Witam .
Jestem świeżo po seansie Avatara (wiem ,wiem późno ,ale jak się to mówi lepiej niż wcale)i ... no właśnie i co ? Film okrzyknięty arcydziełem nie pozostawił we mnie kilkugodzinnego szoku po seansie... nie pozostawił prawdę mówiąc żadnego szoku. Nie piszę ,że jest to film słaby bo są elementy ,które prezentują się naprawdę bardzo dobrze lecz w całości film jeeeest .... No ale przejdzmy do podsumowania tego co zobaczyłem :P :
+ Głębia obrazu ... nie było może tego "powalającego na kolana" efektu 3D ,ale podobało mi się to co widziałem.
+ Przyroda ... główny plus filmu. Zarówno fauna i flora ,przepięknie przedstawione.
+ Bohaterowie . O dziwo nie zachwyciła mnie Saldana mimo ,że jestem facetem i wszystko ze mną w porządku. Nie mówię tutaj o jej grze lecz nawiązuje do zachwytów "płci mniej urodziwej".Zdecydowanie wole jej ludzką wersje od "niebieskiej kotki" . Plus jednak za przyjemną mimikę Sully'ego i bardzo wyrazistą postać Tsu'Tey'a.
+Muzyka
no lecz niestety musi być jakieś ALE ...
- Fabuła . I nie chodzi o brak jakiś morałów , pseudo inteligentnych przekazów itp. Szedłem z nastawieniem na film akcji pozbawiony wyżej wymienionych aspektów lecz dostałem papkę dla mało wymagającego gimnazjalisty (nie obrażając gimnazjalistów).Historia przewidywalna w każdym momencie. Momentami błagałem w myślach aby tym razem było inaczej niż pomyślałem kilka - kilkanaście - kilkadziesiąt minut (zależnie od danego motywu) wcześniej ... Niestety moje błagania nie zostały wysłuchane.
- "Zwrot akcji" ... wiadomo o co chodzi - główna potyczka , ludzie są o krok od pokonania plemion i ... i nagle widzimy natarcie wielkich "nosorożców" (co nie jest złe ponieważ wytłumaczone jest prośbami głównego bohatera) przy ... "wyzwoleńczej nucie radości narodu" . Przez moment poczułem się jakbym uczestniczył w zdobyciu przez USA niepodległości .
Jednak biorąc pod uwagę to , że film był długi (a jestem na "tak" dla długich produkcji)wystawiam mu 7/10 - dobry
Można powiedzieć ,że był to taki malutki plusik ,który zaważył na ocenie:)... a co do samego "wyznacznika jakości" to sądzę ,że w niektórych produkcjach jest nim , ponieważ jeśli film będzie miał 1,5 h i zostanie obcięty do granic możliwości tylko po to by miał te cholerne 1,5 h ,a straci przy tym fabuła to wg mnie jest to spadek jakości :)
Ten film został obcięty do tych 160 min. na czym ucierpiała fabuła. :P Ale nie ucierpiała na tyle żeby film był słaby.
I nie posądziłem go o słabość :) ... Chociaż czy dałoby się wyciągnąć więcej niż te 160 min ? Swoją drogą ciekawe jaki najdłuższy film został wprowadzony do kin .
Nie posądzam cię o posądzanie go o słabość, powinienem tam był dać jakąś wesołą emotikonkę, coby tak mrocznie nie brzmiało. :P
Włosi nawet an dużo krótszych filmach robią przerwy na siusiu i rozprostowanie kończyn, nie widzę większego problemu aby wprowadzić coś takiego w Polsce, przynajmniej dla tych najdłuższych produkcji.
A ja się zgadzam z Zimerem. Nie doznałem szoku, nie wyszedłem z pełnymi gaciami z sali kinowej i jakoś tak w głowie zostały mi tylko kolorowe paprocie z Pandory. Film ładny. efekty miazga, ale fabułą przypominało Ostatniego Samuraja tudzież Tańczącego z wilkami. Przewidywalna w każdej sekundzie.
Siusiu ? xD nieeeee błagam, gdyby mi w połowie Avatara kazali wyjść i się wypróżniać to byłoby wielce dekoncentrujące. xD W sumie to te dwie i pół godziny minęło mi jak z bicza strzelił ^^.
