Przeraża mnie wizja nadchodzącej nowej ery kinematografii, gdzie kładzie
się nacisk na widowiskowość i kasowość filmu.
Owszem, cały ten świat stworzony przez Camerona robi wrażenie, jest piękny,
kolorowy, aż chciałoby się żyć na takiej planecie. Film ma wszystko czego
przeciętny widz podobny do mnie oczekuje, wciągającą fabułę, mnóstwo akcji,
efekty specjalne które wgniatają w fotel a jednak czegoś zabrakło!
Wyszedłem z sali kinowej może trochę oczarowany wizualnie ale rozczarowany wewnętrznie. Film który został pozbawiony własnej duszy.
Może jestem tak zwanym 'dinozaurem' kina które już wymierają ale dla mnie
liczy się coś więcej niż miliony $ utopione w filmie, efekciarstwo. Czy za
kilka lat aktorzy staną się bezrobotni? Wyparci przez komputerowe animacje?
Z przerażeniem w oczach zerkam w przyszłość kina i boję się tej nowej,
nadchodzącej ery.
Już nawet stare porządne Toy Story wchodzi do kin po raz kolejny ... w 3D.
Ta niby nowa era, o której piszesz, nastała już dawno, bo widowiskowość i kasowość filmów mainsteamowych to główny cel twórców wszystkich produkcji kinowych. Czym niby jest audio, kolor, 3D jeśli nie dążeniem do tego, aby było jeszcze ładniej, szybciej, więcej i lepiej? To nie nowa era, to naturalne kroki naprzód w kinematografii, która się rozwija technicznie wraz z postępem technologicznym.
Powinnismy się cieszyć, bo właściwie każdy film figurujący w kinowych repertuarach jest dostępny w wersjach 3D i 2D - a nie ma nic w życiu ważniejszego niż wolność i w tym wypadku wolność wyboru w szczególności.
2D nie przepadnie, bo ma duzy target na rynku, i całe szczęście, bo 3D to wg mnie idealna technika w szczególności dla filmów sci-fi, fantastycznych, katastroficznych i poniekąd akcji.
noi co z tego ? technika postępuje. jak wynajdą lekarstwo na raka to też bedziesz protestował ?
Spokojnie, niedługo zrobią film w 3D który będzie zaspakajał twoje potrzeby na głęboką fabułę i złożoną psychologię postaci. Cierpliwości.
Toy Story może wchodzić nawet w 6D, fabuła się nie zmieni.
Piszesz jakbyś nie znał procesów historii kina. :) od zawsze kino było przeważnie rozrywką. Kiedyś w nawet większym stopniu niż teraz. Kino ambitne zawsze było w cieniu rozrywkowego i kiedyś tak jak dzisiaj filmy ambitniejsze pojawiały się rzadziej od rozrywkowych. Poza tym kino ambitne nie idzie w parze z rozrywkowym. To ze Avatar powstał jest rewolucją dla kina rozrywkowego, a ambitne idzie w swoim niezależnym kierunku. Filmy takie wciąż powstają. Wystarczy poszukać. Premiera Avatara nie wstrzymała prac nad innymi gatunkami. Znów mają wrócić wielkie widowiska historyczne ze wspaniałymi epickimi bitwami, których od czasów Gladiatora mi brakowało. Avatar jest filmem wyjątkowym jeśli chodzi o aktorstwo. W przeciwieństwie do filmów z czysto animowanymi postaciami, bohaterowie Avatara zostali zagrani przez aktorów (o tej nowej technice jest parę wątków wiec nie będę się zbytnio rozpisywał). Zmienia się tylko technika przedstawiania i kręcenia. Gdyby nie rewolucja techniki nadal oglądalibyśmy czarno-białe filmy nieme. Czy Toy Story w 3d są gorsze niż 2d? Efekt ten wywoła większe emocje, a film jako historia na nim nie straci. Co do duszy, uważam że Avatar ją ma jako jeden z nielicznych filmów efekciarskich ostatnich lat. Duszy pozbawione były 2012, czy transformsers, tam mieliśmy same efekty, a Avatar zachwyca swoim pięknem. Takie jest moje zdanie w tej kwestii. :)
Nie no jasne, oczywiście macie rację, że rozwój techniki pozwolił na to aby
dzisiaj cieszyć oczy kolorowym obrazem i dźwiękiem.
Ale nie o to do końca mi chodziło, ja nie przekreślam Avatar, bo jak
napisałem w pierwszym poście ten świat przedstawiony w filmie mnie
oczarował, aż płakać się chciało że muszę żyć na 'szarej' Ziemi.
