nasze fantazje.

Z drugiej strony, w każdym filmie wiarygodne postaci też mają swoje potrzeby i pragną je spełnić lub zabezpieczyć. Natomiast odniosłem wrażenie, że w Avatarze zostało to zrealizowane w sposób bardzo prosty. Wobec tego jest to trochę taka socjotechnika - jak w marketingu. Trzeba być psychopatą, aby np. w scenie, w której Jake może chodzić, nie czuć się poruszonym. Oczywiście jakby taka manipulacja widzem, jest jakby częścią warsztatu twórców filmu, natomiast niepokojące wydaje mi się w tym to, że nie zostało to wykorzystane do stworzenia wiarygodnej osobowości, ale TO ma być jego osobowością.

Film nie podejmuje tutaj żadnego ryzyka, miał się sprzedać on zarówno w Ameryce, jak i Afryce - więc tutaj, przynajmniej na poziomie kreacji postaci - odnosi się jakby wyłącznie do takich naszych najbardziej pierwotnych potrzeb, które ludzie mogą dzielić ze sobą na całej kuli ziemskiej bez względu na kulturę. Co może być piękne i szlachetne, natomiast odniosłem wrażenie, że zwyczajnie nie chciano podejmować tutaj żadnego ryzyka. Dlatego sam Jake jest tutaj taką zupełnie płaską postacią (tak jak wspominałem wyżej) - aby można wygodnie się z nim utożsamić - i wydaje mi się, że bardziej o to chodziło twórcom.

Nie jest on wprawdzie pierwszy, w bardzo podobny sposób realizuje się filmy młodzieżowe od dawna, tak jak chociażby w Hackers z 1995 http://www.filmweb.pl/film/Hakerzy-1995-5998 - zresztą film, do którego mam jakiś taki nieuzasadniony sentyment, czego trochę się nawet czasem wstydzę. Natomiast nie wydaje mi się, aby przedtem wybiły się one ponad jakby poziom takiego filmu puszczanego w sobotę przed południem w telewizji, a na pewno nie w takim stopniu jak Avatar.

Nie uważam, aby to samo w sobie było to czymś złym czy niegodnym, tak jak napisałem sam mam słabość do niektórych takich filmów, ale niepokoi mnie trochę właśnie ta skala tego wszystkiego.
I być może świadczy to o czymś jakby złym w kondycji współczesnego kina. Wszystkie obecnie wydawane filmy niemal muszą być "PG-13", a MPAA nie zdradza nawet kryteriów nadawania tych ocen, zasłaniając się tajemnicą handlową. Część demografii jest tutaj pokrzywdzona. Trochę jest to dla mnie przykre, bo to jest ta demografia, która zmotywowała studia do nakręcenia - nie wiem - Ojca Chrzestnego. Ci ludzie nie będą chodzić do kina, jeżeli nie będzie się kręcić dla nich filmów, co jakby dalej utrwala studia w przekonaniu, że nie opłaca się do nich adresować. Sam jak gdyby nie należę do tej demografii, do której trafia Avatar.

I może to też świadczyć o tym, że rośnie pokolenie widzów, do którego nie tylko trafiają takie środki wyrazu (w czym nie ma w sumie niczego złego), ale też oczekuje, że film "MA" w ten sposób wyglądać.
To nie ma być osobisty przytyk, przepraszam, jeżeli tak to brzmi - tak jak mówiłem, też doceniam takie fantazje ;).

Tak jeszcze grzebiąc, mówi się, że ciekawe jest to, że film przedstawia inwazję ludzi na obcą planetę.

Uważam, że brakuje w tym konfliktu, jeżeli motywacja tego całego obozu ludzi jest w tak oczywisty sposób niegodna i nie budzi wcale zaufania. Przez to nie ma w tym wyborze, który podejmuje Jake, żadnego tragizmu. To jest bardzo jasny i prosty wybór. Nawet w gwiezdnych wojnach - które miały całkiem podobną konstrukcję, Darth Vader, miał pewne cechy, które - może i nie budziły zaufania, ale powodowały, że jakby był godzien naszego współczucia. W Avatarze tego nie ma, ten Pułkownik Miles jest brzydki, agresywny i nie da się go ani lubić, ani współczuć, da się go tylko nie cierpieć. Wobec czego kibicujemy tym drugim, zadbano o to, abyśmy nie mieli tutaj wyboru - w związku z tym, ten cały konflikt jest szalenie jednowymiarowy. Trzeba być też psychopatą, aby sympatyzować z obozem ludzi i jego motywacjami :).