Ale wiele osób narzeka że nie mogły wytrzymać z sikaniem, a film w wersji reżyserskiej jest jeszcze dłuższy. Zresztą to sprawa wychowania. Dla nas przerwa w teatrze jest normalna, ale jakby chcieli coś takiego wprowadzić w kinie to co by się działo... Włosi nie mają nic przeciwko, myślę że to dobre rozwiązanie zwłaszcza przy dłuższych filmach.
Ocena w mairę obiektywna wg twoich odczuć jednak wydaje mi się że nieco przesadzasz z przewidywalnością. Wg mnie da się tam przewidzieć główne wątki akcji, tj. bohater trafi do Na'vi, pozna piękną kobietę, z czasem się zakocha, przyjdą ludzie zniszczyć drzewo, kobieta przestanie mu wierzyć, na koniec bohater przekona tubylców i dojdzie do bitwy. Większość z tego była wiadoma po samym trailerze. W zapowiedziach nikt nie ukrywał wątku miłosnego, zdrady i tego że bohater przejdzie do tubylców. Wątpię byś przewidywał np. to że Neytiri zaprowadzi Jake'a do Ikranów na drzewie, zwyczaje tubylców, to że Grace dostanie kulkę, a potem będzie próba przeniesienia jej umysłu w postać avatara na stałe, że Jake zniszczy kamerę buldożera i w ten sposób ludzie dowiedzą się o zdradzie, o tym że starci przytomność w ostatniej walce. Zmierzam do tego że mozna było przewidzić ogólny zarys że coś z głównego szkieletu historii za jakiś czas nastąpi, jednak bardzo wątpliwe jest przewidywanie poszczególnych konkretnych scen. Czy nie było zaskoczeniem że buldożery wjadą akurat po ''nocy poślubnej? że Neytiri nie wystrzeli w ludzi kiedy Jake ją o to prosił (scena zmierzała do tego że wystrzeli)? Że uratuje Jake w jego ludzkim ciele i się wtedy zoabczą? że Grace i kto dokładnie umrze? Myślałem że umrze Norm a nie Trudy (byłoby po równo patrzac na płeć). Takie rzeczy działy się zbyt szybko, na bieząco by ktoś miał czas na przewidywanie z kilkuminutowym wyprzedzeniem konkretnych scen. Przewidzieć można było że Jake prędzej czy później zdradzi, że bombowce zniszczą drzewo po informacjach ''szpiegowskich'' jake'a, że Neytiri nie bedzie chciała go znać i takie ogólne schematy. :)
''dostałem papkę dla mało wymagającego gimnazjalisty''
Zazwczaj takie papki np. G.I.Joe, Transformers nic nie zawierają. Jedynie ogłupiają widza. Po nich młodszy widz wyobraza sobie jak jest Transormersem lub strzela do złego Ninja. Avatar ma coś innego. Po jego obejrzeniu młodszy (starszy też) zainteresował się pięknem przyrody, szacunkiem do innych istot lub ras. Też prosta papka, ale czy nie wychodzi bardziej na dobre niż te wszystkie Transformersy i X-meny? :) Ten film zawiera podstawowe wartości takie jak miłość, potępienie zabijania (wiele razy jest czarno na białym pokazane ze zabijanie tylko wtedy kiedy jest to konieczne), poszanowanie natury i świata, do czego prowadzi chciwość i żądza pieniądza. To jest proste i banalne, każdy z nas zdaje sobie z tego sprawę ale mimo to szybko zapomina. Takie baśnie przypominają to i świetnie. Nie robi się tak efekciarskich filmów (mówię jedynie o wysokobudżetówkach nasiąknietych efektami) które pokazują czym jest dobro i piękno. Dlatego Avatar jest wyjątkowy (są filmy które pokazują nam więcej wartości, lecz są to zazwyczaj filmy kierowane do mniejszej grupy odbiorców oraz nie tak epickie). Dlatego Avatara mimo prostoty, błahości nie można nazwać płytkim gdyż wtedy można nazwać miłość, piękno świata i harmonii płycizną. Płytkim można nazwać American Pie który nie ma nic do zaoferowania oprócz samej rozrywki. Avatar oprócz genialnej rozrywki ma też duszę. :)