Chodzi mi jedynie o to że jako tradycjonalista boję się tego, do czego
zmierza cała ta technika, boję się tego że niedługo nie będę miał po co iść
do kina, ten wolny wybór o którym piszesz zniknie, bo kiedyś to 3D stanie
się standardem i nikt już nie będzie chciał oglądać filmów w starej technologii.
Jasne że liczy się rozrywka itp. ale ja zawsze w filmie poszukuje czegoś
dla siebie, czegoś co ze sobą zabieram. Tutaj nie znalazłem.
Może po prostu to nie był film dla mnie i już, jak zwykle wszystko
pozostaje kwestią gustu.
Pozdrawiam -m.
Ale 3D nie jest tożsame z odbieraniem filmowi duszy, przesłania, fabuły, czy czegokolwiek tam szukasz. A masowe 3D dopiero sie pojawia (stereoskopowe 3D takie jak w "avatarze", to niestety daleka przyszłość, bo koszty post=produkcji póki co sa kosmiczne).
Poza tym pocieszę Cię - nie jesteś jedynym, który się całkowitej konwersji kinematografii na 3d obawia. A te obawy zweryfikuje rynek i na nie stosownie odpowie w postaci pozostawienia wersji 2D przez jeszcze bardzo długi czas.
Wg mnie 3d nie zdominuje rynku. 3d jest dobre dla pewnych filmów, tam gdzie jest dużo akcji, bądź widowiskowych scen. Oglądając To nie ejst kraj dla starszych ludzi w 3d mija się z celem i wątpię by tego typu filmy kiedykolwiek powstały w 3d. Co innego Avatar, Piraci z Karaibów, Shrek, Terminator, Star Wars. Do takich filmów 3d jest dobrą technologią.
''kiedyś to 3D stanie
się standardem i nikt już nie będzie chciał oglądać filmów w starej technologii. ''
Raczej nie stanie się standardem. Nie każdy film się nadaje pod 3d. Nawet przy Avatarze w każdym kinie był wybór 3d, lub 2d. Poszedłem raz na Avatara w 2d i moim zdaniem dużo na tym nie stracił. Zachwycał tak samo, brakowało najwyżej głębi.
''Jasne że liczy się rozrywka itp. ale ja zawsze w filmie poszukuje czegoś
dla siebie, czegoś co ze sobą zabieram. ''
Ja tak samo. Czasem potrzeba rozrywki, czasem czegoś ambitniejszego. jedno nie przekreśla drugiego. tak jak pisałem kino ambitne i rozrywkowe szły od zawsze swoimi odrębnymi ścieżkami i nadal idą.
''Tutaj nie znalazłem.
Może po prostu to nie był film dla mnie i już, jak zwykle wszystko
pozostaje kwestią gustu. ''
Ja znalazłem - rozrywkę w najlepszym znaczeniu tego słowa. Ten film dostarczył wspaniałym rozrywki i zachwytu na najwyższym poziomie. :)
Na Horror idę aby się bać, na komedię aby się śmiać, na epickie widowisko (jakim jest Avatar) aby dać się ponieść wyobraźni i poczuć ucztę dla oka. :)
Zgadzam się, kwestia gustu i sposób podejścia. Dla mnie najważniejsze jest to jakie wrażenie film pozostawia i czy chcę do niego wracać.
Wybór w przypadku Avatara był podyktowany jedynie względami finansowymi. Cameron chciał tylko wersji 3D, ale zwyczajnie nie ma jeszcze tylu odpowiednio wyposażonych kin, by z 2D zrezygnować zupełnie.
Wydaje mi się że nie o to chodzi. Byłem w 3 kinach, w każdym z nich grali seanse 3d i 2d.
Niekoniecznie. 3d grali tam cały czas. Było maksymalnie dużo seansów jakie widziałem na największych produkcjach. te 2d było traktowane jako dodatkowy film, porównywalnie do innego tytułu.
Ale o to chodzi, bo o tym mówił Cameron. Plan był taki, że robią wersję 3D i tylko taką, ale później rachunek ekonomiczny (w skali świata) wymusił przygotowanie także i wersji 2D. To, że zwykłe kina posiadające też możliwość grania filmów w 3D puszczają teraz obie wersje to logiczne pokłosie tej decyzji, a nie argument przeciwko standaryzacji (w tym akurat przypadku).
