Wczoraj udałem się z kumplami na film w poznańskim IMAX-ie, dla nich był to pierwszy seans "Avatara", dla mnie drugi. Poprzednio byłem przed świętami w IMAX-ie w Rotterdamie i muszę przyznać, że polskie wydanie nieco mnie rozczarowało.
Sama sala kinowa wyglądała bardziej imponująco niż ta holenderska i przypominała mi te z Nowego Jorku, ale gdy już zaczął się pokaz...

Po pierwsze - co oni w ogóle zrobili z napisami? Czułem się, jakbym musiał zezować, więc po prostu dałem sobie z nimi spokój i skupiłem się na słuchaniu, ale i tak przeszkadzało mi to i męczyło oczy. Faktycznie, po wyjściu z kina czułem się gorzej niż po tamtym poprzednim seansie. W Holandii jakoś wtopili napisy w 3D albo zrobili coś innego, ale tak oczy owak absolutnie nie stwierdziłem takiego problemu. A tutaj? Od pierwszej sceny...
Po drugie - jakość napisów. Momentami odnotowałem opuszczone kwestie, kilka razy zdanie było przetłumaczone do połowy, kończyło się przecinkiem i tyle. I parę źle przetłumaczonych kwestii... Klan Dzbanogłowych? o.0
Po trzecie - gratuluje taktu i wyczucia. Otwierające się oczy, napis "Avatar", "Directed by...", i wtedy miła pani wyłącza głos i mówi przez mikrofon co zrobić z okularami i gdzie wyjść. Po prostu myślałem, że coś mnie strzeli - nie mogła poczekać minutę, gdy i tak wszyscy byliby jeszcze w sali? Gdyby to był mój pierwszy pokaz, to naprawdę bym się zirytował...