Jak się mają do twojej oceny efekty specjalne (realizm postaci, animacje i mimika)? Jak dla mnie to olbrzymi pozytyw. Nie spotkałem się z tak dopracowanymi efektami specjalnymi w żadnym filmie ani grze. Dla mnie 3d nie jest akurat wielkiem plusem filmu. Przyjemniej się ogląda jednak myślę że to dzięki efektom specjalnym które stoją na najwyższej półce :)
''"wyzwoleńczej nucie radości narodu" . Przez moment poczułem się jakbym uczestniczył w zdobyciu przez USA niepodległości . ''
Film jest odwrotnoscią polityki USA :) Amerykanie szybko zapomnieli o tym jak cieżko było im uzyskać niepodległosć od Brytyjczyków skoro kilkadziesiat lat później zabrali tą niepodległosć plemionom indiańskim (co też jest zawarte w Avatarze, gdzie Na'vi są odzwierciedleniem Indian skrzywdzonych przez USA) ;)
Największym plusem u mnie jest ta magia filmu - czar, epickość, ukazanie piękna i samyh pozytywnych wartości, zarówno dla dziecka i starca :)
Ja się może nie znam. Ale ogólny zarys fabuły nie obejmuje zaprowadzenia Jake'a na drzewo pterodaktyli ani tego, że stracił przytomność kiedyśtam. Czy w streszczeniu filmu takie szczegóły by się znalazły? To są raczej powiedziałbym wątki poboczne, dodatki do głównego strumienia fabuły. Gdyby wycięli scenę z drzewem nic by się nie stało, nie byłoby jakichś niedomówień czy niejasności.
Czar epickość i piękno owszem jest,ale nie zgodzę się co do przekazywanych wartości. Spojrzeć wystarczy na ilość filmików na youtubie gdzie wszyscy malują sobie twarz na niebiesko i robią zdjęcia hasając po lesie. Moim zdaniem to taka sama chwilowa fascynacja jak po Transformersach, Xmenach czy innej "papce dla gimnazjalisty". Każdy po tym filmie chciałby połazić po fosforyzującym lesie i polatać na wielkim pomarańczowym jaszczurze, tak samo jak po X-menie chce mieć szable między palcami a po Transformerach mieć wielkiego robota zmieniającego się w samochód.
Aha, nie piszę tego dlatego żeby być nie wiadomo jak zbuntowany, po prostu uważam że film ów był pod względem wizualnym epicki i wgniatający w fotel, ale jeśli chodzi o to, czy po wyjściu z kina w mojej głowie zostało coś więcej niż tylko kolorowe obrazki, to jakoś nie sądzę. Byłem zdruzgotany emocjonalnie po "Tańcząc w ciemnościach", pełen wizji naprawiania świata po "Amelii" i z mocnym postanowieniem -nie będę nigdy ćpać- po "Requiem dla snu" . Po "Avatarze" jedyne co pomyślałem, to to, że byłoby fajnie mieszkać w świecącym lesie hycając po drzewach.
''jeśli chodzi o to, czy po wyjściu z kina w mojej głowie zostało coś więcej niż tylko kolorowe obrazki, to jakoś nie sądzę. ''
Widzisz to kwestia gustu i indywidualnych odczuć. na jedne osoby ten film działa, a na inne nie i widzą go w kategorii technicznej. ja jestem w tych którzy czują duszę filmu :)
Sam nie wiem, być może dlatego, że uwielbiam hasanie boso po lesie, drzew tulenie i tarzanie się w mchu, nie zwróciłem uwagi na takie szczegóły jak szacunek do natury, bo to dla mnie oczywiste.
Chyba obejrzę ten film po raz drugi, tym razem skupię się nie na efektach a na tym co jest ukryte pod nimi.
Jest tam parę smaczków ukrytych. parę osób na forum je wynazlało. :) Np. nie bez powodu nazwa Pandora, czy niektóre wyglay lub zachowania postaci. Dużo tam symboliki.
''Ja się może nie znam. Ale ogólny zarys fabuły nie obejmuje zaprowadzenia Jake'a na drzewo pterodaktyli ani tego, że stracił przytomność kiedyśtam. Czy w streszczeniu filmu takie szczegóły by się znalazły?''
