Z góry zaznaczam że byłem na filmie w wersji 2D. 
 
Ribisi, Weaver i Lang zdecydowanie powinni mieć więcej czasu ekranowego - zagrali po mistrzowsku. Może będzie jakieś Director's Cut? Worthington ma momenty ale tej trójce nie dorasta do pięt. Podobnie Rodriguez. Oceniać resztę aktorów jest trochę ciężko - komputer jednak trochę zaburza mimikę. Niemniej to co widziałem nie wywoływało grymasów zniesmaczenia:) 
 
Efekty - wiadomo. Otoczenie (Pandora) zachwyca pomysłowością, choć mnie raziła trochę ta cukierkowość (trochę za dużo kolorów momentami). Ale te stwory wymyślone przez Camerona są naprawdę fascynujące. A pomysł Camerona, czyli e-motion capture naprawdę robi wrażenie. Na'vi wyglądają i zachowują się jakby naprawdę istnieli a nie byli tylko wymysłem PC-ta. Tu należą się oklaski na stojąco. 
 
Muzyka niezła choć Horner mając rok na partyturę mógłby coś bardziej "obcego" zrobić. Jedynie utwór War wynagradza niedostatki reszty. 
 
Scenariusz - tu niestety najgorzej. Pocahontas na obcej planecie - to główny wątek. Natomiast cała reszta o żyjącej planecie też już gdzieś czytałem - choćby Asimov i plan R. Olivava na uratowanie ludzkości przez stworzenie jednego wielkiego organizmu (nie wspominając o Zonamie Sekot ze Star Wars - może naciągam ale to mi się przypomniało podczas seansu). No i ta patetyczność - niestety Cameron podobnie jak Lucas nie potrafi dobrych dialogów pisać. 
 
Ogólnie za całość daję 9/10. Takich efektów jeszcze nie było, a niedostatki fabuły wynagradza bardzo przemyślana i poukładana historia Pandory (wszystko się 'klei' co nie każdemu wychodzi przy nie-adaptacji).