Moze coś w tym jest... jednak jak pisałem Avatar nadaje się na 3d, podobnie jak piraci z karaibów, Matirix, X-men i wiele innych filmów gdzie dużo akcji, efektów specjalnych, science-fiction bądź fantastyki. przyznasz że Horror w 3d moze bardziej przestraszyć?
Filmy obyczajowe, psychologiczne, biograficzne itp. nie mają sensu być wyświetlane w 3d. po co to komu? Wątpię by coś takiego miało kiedykolwiek miejsce.
Tyle że paradoksalnie 3D jako efekt najlepiej się ogląda w scenach spokojnych (oczywiście i takie są w filmach SF czy nawet horrorach). Nie miałbym w sumie nic przeciwko np. dramatowi 3D (mam na myśli avatarową stereoskopię, nie wystające co jakiś czas z ekranu elementy). Gdy technologia potanieje ( i w ogóle się przyjmie), to na pewno i takie filmy zobaczymy. Na razie 3D łączy się z "epicką akcją" głównie z powodów finansowych - filmy tego typu dają największą gwarancję zwrotu wyższych kosztów produkcji, więc w zasadzie tylko takie filmy powstają. Przy czym jak najbardziej zgadzam się z tym, że spektakularna akcja w 3D jest jeszcze bardziej spektakularna, bez dwóch zdań (i super).
Jest panorama, jest dźwięk, jest kolor, teraz jest już 3D, a ze skurwysynami z ADHD którzy wiecznie kopia w oparcie twojego fotela nikt nic nie zrobił. Jeśli chodzi o kino, to tego właśnie boję się najbardziej.
Oj, prawda to z tymi skur**synami. Byłem wczoraj po raz szósty na seansie Avatara. Nie mówię tego po to żeby chwalić się liczbą odbytych seansów, ale w innym celu. Pięć poprzednich seansów było tak jak powinno być w kinie: mało ciamkania, chrupania i siorbania, niemal zero rozmów, skupienie. A wczoraj trafiło mi się tragicznie. Przyszły dwie pary, wiek ok. 30 lat, panie były "w porządku", ale ich partnerzy po pierwsze przyszli już ładnie "wstawieni". Oczywiście usiedli w moim rzędzie i zapach przetrawionego alkoholu dał się we znaki moim nozdrzom. Ale to bym jeszcze przebolał, ale. Po pół godzinie film owym panom się już znudził, no i zaczęły się głupie teksty na pół kina (nic nie dawało uspokajanie przez współtowarzyszki i przez widzów siedzących nieopodal), włącznie z wulgaryzmami, rozmowy przez komórkę itp. Krew mnie po prostu zalała, ale nic nie dało się z tym zrobić. Po co tacy ludzie chodzą do kina, nie wiem? Albo nie, wiem! Po to żeby zdenerwować innych "normalnych" widzów. Ale niestety, chamstwo się wszędzie szerzy, i nie bardzo da się coś z tym czasem zrobić...
"Wyszedłem z sali kinowej może trochę oczarowany wizualnie ale rozczarowany wewnętrznie. Film który został pozbawiony własnej duszy. "
Dosłownie wyjąłeś mi te słowa z ust. Miałam dokładnie takie same odczucia. "Avatar" wyszedł jakiś taki chłodny, nie wciągnęła mnie historia Na'vi. Dziwne w sumie, bo Cameron potrafi nawet w "zimnym" s-f radzić sobie z emocjonalnymi scenkami. Osobiście bardziej wzruszyłam się przy scenie śmierci terminatora;) niż przy nieszczęściach spadających na niebieskich kotoidalnych Indian. Coś tu mu nie wyszło.
Do samej technologii 3D nic nie mam - podoba mi się, fajnie wygląda - choć konieczność siedzenia w kinie w okularach mało mnie cieszy:/
Postęp techniki to nie problem.. mnie bardziej martwi teoretyczna możliwość zastąpienia prawdziwych aktorów sztucznymi 'chopkami':( Co mi tam lepszy dźwięk, 'rewolucyjne' 3D, zapachowe filmy, czy co tam jeszcze wymyślą.. ale w momencie, jak w filmach będą 'grały' tylko piksele zamiast ludzi, dla mnie nastąpi katastrofa. Mam nadzieję, że żarłoczny postęp techniki zostawi nam chociaż prawdziwych aktorów:(
Może po prostu nie trafiło do ciebie? Mnie np tylko 2 sceny w 2 filmach wzruszyły tak konkretnie: śmierć Maximusa w Gladiatorze, i śmierć Johna Coffeya w Zielonej Mili. Do każdego trafia co innego :)
Nie wiem czy jesteś świadoma, ale przez cały film grali aktorzy, tylko po prostu ucharakteryzowani za pomocą CGI. Puki nie jest to robota tylko grafików to jestem za jak najbardziej.