Oczywiście że ma to wpływ gdyby pisać streszczenie filmu. Co do Ikranów ma to znaczenie gdyż jake nauczył się latać, co miało wpływ na całą ostatnią bitwę jak i po drugie to wtedy jest widoczne dopiero to że Neytiri zaczyna coś do niego czuć. Przed ''pterodaktylami'' okazywała mu najpierw niechęć, a potem obojętnosć. Gdy wspólnie latali było widać ze rodzi się między Nią a nim więź. Nie można tego pominąć w streszczeniu bo scena wyznania miłosci byłaby ot tak sobie z niczego.
Co do straty przytomnosci ma to olbrzymie znaczenie, bo gdyby nie ten fakt to zostałby zabity przez pułkownika gdyby neytiri się nie wydostała spod ciała zwierzęcia. Nie można tego pominąć pisząc streszczenie, bo skoro Jake sobie dobrze radził to czemu Neytiri musiała go ratowac? gdyby nie stracił przytomności to sam załatwiłby pułkownika, gdyż do momentu jej utraty wygrywał.
''Czar epickość i piękno owszem jest,ale nie zgodzę się co do przekazywanych wartości. Spojrzeć wystarczy na ilość filmików na youtubie gdzie wszyscy malują sobie twarz na niebiesko i robią zdjęcia hasając po lesie.'''
W każdym filmie o produkcji z takim rozmachem dzieje się pdoobnie. Zawsze ktoś się nakręci nie wiadomo jak.
''Moim zdaniem to taka sama chwilowa fascynacja jak po Transformersach, Xmenach czy innej "papce dla gimnazjalisty". '''
jeśli chodzi o malowanie się, przebieranie to się zgodzę że moze minąc (ale nie musi np. fani Star wars którzy to robią od 30 lat).
jednak jest coś co zapominasz. Transformers zachwyca prawie wyłacznie młodzież. Gimnazjaliści wyjdą zafacynowani roboto-samochodami ale człowiek po 30stce raczej nie... Avatar oczarował widzów w każdym wieku. Chodze na późne seanse i tam widownia liczy od ok. 20 do 60 lat, a srednia wieku to ja bym powiedział 25-35 lat. Mimo to wielki zachwyt. Widać że film zachwyca starszych którzy podchodzą do tego nie w kontekście przebieranek i miłosci do neytiri lecz po prostu zachwytu tym epickim dziełem i też chcą do niego wracać. jest tu na forum temat z osobami które mają powyzej 25 lat a film je mocno oczarował. osób takich jest sporo. Raczej mało kto z nich (pewnie nikt) ma takie podejscie jak młodsi ze np. wyobrażają sobie Neytiri ich pocałowała lub malują sie na niebiesko biegajac po lesie. Starsi myślą o pięknie jakie film im pokazał i pozwolił się oderwać całkowicie od spraw dnia codziennego. Zmęczony po pracy będę do filmu wracał wielokrotnie gdy wyjdzie na DVD.
Sam mam prawie 30 lat :)
Pozwolisz ,że zacznę od tyłu :)
Jest tak jak piszesz to Na'vi są krzywdzeni ale właśnie dlatego zupełnie nie pasuje mi ten motyw ,który kojarzy mi się bardziej z "Patriotą" niż z plemionami walczącymi o swój dom.
Realizm postaci , animacje , mimika - jak już napisałem podobała mi się mimika Sully'ego i Tsu'Tey'a natomiast nie koniecznie Neytiri. Nie była sztuczna jednak niczym mnie nie urzekła. Realizm postaci i animacje trzeba przyznać trzymały wysoki poziom.
Co do samej papki ... rozumiem miłość , szanowanie przyrody , niszczycielska działalność człowieka na ekosystem (sam jestem tego przeciwnikiem wiec w filmie widząc działania ludzi czułem momentami skrajne emocje) jednak jest to film dla mas . Pójdą na niego zarówno młodsi widzowie ,którzy może coś z niego wyniosą jak i starsi ,którzy mają już ukształtowane poglądy na temat świata i nie szukają samych moralnych przekazów ale także ciekawej , zmuszającej czasami do myślenia fabuły . Chcąc dostać moralny przekaz w ślicznej oprawie poszedłem na "Odlot" jednak od "Avatara" ,który został podniesiony przez wielu do rangi arcydzieła oczekiwałem czegoś więcej.