Chociaż porusza te kwestie, to nie mówi niczego o naszej naturze, o tym dlaczego ludzie są zdolni do aktów przemocy dla zysku i skąd się bierze tak naprawdę ten brak wrażliwości kulturalnej. Po prostu tacy są, w związku z czym są "źli" :P. Koniec bajki :)

To jest w sumie ciekawa kwestia, ale znowu zostało to zrealizowane w sposób taki "bezpieczny", aby przypadkiem nie dać widzom czegoś do myślenia, bo jakby celem jest tutaj "masturbacja". Oczywiście są też filmy, które mają podobne cele, filmy takie jak Indiana Jones i serie z Jamesem Bondem czy nawet takie agresywne jak lwia część filmów z Arnoldem Schwarzeneggerem, natomiast nie wydaje mi się, aby był to właściwy sposób, w jaki można poruszać kwestie ludzkiej natury - przekładanie tego na język marketingu jest nieetyczne w moim przekonaniu. W związku z tym, uważam, że Avatar nie jest zrealizowany w zgodzie jakby ze sztuką filmową.

Może i "masturbacja" to mocne słowo, natomiast wydaje mi się, że dobrze pasuje do tego czym jest ten film. Avatar nie jest tylko głupi, jest nieetyczny i zły ;P. Natomiast ma rewelacyjne efekty efekty specjalne i jest kamieniem nilowym w nowoczesnej socjotechnice, ze wszystkim złym i dobrym, co się z tym jakby wiąże :/.

Jeszcze raz sorry za długą lekturę, bardziej wyszło na manifest niż odpowiedź - za to też przepraszam - natomiast starałem się, aby wyrażać się jasno i że ta masa tekstu jest choć trochę przejrzysta :). Natomiast to rzeczywiście jest moja szczera opinia - w związku z tym, chciałem się też jakby nią podzielić :)

mosheh

przy piramidzie Masłowa link się źle wklepał, sorry za problemy techniczne.
http://szeptywmetrze.blox.pl/resource/piramida_Maslowa.jpg

mosheh

Poruszyłeś tu wiele kwestii za co dziękuje ,twój post nie jest wcale taki długi , dość treściwy.

ocenił(a) film na 9
kadim_filmweb

Poruszył tylko jedną, lejąc na jej temat mnóstwo wody i zniekształcając warstwę merytoryczną omawianego obrazu po to, aby ją nagiąć do swojego pitolenia. Jeżeli Avatar ogłupia ludzi dlatego, że trafia do wszystkich, bazując jednocześnie na pozytywnych archetypach, to oświadczam solennie, że z chęcią będę się tak jeszcze "ogłupiał" przez resztę życia.

Der_SpeeDer

Nie do ciebie pisałem także daruj sobie te wywody.

ocenił(a) film na 9
kadim_filmweb

Trzy linijki tekstu to już jest wywód... Nic dziwnego, matołku, że wystarczy napisać taką manipulację, jak w wykonaniu mosheha, żebyś jej przyklaskiwał jak ten głupi.

