http://www.youtube.com/watch?v=uJarz7BYnHA&feature=player_embedded
http://www.youtube.com/watch?v=dLzKwTcGO_0&feature=player_embedded
Od siebie tylko dodam rzecz, która najbardziej prosi się o wzmiankę z
racji, że zbudowane są na niej fundamenty Avatar'a. Mianowicie chodzi o tak
zachwalane, przełomowo realistyczne efekty specjalne, którymi Avatar
wszechobecnie się szczyci. Czy jeżeli owe efekty byłyby tym kamieniem
milowym, przełomową rewelacją to czy by na pewno granica pomiędzy tymi
dwoma światami (futurystycznym/utopijnym) była aż tak rozpoznawalna? Należy
zauważyć, że dżungla przedstawiona w filmie jest kompletnie przerysowana, i
porównywalna do twórczości Disney Company. Osobiście, ciężko mi było
momentami pozbyć się wrażenia, że główni bohaterowie nie testowali po
prostu bajkowo dopracowanej gry wideo.
Niestety ale Avatar to kolejny znak pokazujący jak bardzo komercja
postępuje w światowej kinematografii. Wielka szkoda, gdyż smutna jest wizja
filmów gdzie powielane są jedne i te same schematy a głównym priorytetem
jest techniczna perfekcja.
Zgadzam się, prawdziwe dobre kino umiera, teraz tylko filmy 3D i efekty specjalne, nie będzie już pięknych filmów dla duszy, takich które przetrwają lata nadal zdobywając uznanie w oczach widzów, tylko naszpikowane efektami specjalnymi i nadętymi historyjkami gówna mające na celu sprowadzenie do kin jak najwięcej ludzi inteligentnych "inaczej" z ulicy, po to by zostać po pół roku zapomnianym. Tylko kasa, byle przeciętnym ludziom nic nie znającym się na kinie się spodobały efekty specjalne, byle dali kase na bilety i okularki 3D, zapraszamy do kin na film pt."nic nie musisz myśleć, oglądaj obrazki". Nienawidzę avatara, ten film spowoduje absolutny upadek dobrego kina. Dla mnie tragedia.
W większosci tu wszystko napisane jest prawdą.
Ale nie rozumiecie jednej rzeczy , wiekszosc ludzi i tak nie zna sie na kinie i lubi własnie takie czysto komercyjne kino i nie jest tak
od 2-3 lat tylko od przynajmniej 15-20 jak zauwazyłem.
Po prostu wiekszosc ludzi to zwykli zjadacze chleba, chodza do pracy i potem idzac do kina chca sie zrelaksowac a nie myslec na filmie.
Dlatego tyle zarabiaja takie filmy i dlatego sa popularne.
Ja samemu moze zawsze miałem dosc dobry gust i byłem wymagajacy
ale dopiero od 2001 roku jak załozyłem internet uświadomilem sobie jak mało widziłem z cenionego ambitnego kina. W ciagu 3 lat 2001-2004 wszystko zdobyłem co powino sie widziec. Takie kino jak Avatar nie jest złe
jak na 1 raz do kina, ale gdzie takiemu filmowi do 500 najlepszych filmów w historii kinematografii, śmiech na sali.
Załóżmy, że nagle wszyscy twórcy filmów posłucha was, o wielcy znawcy kina i potrzeb ludzkiej duszy. Kina przestaną zarabiać, psychologiczne filmy lepiej ogląda się w domu, nie mają tych "pustych efektów specjalnych" (rany, jak was to boli...), więc duży ekran nie spełnia swej roli. Idziemy dalej, 3D - po co to komu? Przecież to wymysł dla efektów! Zlikwidować, bo zastosowanie do "ambitnego" kina nie ma sensu (czytaj - nikt na to kasy nie wyłoży). Co do pojęcia "dobre kino", to jest jak ze sztuką, jeden zachwyca się malarstwem, drugi woli rzeźby. Od ludzi, dla ludzi - kto co woli. Skoro jest to tragedia - to jest problem, ale tylko wasz problem.
avatar nie jest ambitnym filmem. nie miał zamiaru być sztuką. miał być rozrywką, światem w który można się na 2.40h zatopić. i to mu się udało. jeśli Was nie zaczarował - to wasz problem.
Dokładnie, jest filmem rozrywkowym, sporo ludzi wzrusza, ma prosty przekaz, w zasadzie bliski każdemu - tylko nie rozumiem tej krucjaty oponentów, jak im tak źle na tym świecie - nikt nie zatrzymuje...
NommaD79, tak samo jak Avatar popadasz w jednowymiarowość. Widzisz rzeczy w
czarno-białych kolorach. Problemem nie jest 3D, a idealizowanie rzeczy
prostych. Avatar wcale nie jest filmem złym, tak samo niczemu nie szkodzą
oszałamiające efekty specjalne, ale nie jest to sam w sobie powód dla
zachwalania czegoś co na to nie zasługuje.
Wszystko byłoby w porządku gdyby ludzie podchodzili do filmów z
umiarkowaniem, na spokojnie analizując film jako całość. Obyłoby się bez
niepotrzebnej frustracji bardziej wymagających kino-maniaków i
bezpodstawnych zachwytów, a już na pewno zachęciłoby producentów do
osiągnięcia neutralnego środka bez infantylnych, efekciarskich podchodów
zakładających, że jedyny realizm jaki się liczy to ten od strony wizualnej.
Wasze wypowiedzi można streścić tak:
Dawno temu świetne kino, pojawiają się efekty specjalne---ratattattaartattrattratr(krótka seria z automatu)---dobre kino ciężko ranne. Pojawia się Avatar---ratararataraarraaartttrttraratr---dobija dobre kino. I co wy "nieprzeciętni" ludzie teraz będziecie oglądać?
Taki film jak Avatar w kinie sie dobrze ogląda ,owszem mimo ze cenie i ogladam głownie starsze ambitne kino to jednak Avatar w kinie
wrazenie na mnie zrobił i wzbudził emocje, a wiec nie jest zle.
Natomiast gloryfikowanie go i nadawanie tytułu najlepszego filmu w historii przez bardzo wielu jest już błazenadą.
Nie dziwie sie młodym 8-20 ale jak dla starszych jest ten film
najlepszy w zyciu to świadczy tylko o niski próg wymagan co do filmów
danego delikwenta.
Równie dobrze można mieć pretensję o to, że zupa pomidorowa jest robiona z bulionu, śmietany i koncentratu. Ogarnijcie się. W każdym "wielkim" filmie opowiadającym o czymś ważnym (nawet w prosty sposób) przewijają się te same stałe motywy. I nie ma w tym nic złego.
Natomiast stwierdzenie, że rozrywkowe kino 3D całkiem wyprze "poważną" kinematografię brzmi jak kpina. Tak samo kiedyś wieszczono, że filmy zniszczą nawyk czytania książek, a te jakoś przetrwały, i wbrew pozorom czytelnictwo jest dziś większym zjawiskiem niż kiedykolwiek wcześniej.