Jeśli chodzi o przewidywalność ... oswojenie przez głównego bohatera legendarnego "smoka", zwrot akcji podczas głównej bitwy , przemiana bohatera na stałe w tubylca. Te aspekty "bolały" najbardziej .
Dlatego właśnie sądzę ,że określenie "dobry" pasuje do tego filmu :)
To dobrze że wycieli te sceny, bo jakbyś zobaczył, że [spojlery]kiedy podczas rytuału Uniltaronu Jake odkrywa że jego "wewnętrznym zwierzęciem" jest Toruk, to już by cię to jego oswajanie Toruka całkiem bolało. :P
''Jeśli chodzi o przewidywalność ... oswojenie przez głównego bohatera legendarnego "smoka", zwrot akcji podczas głównej bitwy , przemiana bohatera na stałe w tubylca. Te aspekty "bolały" najbardziej .''
Wymieniłeś akurat sceny niebudzące wątpliwości (oswojenie Toruka) lub takie których można było się spodziwewać (zwrot akcji w bitwie). Jest cała masa scen krótkich, które potrafiły zaskoczyć/rozbawić/rozśmieszyć/zachwycić. W filmach element zaskoczenia bazuje zawsze na czymś szybkim, chwilowym bądź mniej znaczącym. Nie mówię oczywiscie o istatnym elemencie fabuły (pod tym względem film faktycznie kuleje, jednak nie przeszkadza mi to - poszedłem się bawić i dostałem rozrywkę na najwyższym poziomie) lecz o zasadzie ze wiecej emocji jest w mneij istatnych scenach i wątkach. Wszelkie filmy rozbudowane fabularnie działają silniej na widza gdy są sceny nie mające istotnego wpływu na cały przebieg historii (to co się ma wydarzyć można przedstawić w inny sposób), ale dzięki temu ze się z nia łączą film jako całość wywołuje więcej emocji i podkresla historię główną. Zmęczony jestem, rano do pracy, stąd moga być literówki lub pominiete słowa - zasypiam.. :)
''jednak jest to film dla mas . Pójdą na niego zarówno młodsi widzowie ,którzy może coś z niego wyniosą jak i starsi ,którzy mają już ukształtowane poglądy na temat świata i nie szukają samych moralnych przekazów ale także ciekawej , zmuszającej czasami do myślenia fabuły . ''
Widzisz, z tym też bywa różnie. Film ma dotrzeć do większości, zgoda. Nie jest to filmy z nieprzewidywalnym scenariuszem, zgoda. jednak to film czysto rozrywkowy. Ma nam zapewnić przyjemnosci z samego oglądania, uczty dla oczu i dostarczyć niesamowitych wrażeń. Idąc na taki film kierujemy się rozrywką. Idziemy by zachwycać się sferą wizualną a nie intelektualną. Taki gatunek filmowy i trzeba to rozgraniczać. W swojej klasie film zasługuje wg mnie na najwyższą ocene. Nie można go porównać z filmami psychologicznymi lub thrillerami lecz innymi epickimi filmami czy to kostiumowymi, science-fiction lub fantasy. podchodzę pod 30stkę. Sporo filmów oglądam, zarówno tych dajacych do myślenia i tych rozrywkowych. Od wielu lat żaden film w kinie nie zostawił na mnie tak wielkiego wrażenia. Podchodzę tutaj w kontekście tego co film miał u mnie wywołać. Miał być ucztą dla oczu, zapierać dech w piersiach i to zrobił w 100%. gdybym szedł z nastawieniem skomplkowanej fabuły z intrygą i bym tego nei otrzymał film dostałby ode mnie niższą ocenę. Na horror idę się bać, na komedię bać, a na kryminał by rozwiązywać zagadki. :) Oceniam więc filmy pod wzgledem gatunku. Kiedy chcę czegoś głębszego włączę sobie Deer Hunter lub To nie jest kraj dla starych ludzi. Wracając po pracy (czasem jest to po całym dniu użerania się z różnymi personami) mam ochotę na rozrywkę, zoabczyć coś pięknego, poczuć inny klimat i oderwać się na te 3 godziny od codzienności i taki film dostarczy mi relaxu. Przejmujacy film psychologiczny nie byłby wtedy wskazany :)
Do Avatara jeszcze nieraz będę wracał. Warto czasem poczuć się tak jak kiedy miało się te 18 lat :)