Der_SpeeDer

Zdawać by się mogło, że dożyliśmy czasów, w których "krytycy" sztuki filmowej uznają za wadę fakt, że obraz trafia do ogromnej rzeszy odbiorców. Osobiście gdybym była reżyserem patrzyłabym przede wszystkim na potrzeby większości, a pseudo elitarnemu gronu pozostawiłabym chodzenie do teatru, by tam zaspokajali swoje wielce złożone potrzeby prawdziwej sztuki... także zgadzam się z twoją bulwersacją ;)

lonelyisleen

Zdawać by się mogło, że dożyliśmy czasów, w których "użytkownicy" tworzą fikcyjne konta aby móc zaspokoić swoje przyziemne potrzeby.

kadim_filmweb

Zdawać by się mogło, że twoje konto jest równie fikcyjne jak moje, jeśli masz na myśli brak danych osobistych. Lecz jeśli sądzisz, iż mój profil jest drugim kontem Speedera to tylko współczuć ci mogę, że posądzasz mnie o to tylko ze względu na zgodność (przynajmniej pozorną, gdyż nigdy nie spotkałam tego użytkownika osobiście) naszych opinii. Równie dobrze ja mogłabym pomyśleć, że konta twoje i Margolci mają tego samego właściciela.

lonelyisleen

Nie napisałem że jesteś nim, cóż winny sie tłumaczy.

kadim_filmweb

Nie jestem ułomna ani niedorozwinięta, by nie dostrzegać twej oczywistej sugestii. Nie dziw się więc, że jako prostolinijna osoba postanowiłam wyprowadzić cię z błędu. Lecz skoro uważasz to za rzekome "tłumaczenie się" i dowód mojej winy... nie widzę sensu, by z tobą dalej w jakikolwiek sposób dyskutować, chyba że masz do powiedzenia coś konstruktywnego dla odmiany, bo dostrzegam jedynie twoje oskarżenia rzucane wte i wewte, ja zaś rozpoczęłam udzielanie się w tym temacie z myślą o kulturalnej dyskusji.

lonelyisleen

Drwisz z ludzi takie zachowanie nazywasz kulturalną dyskusją ?

kadim_filmweb

Nie mam pojęcia, w którym momencie rzekomo "drwię z ludzi". Poluzuj gorset, kolego, weź parę głębokich wdechów, zamiast mi tu rzucać bezpodstawne oskarżenia. Poczytaj sobie moje komentarze niżej to może w końcu dotrze do ciebie, że się pomyliłeś, choć wątpię byś należał do ludzi, którzy mają odwagę przyznać się do błędu. Pozdrawiam.

lonelyisleen

Raz nie jestem twoją koleżanką bezczelna kobieta , pamięć krótka ?
"krytycy" , ''pseudo elitarnemu gronu''

kadim_filmweb

A któż to powiedział, że post ten zaadresowany był do ciebie lub też do ciebie nawiązywał? Winny się tłumaczy? Sądzisz, że pseudo elitarne grono krytyków nie istnieje czy po prostu niezbyt dokładnie przeglądasz tematy filmwebu, by tego grona nie dostrzec? Poza tym uważanie się za elitę i obrażanie, że ktoś cię za takową nie uważa jest (delikatnie mówiąc) śmieszne. Sam o sobie wydajesz świadectwo. Cóż, ja ze swej strony kończę tą głupią rozmowę, panie prowokancie. Ty oczywiście możesz dalej się udzielać, lecz nie licz na moją odpowiedź, gdyż w ogóle nie miałam ochoty się z tobą kłócić, to ty wciąż robisz problemy z niczego, zaczepiając wszystkich o odmiennym zdaniu. Do usłyszenia i pozdrawiam oraz jeszcze raz życzę poluzowania gorsetu, ponieważ chyba utrudnia panu oddychanie, stąd ta agresja jak mniemam.

lonelyisleen

A czy ja uważam siebie za elitę hahahahaha , czytaj ze zrozumieniem, ja to odebrałem jako atak z twojej strony gdyż napisałaś to zaraz pod jego postem skierowanym do mnie, tak to odczytałem.
Też kończę i umówcie się na piwo z Der_SpeeDer.

