Oto moja recenzja, a wy zgadzajcie sie z nią, lub nie. Co mnie to obchodzi?. Ja tylko pochwale się swoimi odczuciami.
Świeżo wyszedłem z kina.
Po prostu piękne, oszałamiające, fantastyczne. Nigdy w życiu nie miałem okazji zobaczyć czegoś takiego i pewnie długo nie zobaczę. Zwaliło mnie z nóg, wbiło w fotel i wiele jeszcze mógłbym wymieniać, ale...
Ale fabuła to totalne dno. Wszystko to widziałem już tysiąc razy w innych filmach. Tu zostało to tylko zebrane do jednego worka. Ale czy mogę mieć pretensję, po tym co zobaczyłem? Żałuję, że nie było to poprowadzone jak district 9. Tam nie musiał być wątek miłosny, a bohater nie stawał nagle po stronie krewetek bo je pokochał. Walczył o swoją skórę i pomagał im tylko dlatego. Tu tak nie jest. Tu bohaterowie oczywiście musieli się w sobie zakochać, żeby grubi amerykanie mogli z burgerem w ręku powiedzieć - jakie to romantyczne.
Są jednak takie filmy, którym się to wybacza, a on jest z pewnością jednym z nich. Oczywiście mówię tylko o 3D, bo w domowych warunkach napewno inaczej myślałbym o tym filmie. Mimo wszystko był piękny i nie żałuję wydanych pieniędzy. Fabułę znałem już po trailerach, ale na pewno nie mogę powiedziec, że się zawiodłem. Moje wymagania spełnił.
Moja ocena dla filmu AVATAR: 7/10, z czego 5 za to co zobaczyłem w kinie.