7,4 823 tys. ocen
7,4 10 1 823400
6,8 70 krytyków
Avatar
powrót do forum filmu Avatar

Od razu napiszę, że film mi się bardzo podobał, daję zasłużone 9/10, jednak przesłanie jakie niesie ze sobą film jest zbyt politycznie poprawne.

Rozumiem, że film miał skończyć się happy endem, ale gdyby zdarzenia ukazane w filmie "Avatar" nie były fantazją, wyglądałoby to mniej więcej w ten sposób:

Ludzkość odkrywa planetę o klimacie zbliżonym do ziemskiego, zawierającą ogromne pokłady surowców, których wydobycie jest nad wyraz opłacalne. Jedynym problemem są tubylcy, którzy zajmują terytorium pokrywające się z bogatymi złożami, jakie (z punktu widzenia ekonomii i interesu ludzkiego) powinny być celem naszych kolejnych operacji wydobywczych.

W filmie rdzenna niebiesko-skóra ludność razem z fauną planety i grupą ekologów na czele których stoi inwalida, który zakochał się na zabój w niebiesko-skórej w końcu przepędzają ludzi, którzy zniszczyli ich dom i wszystko kończy się szczęśliwie.

Prawda jest jednak taka, że w rzeczywistości, jeśli te surowce byłyby faktycznie bardzo cenne a koszty ich wydobycia i prowadzenia wojny - do zniesienia, to ludzkość pewnie nie spoczęłaby na laurach, dopóki nie położyłaby na nich swoich rąk. Miejscowa ludność wylądowałaby w rezerwatach, robiąc za atrakcję turystyczną, albo króliki doświadczalne. Wyssalibyśmy ich do cna, bo jesteśmy ludźmi, nie potrafimy stawiać znaku równości pomiędzy swymi własnymi interesami a co dopiero pomiędzy potencjalnym interesem nas samych - jako gatunku - a obcą cywilizacją.

Quaritch w tym filmie to prawdziwa twarz ludzkości, bardzo zresztą realna, ciężko go nawet nazwać "złoczyńcą". Facet reprezentuje interesy milionów, którzy zyskają na eksploatacji tej planety i nie ma przy tym znaczenia, czy tubylcy z tego tytułu ucierpią. Na Ziemi czekają ludzie na swój kotlet, który zostanie sporządzony za pieniądze z dóbr tej planety.

90% przełknie go ze smakiem, łamanie praw jakiś tam obcych ich nie interesuje, 9% przed pierwszym kęsem trochę ponarzeka, ale w końcu dziabnie i zapomni delektując się tym, jaki jest soczysty. 1%...z nimi sobie poradzi pozostałe 99, których nie interesuje los obcej, gorzej rozwiniętej pod względem technologicznym cywilizacji (w wiadomościach pokażą to co wypada, na pewno popełnione zostaną jakieś zbrodnie, ale winni zostaną "przykładnie ukarani" by inni mogli spać spokojnie).

Mieszkańcy Ziemi nie biegają z Na'vi, nie polują, nie żyją z nimi, dobro na pół dzikich Na'vi nigdy nie będzie stało na równi z naszym dobrem - tutaj uwaga dla romantycznych dusz - obojętność byłaby NATURALNA.

Jesteśmy największym znanym drapieżnikiem, a Na'vi nie posiadaliby żadnego atutu, który - w perspektywie - pozwoliłby im na równorzędne relacje z nami, bo są zwyczajnie zbyt słabi, musieliby nam ulec.

Sully reprezentuje nasze wyrzuty sumienia, chwilę przed tym jak ugryziemy soczysty kotlet z zarżniętego wieprza i ze smakiem go przełkniemy z powrotem wcielając się w rolę Quaritcha.

Bo to właśnie nim jesteśmy w 90%. Co ciekawe filmowy Quaritch, mimo, że podkreśla pazerność ludzkiego charakteru, posiada zasady. Chce odpłacić Sully'emu za wykonaną misję załatwiając mu operację na którą nigdy nie byłoby go stać, to on naprawdę reprezentuje nasze interesy i to jacy ludzie pchają tą cywilizację naprzód. Kolumb nie był święty, Pizarro, Cortez, Custer - nawet Vasco Da Gama miał na rękach krew podczas swojej słynnej wyprawy.

Sully de facto jest - jak go określił Quaritch - zdrajcą, jakkolwiek szlachetne by jego pobudki nie były, jemu i jego "ekologom" należy się sąd i gdyby zostali chwytani, marnie by skończyli. Być może obiektywnie racje były po jego stronie, ale w tym starciu obiektywna sprawiedliwość nie służyłaby naszej cywilizacji, prawo zostałoby odpowiednio zmodyfikowane.