Der_SpeeDer

Słuchaj fanboju ja nikomu nie przyklaskuje tylko podzielam w pewnym sensie jego opinię na temat tej produkcji.
Nie mam ochoty brania udziału w tej pyskówce bo ewidentnie wszedłeś na temat tego postu z tą właśnie myślą.

mosheh

Nie przepraszaj, trochę czytania było ale tak rozświetliłeś tą drugą stronę filmu do której ja nie ' zaglądałam ' :) Mi najbardziej podobały się efekty bo na prawdę były rewelacyjne! Z resztą nie tylko ja tak sądzę. A ty pokazałeś drugie dno i jak to przeczytałam to zauważyłam też tą złą stronę filmu i jakby się bardziej zastanowić to masz rację. Teraz uważam, że ten film nie jest taki doskonały i nawet banalny ale to nie zmienia faktu, że nadal go lubię tylko teraz mam świadomość jakich braków on ma. :)

ocenił(a) film na 9
margolcia24

Złą stronę filmu... dobre sobie - facet dokonał oto wiekopomnego odkrycia, że jednym z podstawowych celów Avatara było zarobienie pieniędzy. Noż kurde, wodę w proszku wynalazł - Nobla niech mu ktoś jeszcze za to wręczy! Słyszałem o jednej dziewczynie, co to nagle do podobnego "objawienia" doszła - tyle że ona była naćpana i nawet nie próbowała udawać, że do niczego odkrywczego nie doszła (swoje objawienie zawarła w pojedynczym zdaniu). A tu mamy faceta, który pisał najwyraźniej na trzeźwo i poświęcił swoim banałom cały elaborat, udając, że ma więcej do powiedzenia, niż w rzeczywistości.

Nic, absolutnie nic mądrego czy odkrywczego w jego wypowiedzi nie ma - to takie samo gęgolenie, jakie widziałem u tysięcy innych pseudointelektualistów z pretensjonalnym pitoleniem. Tyle że dla niepoznaki ubrane w piękną formę.

To że film nie jest doskonały to też "odkrycie" jak stąd do niewidać - żaden film nie jest doskonały. Następne "odkrycie" to fakt, iż jest banalny - jasne, jasne, motyw walki dobra ze złem czy też obrony tego, co nasze, przed najeźdźcą, jest banalny, ale do Jasnej Anielki - CO Z TEGO?!? To, że te motywy są banalne, sprawia, że się zestarzały? Czy też może nadal pozostają aktualne i stanowią tak naprawdę jeden z motorów cywilizacji?

ocenił(a) film na 9
Der_SpeeDer

Zgadzam się w 100%

Der_SpeeDer

Im nie przetłumaczysz.

ocenił(a) film na 9
mosheh

Sprowadzając owo górnolotne gęgolenie do jednego mianownika - Avatar jest niedobry, bo to przecież skandal, że kino służy także do zarabiania pieniędzy (filmy się powinno robić za friko, dla idei, nie?), jest głupi, bo każdy film z prostą wszakże, ale wciąż logiczną i spójną fabułą, jest głupi, jest nieetyczny i zły, bo to oburzające, aby propagować w nim pozytywne wartości tudzież idee, a już największą jego zbrodnią jest to, że z tymi ideami dociera do szerokiego grona osób, nie wyłączając tych, które głowy nie mają do bardziej ambitnych fabuł.

Nie powinieneś narzekać na Avatara, bo sam żeś nic odkrywczego nie wydumał - rzygać mi się już chce na widok kolejnych "miłośników prawdziwego kina", którzy miauczą, że w filmach to teraz tylko o komerchę idzie. Zawarte są tu też wszystkie wytarte do cna slogany i schematy, jakich się naczytałem w ujadaniach pod adresem Avatara (brakuje tylko powtórzenia bajki, że "Avatar=Pocahontas") - na czele z nieuczciwym i laickim wręcz ocenianiem tego filmu za pomocą kryteriów, które absolutnie nie pasują do tego gatunku kina. Równie to mądre i sensowne, jak krytykowanie pierwszej z brzegu komedii za to, że nie traktuje poważnych spraw z należytą - nomen omen - powagą, tylko jaja sobie z nich robi.