Fakt, "Gladiator" to niezły wyciskacz łez;) Serio.
Zdaję sobie sprawę, że pewnie avatarowe 'ludziki' mogły mi nie przypasować, i stąd moja obojętność.. nie jestem wyrocznią;) Wolę chyba prawdziwych ludzi niż sztuczne piksele..
"Nie wiem czy jesteś świadoma, ale przez cały film grali aktorzy, tylko po prostu ucharakteryzowani za pomocą CGI"
Pewnie masz rację, nie interesowałam się tym zbytnio. Miałam na myśli wygląd zewnętrzny postaci. Zapewne nie umiem się przejąć losem nie-ludzi;) Dziwne, ale w grach nie mam z tym najmniejszego problemu:o
Moim zdaniem oczywiście masz rację, co do nowej ery kinematografii i taniego efekciarstwa, jednak uważam, że w przypadku Avatara jest nieco inaczej. Strategia tego filmu to a) technologi 3D, b) pomysł, aby zaabsorbować widza a jak największym stopniu i sprawić by stracił dystans do tego, co ogląda, b)zapotrzebowania na maksymalnie atrakcyjny świat i na samym końcu d) czyli fabuła, która powyższe cele ułatwi. Moim zdaniem Avatar, to film, który owszem, świadczy o nowej erze kinematografii, ale nie tylko o jej negatywnym aspekcie. Film dowodzi, że dziś sztuka wchodzi w nowy wymiar, nie jest już jedynie sztywnym medium, czy zjawiskiem, które tylko nieliczni, obdarzeni wielka wrażliwością i możliwościami percepcji mogą zgłębić. Dziś sztuka, a głównie film sama wychodzi do widza, otacza go w coraz większym stopniu, pozwala się na moment zatracić i zostać wchłoniętym. Z takim nastawieniem szedłem do kina na seans. Uproszczenia fabuły, ok, rozumiem, zdaję sobie sprawę, co jest w tym wypadku priorytetem. Ten film to krok milowy w dziedzinie interakcji między widzem a sztuką, proponuję właśnie z takim nastawieniem przeżywać film, a dopiero wtedy nie będziecie rozczarowani. W tym wypadku jednak trzeba zrezygnować z filmu oglądanego na komputerze i ruszyć po wrażenia do kina, ale to już zależy od was.
Miałem podobne odczucia po seansie, ale z drugiej strony nie wydaje mi się, żeby spadło kiedyś zapotrzebowanie na realistyczne filmy, a tych raczej w technologii 3D nie będą robić, bo i po co? Zaś charyzmatycznych aktorów żadne komputery nie zastąpią. Jedynie kino s-f może się zmienić nie do poznania - i to niekoniecznie na korzyść.
Filmy obyczajowe, psychologiczne, melodramaty i wiele innych gatunków raczej nigdy nie przejdą na 3d bo po co? Z kolei w filmach bawrwnych, widowiskowych, kostiumowych 3d wpływa pozytywnie.
O głosie i kolorze też kiedyś tak mówili. Gdyby obawiali się tego mocniej niż my do dziś oglądalibyśmy czarno-białe filmy nieme.
Ja uważam, że filmy obyczajowe i psychologiczne mają szansę kiedyś przejść na trójwymiar. Ale nie tak szybko, kiedy trójwymiar będzie bardziej realistycznym odwzorowaniem rzeczywistości,a nie wyskakującymi z ekranu bajerami, a ludzie się z nim oswoją jako z czymś naturalnym dla kina.
Muszę cię zmartwić. To czego się boisz stało się już wiele lat temu. Na pocieszenie powiem ci, że na razie nie zapowiada się na to, żeby te "inteligentne" filmy miały zniknąć. Zresztą efekciarstwo zawsze było cenione w kinie, a trójwymiar to nie jest aż taki straszny wilk. Zbliża obraz do obrazu realistycznego. Skoro jest to możliwe to naturalnym jest że będzie używane i udoskonalane, kiedy tylko można było wprowadzić głos, czy kolor zrobiono to. Skoro można ożywić obraz jeszcze bardziej, sprawić żeby nie wyglądał jak jedna wielka kolorowa plama na płótnie, to możliwe że kino będzie do tego dążyło.