W kategoriach umoralniającej baśni, film wypada świetnie. Pozwala nam nawet pocieszać się faktem, że nie wszyscy - a raczej - nie zawsze jesteśmy tacy jak Quaritch...

...zaraz przed tym jak zasiądziemy do obiadu i ugryziemy nasz kotlet ;)

ocenił(a) film na 10
faello

"Na'vi nie posiadaliby żadnego atutu, który - w perspektywie - pozwoliłby im na równorzędne relacje z nami"

Mają fajne kobiety, a to duży atut :)

ocenił(a) film na 10
loon

Fajne, ale za duże o jakieś 1,5 m :P

ocenił(a) film na 10
anniepat

Ja lubie wyrośnięte babki więc mi by to nie przeszkadzało ;)

http://img268.imageshack.us/img268/9937/toomuchonlinegaming.jpg

ocenił(a) film na 10
loon

Mmmmmm romantyk :)

ocenił(a) film na 10
anniepat

Albo cwaniak potrafiący zaspokoić 3 metry dzikiego temperamentu :D

PS. tak nie mam o czy pisać :P

ocenił(a) film na 8
plot51

Cóż, dzięki za wypowiedzi, szkoda, że nieco nie na temat ;p

ocenił(a) film na 10
faello

Mimo wszystko cywilizacja poszła trochę do przodu z etyką, coś, choć oczywiście za mało, się robi z ekologią i nie wszyscy jesteśmy jak Quaritch. 500 lat temu nikt się nie zastanawiał co zrobić z "dziczą" - nawrócić i/lub wyrżnąć. Dziś powstają filmy takie jak Avatar - postęp jest. I nadzieja, że gdy kiedyś odkryjemy taką Pandorę, to nikt nic nie będzie z niej wydobywał. A i Ziemia z 2150 roku nie będzie przypominała tej z wyciętych klatek Avatara.

Apropos kotletów, dziś ludzie coraz bardziej i w coraz większej ilości interesują się, z czego i w jaki sposób powstały.

Zmiany są, jedyne pytanie które należy zadać, to - czy zdążymy, zanim nasza lokalna Eywa, zwana Gają, nie zabierze się naprawdę za przywracanie tutaj równowagi. Z Gają nie wygramy, a walczyć ma ona czym.

ocenił(a) film na 10
faello

"Prawda jest jednak taka, że w rzeczywistości, jeśli te surowce byłyby
faktycznie bardzo cenne a koszty ich wydobycia i prowadzenia wojny - do
zniesienia, to ludzkość pewnie nie spoczęłaby na laurach, dopóki nie
położyłaby na nich swoich rąk. "

A skąd wiesz, że tak właśnie nie potoczy się druga część...? ;) Aktualne
uzbrojenie ludzi na Pandorze nie było wystarczające do dokonania takiej
masakry. Służyło tylko ochronie robotników i naukowców, a nie do takiej
wojny.

Poczekajmy 5 lat (nie prawdziwych, tylko tych filmowych :P), to pewnie
przybędzie nieco silniejsze uzbrojenie. Jak można wyczytać z książki, do
misji na Pandorze wykorzystano stary typ broni, bo sprawdza się w tym
środowisku. Ale w XXII wieku dysponujemy już o wiele lepszą i
skuteczniejszą bronią...

ocenił(a) film na 10
faello

Do tej pory RDA inwestowała minimalnie, aby ciągnąć maksymalne zyski, stąd też nie wzięła się za "definitywne rozwiązanie problemu Na'vi". Teraz najprawdopodobniej weźmie się do roboty na serio.

Z drugiej jednak strony: Przecież opisane w filmie wydarzenia i te, które najprawdopodobniej nastąpią oznaczają, że nawet jak wszystko potoczy się po myśli korporacji, to i tak oznacza to ponad dziesięcioletnią przerwę w dostawach surowca. Może to rozłoży RDA na łopatki?

ocenił(a) film na 10
faello

W sumie racja, chociaż w świecie Avatara na Ziemi żyje mnóstwo ludzi sfrustrowanych tym, że korporacja odgórnie steruje ich życiem(być może nawet cyklem dnia i nocy), żyją w ciasnych boksach i jedzą proteinowo-węglowodanową papkę bez smaku, być może nie mogą wyjść z domu bez maski, jak na Pandorze. Ludzie są dość sfrustrowani i wielu nie popiera działań na Pandorze, nawet jeżeli wiele o nich nie wie. Powstał też "ruch oporu", przeciwko korporacji i niszczeniu Pandory. Chociaż wiele osób nawet jej nie widziało, ci którzy wrócili karmią ich opowieściami o cudownym, świecącym lesie, jest nawet swojego rodzaju moda na pandorę(świecące ubrania, tatuaże). Ludzie z tego świata wcale tak łatwo nie łykają wyniszczania planety. Niezadowolenie społeczne jest dość duże.