Do tego w tym swoim - pożal się Boże - wywodzie, i tak już prostą fabułę Avatara spłyciłeś jeszcze bardziej, dokonując nawet paru przekłamań tudzież, zapewne z premedytacją, ignorując pojawiające się w nim motywy, które zaburzają zafałszowany obraz, jaki tu zaprezentowałeś. Ludzi przykładowo sprowadzasz do jednego mianownika (choć wcale nie byli wszyscy źli), pomijasz wątek pewnych sporów wewnętrznych, jakie wśród nich panowały (także na wysokim szczeblu - vide konflikt Parker-Quaritch), a także pewnych elementów wpływających na ich motywację, sprawiających, że nie była ona tak bezgranicznie czarna, jak się z pozoru wydaje (choć wciąż moralnie naganna).

Nie wydaje mi się, aby rozmowy o filmie należało tak bezczelnie przekładać na język taniej manipulacji, w sam raz dla mas. Ale ja się za masę nie uważam i nie daję się nabrać na taki bełkot.

Der_SpeeDer

Słuchaj każdy ma swoje zdanie ale czy nie za surowo oceniasz ten film? Każdy chce zarobić tak to już jest w dzisiejszym świecie. Każdy ma inne gusta i tyle mam do powiedzenia. Jednym film się podoba a innym nie. :)

ocenił(a) film na 9
margolcia24

Czy ty zrozumiałaś w ogóle, co ja napisałem? Poza tym ów post nie jest nawet adresowany do ciebie.

Der_SpeeDer

Przynajmniej nie uciekłem się do pospolitego cynizmu ;). Naprawdę chciałbym podjąć z tobą tę dyskusję, ale nie zrobię tego, jeżeli będzie miała wyglądać ona w ten sposób. Sorry, ale nie mam zdrowia do opluwania się jadem :).

ocenił(a) film na 9
mosheh

"Przynajmniej nie uciekłem się do pospolitego cynizmu"

Pewnie, że nie. Oskarżyłeś mnie i wszystkich, którzy mieli czelność ten film ocenić pozytywnie - także pod kątem warstwy merytorycznej - o "masturbację" i jasno zasugerowałeś, że wszyscy się zmanipulować dali. Ależ oczywiście - skoro poszedłem do kina dla rozrywki - i rozrywkę otrzymałem - no to jasno widać, że dałem się zmanipulować (cokolwiek to w żargonie "odkrywców" twojego pokroju oznacza). Nie to, co matoły, które szły do kina na FILM PRZYGODOWY W KONWENCJI SCI-FI, i im się z jakiegoś powodu ubzdurało, że dostaną zaskakującą i nowatorską fabułę, nie?

Der_SpeeDer

Niczego takiego nie napisałem, nie oskarżyłem o nic fanów filmu, mówiłem o swoich obawach, które dotyczą w ogóle szerszego środowiska widzów i nie oczekiwałem od Avatara niczego nowatorskiego, poza wiarygodnym i rzetelnie zrealizowanym konfliktem, takim jak np. W Gwiezdnych Wojnach czy filmach puszczanych w sobotę przed południem w telewizji, takimi jak Hackers - Myślę, że nie jest to zbyt nowatorskie kino. Przytoczyłem filmy Jamesem Bondem i Indiana Jonesa, ja nie wiem co dla ciebie jest nowatorskim kinem, ale wydaje mi się, że pozostaje to jakby w ramach tego kina przygodowego i nie jest to jakaś zbyt wysmakowana czy inna konwencja. Zastanawiam się czy w ogóle przeczytałeś to, co napisałem. Owszem, było tego sporo, ale oczekuję, że jeżeli pragniesz podjąć ze mną dyskusję, to nie będziesz wyciągał argumentów z powietrza.

Naprawdę nie mam zamiaru powtarzać tego, na co poświęciłem tyle wysiłku, aby napisać - na pewno nie wszystko na raz :). Proszę, jeżeli interesuje cię dyskusja ze mną, przeczytaj to, co napisałem jeszcze raz na spokojnie, zobacz co ci tam nie pasuje i przestań pluć jadem. Jeżeli jesteś gotowy na otwartą i szczerą dyskusję, to - tak jak pisałem - jestem chętny ją podjąć.

ocenił(a) film na 9
mosheh

Wprost nie napisałeś, ale jasno stwierdziłeś, że Avatar podąża nurtem nabicia jak największej kasy i z tego tytułu jest nastawiony na wywołanie prostych emocji poprzez proste sposoby - tudzież "masturbowania się" tymi całymi efektami i ogólnie prostym pięknem. Znaczy co - skoro film i świat w nim przedstawiony mi się podobały, znaczy "masturbowałem się"? Skąd ty w ogóle to określenie wziąłeś? Wąski zasób słownictwa?

Zrozumiałem twój tekst lepiej, niż ty zrozumiałeś film (takie żałosne zjawisko - regularnie pojawiają się tacy, którzy wyzywają Avatara od prostych, ale jednocześnie się zdradzają, że nawet takiej prostej fabuły nie umieli ogarnąć rozumem - i piszą bzdury z błędami rzeczowymi. Na tym również w dużej mierze opierają się te bajeczki "Avatar=Pocahontas" - na płytkim, powierzchownym zrozumieniu filmu Camerona. Nie, żeby film był głęboki - nie jest, co czyni tego typu krytykę skrajnie żałosną), a to, że wciąż się oszukujesz, myśląc, że doszedłeś do czegoś odkrywczego, naprawdę mnie nie interesuje.

"nie oczekiwałem od Avatara niczego nowatorskiego, poza wiarygodnym i rzetelnie zrealizowanym konfliktem, takim jak np. W Gwiezdnych Wojnach"

Baaardzo wiarygodny, ten konflikt w Gwiezdnych Wojnach. Swoją drogą, jeśli fabułę GW akceptujesz, a tę z Avatara krytykujesz, to nie mamy chyba o czym rozmawiać.



"To jest historia o gościu, który stopniowo zaspokaja kolejne swoje potrzeby"

To jakby powiedzieć "Drabina Jakubowa [polecam] to film o gościu, który coraz bardziej świruje pod wpływem dragów". Jest to wyjątkowo nędzne i żałosne spłycenie tudzież uproszczenie postaci, sprowadzenie wszystkich wydarzeń do jednego mianownika, który w ogóle nie oddaje sytuacji.

"Trzeba być psychopatą, aby np. w scenie, w której Jake może chodzić, nie czuć się poruszonym"

Jakoś natykałem się na samym FW na przypadki osób, które poruszone nie były. Nawet jeśli próbować złożyć to na karb ich niedorozwoju emocjonalnego - czego powyższe stwierdzenie ma niby dowodzić? Że ukazywanie prostych uczuć w prosty sposób to już jest przejaw tumanienia mas przez machinę marketingu?

"natomiast niepokojące wydaje mi się w tym to, że nie zostało to wykorzystane do stworzenia wiarygodnej osobowości, ale TO ma być jego osobowością"

Fałsz. Kalectwo bohatera jest tylko jednym z czynników składających się na jego motywację i to wcale nie najważniejszym (gdyby pracował nadal dla Quaritcha, zoperowaliby go i też mógłby chodzić). Oprócz tego są inne czynniki, takie jak kwitnąca miłość do Neytiri i wreszcie samo poczucie więzi i wspólnoty z Na'vi (któremu przeciwstawiane jest społeczeństwo, gdzie stał na marginesie i gdzie owo poczucie wspólnoty zatracił). A abstrahując od tego, co kierowało jego poczynaniami, Jake jest prostym żołnierzem, to i zachowuje się jak prosty żołnierz, okazując prostą radość z prostych przyjemności (bawi się nawet okoliczną roślinnością).
Tak więc bredzisz trzy po trzy - nie wiem, czy wynika to z niezrozumienia filmu, czy po prostu z rozmysłem ignorujesz jakieś 90% tego, co składa się na daną postać, w próbie taniej manipulacji i sprzedania swojej bzdurnej teoryjki wszystkim, którzy są dostatecznie naiwni, by się na to nabrać.

"Dlatego sam Jake jest tutaj taką zupełnie płaską postacią"

Płaską jak cholera - jeszcze na krótko przed swoją "inicjacją" był mimo wszystko gotów sprzedać Na'vi i wyjawiał Quaritchowi ich najważniejsze sekrety (vide Drzewo Dusz). A na początku swojego pobytu to wręcz otwarcie popierał pułkownika. Jakoś tak kontrastuje to z jego późniejszymi poczynaniami.
Pytam serio - czy ty naprawdę nie umiałeś zrozumieć nawet prostego filmu, czy po prostu z rozmysłem tutaj ściemniasz na potęgę, aby udawać, że masz coś sensownego do powiedzenia?

"Wszystkie obecnie wydawane filmy niemal muszą być "PG-13""

To jedyny fragment w twojej wypowiedzi, któremu jestem w stanie przyklasnąć. Rzeczywiście irytujące jest naginanie filmów do kryteriów kategorii PG-13. Pamiętam jak ktoś odnośnie jednej z brutalnych scen w takim "Total Recall" (oryginalnym) stwierdził, że dzisiaj takie sceny by nie przeszły. I nie chodzi nawet o to, że lubię oglądać przemoc dla samej przemocy - bo tak nie jest - ale jeśli film traktuje o mniej fajnej stronie życia, to powinna właśnie tak wyglądać, a nie być ugrzeczniana na siłę, w wyniku czego traci moc wyrazu i momentami przypomina, że to tylko film.

"I może to też świadczyć o tym, że rośnie pokolenie widzów, do którego nie tylko trafiają takie środki wyrazu (w czym nie ma w sumie niczego złego), ale też oczekuje, że film "MA" w ten sposób wyglądać"

Stwierdzenie to jest wzięte z tak zwanej - przepraszam za wyrażenie - d*py. Nie ma żadnych podstaw ani żadnych logicznych przesłanek, aby przewidywać, że powstanie w ten sposób jedynie słuszna, uproszczona forma. A filmy dla węższego grona odbiorców kręcić się będzie zawsze - o to nie musisz się martwić.

"Nawet w gwiezdnych wojnach - które miały całkiem podobną konstrukcję, Darth Vader, miał pewne cechy, które - może i nie budziły zaufania, ale powodowały, że jakby był godzien naszego współczucia"

Nie rozśmieszaj mnie. W Gwiezdnych Wojnach, jak w mało którym filmie, mamy skrajnie czarno-biały podział postaci, a Darth Vader i jego powrót na jasną stronę wiosny tu nie czynią - równie to skomplikowane, jak stopniowe przejście Jake'a ze strony Ziemian na stronę Na'vi. I nie wiem, jakie właściwie cechy u Vadera miały w widzu wywoływać współczucie. Zwłaszcza wtedy, gdy dusił swoich ludzi Mocą za drobne niekiedy przewinienia.

"Trzeba być też psychopatą, aby sympatyzować z obozem ludzi i jego motywacjami"

Jakoś spotykałem na FW bardzo wielu ludzi, którzy jak najbardziej sympatyzowali z obozem ludzi. Miał na to wpływ fakt, że motywacja ludzi nie jest tak bezgranicznie czarna, jak się z pozoru wydaje - o czym zresztą mówiłem, ale ty oczywiście udajesz, że nie rozumiesz (albo faktycznie nie rozumiesz - tym gorzej dla ciebie i twoich wypocin). Mimo wszystko unobtanium było ludzkości bardzo przydatne i wiele osób na Ziemi - nie chcących masakry Na'vi - nie chciałoby też z drugiej strony, aby unobtanium przestało napływać. Do tego dokonujesz kolejnego nędznego uproszczenia, sprowadzając cały ludzki obóz do osoby Milesa Quaritcha, mimo że ani nie reprezentował sobą całokształtu stanowiska Ziemian, ani nie był nawet jedyną osobą, która podejmowała decyzje. Na pierwszy plan wysuwa się tu Parker Selfridge, który dbał przede wszystkim o interesy korporacji, a zatem zależało mu na zyskach, ale też na nieposzlakowanej opinii - z tego właśnie względu nie uśmiechało mu się zabijanie autochtonów, bo - jak sam stwierdził - źle to wygląda w doniesieniach prasowych. Do tego Parker nie popierał wypowiadania Na'vi otwartej wojny, ale kiedy ta wybuchła, nie miał wiele do gadania wobec Quaritcha, który zastosował starą rosyjską prawdę "wy macie rację, ale my mamy karabiny". Dodajmy jeszcze do tego fakt, że na Pandorze było wielu zwykłych pracowników - górników, robotników, gryzipiórków - którzy w ogóle nie angażowali się w wojnę, nie mieli nic do Na'vi i chcieli po prostu wykonywać pracę, za którą dostawali pensję. Oraz fakt, że część ludzi otwarcie wspierała Na'vi.
Wszystkie te kwestie pominąłeś w swoim - pożal się Boże - wywodzie albo dlatego, że nie zrozumiałeś ni w ząb filmu (który - podkreślę to jeszcze raz - jest mimo wszystko filmem prostym, więc taka opcja totalnie kompromituje ciebie i twoje pitolenie) albo dlatego, że postanowiłeś je rozmyślnie zignorować, by przydać powagi swojej wypowiedzi.

"Chociaż porusza te kwestie, to nie mówi niczego o naszej naturze, o tym dlaczego ludzie są zdolni do aktów przemocy dla zysku i skąd się bierze tak naprawdę ten brak wrażliwości kulturalnej"

Gdybyś oglądał ten film zamiast go "oglądać", może byś coś w tej kwestii wyniósł z seansu.

"W związku z tym, uważam, że Avatar nie jest zrealizowany w zgodzie jakby ze sztuką filmową"

W związku z tym, co wyczytałem i co wskazałem poniżej, uważam, że twoja opinia jest nierzetelna, a priori nastawiona na propagowanie z góry postawionej tezy, a na dokładkę jeszcze zwyczajnie laicka i poparta prawdopodobnie zwyczajnym niezrozumieniem filmu, pomimo jego prostoty. Z rozmysłem lub z niewiedzy - sam wybierz, która opcja jest prawdziwa, i tak żadna ci chluby nie przynosi - ignorujesz lwią część warstwy merytorycznej filmu, traktując temat płytko, jak to zwykle robią ludzie manipulujący innymi (w związku z czym budzi niesmak fakt, że ślesz tutaj oskarżenia pod adresem ludzi robiących filmy, że stosują podobną taktykę). Do tego stawiasz tutaj niepoparte żadnymi logicznymi przesłankami tezy, takie jak kompletnie kosmiczne stwierdzenie, że ludzkość zakoduje sobie taką filmową konwencję jako "musową", albo że bardziej niszowe konwencje filmowe przestaną istnieć.

I nie chcę nawet słyszeć kolejnych kłamstw, że "nie zrozumiałeś, blablabla". Na mnie to nie działa.

Der_SpeeDer

W pierwszym zdaniu oskarżyłeś mnie o wąski zasób słownictwa. Nie będę angażować się w dyskusję na tym poziomie. Sorry.

ocenił(a) film na 9
mosheh

Ooo, ale twój poziom używanie "masturbowania się" dopuszcza? Sorry, jesteś obłudnym hipokrytą.

Der_SpeeDer

Masz prawo do swojego zdania, ale wiedz, że cały czas byłem wobec ciebie szczery. Owszem, użyłem mocnego słowa, ale skłamałbym mówiąc inaczej. Żałuję tylko, że się upierasz, aby nasza rozmowa wyglądała w proponowany przez ciebie sposób, na co się po prostu nie zgodzę i będę ignorował pozostałe bezpodstawne obelgi pod moim adresem.

ocenił(a) film na 9
mosheh

Doprawdy. Czyli tobie wolno używać "mocnego słownictwa", ale jak się przeciwko tobie używa "bezpodstawnych obelg" (bezpodstawnych tylko w twoim mniemaniu), to focha strzelasz i "nie zgadzasz się"? Rzeczywiście, rozsądne i świadczące o twojej inteligencji.

Der_SpeeDer

Tak, ale chodzi o to, że nie pluję obelgami pod adresem innych użytkowników. Jedyne co zrobiłem, to użyłem mocnego słowa, aby uzasadnić swój punkt widzenia. - Myślę, że jest to całkiem zrozumiałe.