Aha. I jeszcze akapit z recenzji Pocahontas Disneya na filmwebie:
"Reżyser serwuje nam trudną, bo obciążoną rasowo miłość Indianki(Neytiri) i brytyjskiego żołnierza(Jake Sully) w czasie, kiedy Europejczycy(Ziemianie) „odkrywali” Amerykę(Galaktykę), by się wzbogacić(Zdobyć Unobtainium) i ozłocić swoje imiona, robiąc to bez najmniejszych skrupułów.
:)
Hm, ale to wszystko pisano już wielokrotnie, po co więc znowu odkrywasz Amerykę (Galaktykę)? Nie pierwszy i nie ostatni to raz, kiedy jest wykorzystywany w filmie ten motyw. W czym konkretnie jest problem? Nawet jak film będzie dobry, to będzie zły, bo jest motyw Pocahontas?
Nie chodzi mi o to że motyw pocahontas zepsuje film. Problem polega na odgrzewaniu tego samego kotletu. Miło by było gdyby scenariusz szedł w parze z techniką jaką wykożystano przy jego tworzeniu.
Ja tu widze troszkę głębszy problem a nie tylko "trollowanie". To tak jak z grami, i robieniem tego samego RTS w milionie nowych opraw graficznych bez odrobiny innowacyjności. Co mam okazje śledzić od paru ładnych lat.
Mam jednak nadzieję że się mylę. A film miło mnie zaskoczy i nie okaże się że przez godzinę będe oglądać jak pocahontas biega po lesie z przybyszem pokazując mu wodospady i kwiatki, a ten bedzie musiał przejśc wiele prób i ostatecznie zdobyć zufanie jej i jej rasy.
Zresztą, może najzwyczajniej przesadzam, za dużo wymagam, ale kurcze, dawno nie powstało żadne pożądne Sci-fi. Oby Avatar dał jednak rade.
Też mnie to boli, ale mam wrażenie, że właściwie to "wszystko już było" i te same motywy się przewijają bez przerwy i wszędzie. Tym bardziej w takiej superprodukcji trudno oczekiwać nowatorskiej i skomplikowanej fabuły. Diabeł imo tkwi w szczegółach, tzn. mniej ważne jest, o czym film opowiada, a bardziej - jak to robi. Oby Avatar robił to dobrze:) Swoją drogą na pewno przez godzinę będziemy oglądać, jak sobie biegają i zaliczają próby czy coś w tym stylu:)
No i oby jak najwięcej filmów pokazujących ludzki egoizm, głupotę i rządzę zniszczenia.
Motyw Pocahontas nie jest jeszcze wyeksploatowany, a ludzie tak muszą narzekać.
Gdy po raz tysięczny powstaje film o zemście, zazdrości, nieszczęśliwej miłości, łapaniu mordercy, przetrwaniu w ciężkich warunkach, schizofrenii itd. itp. to nikt nie narzeka.
Przecież co drugi film to ma albo gliniarzy-detektywów albo jakiegoś super herosa, którego kule się nie imają - nikt nawet słówkiem nie piśnie, że znowu to samo po raz n-ty...
Cameron nie może nawet krzywo pierdnąć, zaraz się go czepiają. To jest wina nowatorstwa i jego kreatywności. Avatar to nie uniwersum wielbione przez setki wyznawców, tak jak jest z Marvelem, DC czy Star Wars, gdzie fani są w stanie przełknąć każde gówno z ich ulubionym znaczkiem...
To co jest najśmieszniejsze to to, że haterzy Avatara wytykają mu zżynanie z Pocahontas, czyli brak oryginalności, a film w rzeczywistości cierpi właśnie przez niesamowitą dozę oryginalności - wystarczy popatrzeć na zwiastuny, wszystko jest takie dziwne, miejscami przez to wręcz nieprzyjemne w odbiorze, bo to coś absolutnie nowego - pojęcie "smerfy w kosmosie" znikąd się nie wzięło - ciężko zaszufladkować, no to wyzywajmy od smerfów...
@Kazioo
Chyba zbyt poważnie podchodzisz do tych haterów . Wiekszość z nich to neo-trolle , które muszą sie dowartościować najeżdżając na film który reżyseruje jeden z geniuszy kina , za niewyobrażalną dla przecietnego śmiertelnika kasę . I teraz przychodzi taki jasio , or fuck (jak z fotki wrzuconej przez slavie9 :) i z dumą twierdzi (po trailerze) że Cameron nie daje rady ! LOL .
A co do sensownej krytyki , to film pokaże .
Lucas - buahahaha. Koleś, który 10 razy przerabia w coraz bardziej idiotyczny sposób swoje filmy, by potem paradować w koszulce "Han shots first". Z "Gwiezdnych wojen" najlepsze są te części, których nie reżyserował i nie jest to przypadek.
Na początku to wyglądało na trolling, ale nie tylko trolle w ten sposób do tego filmu podchodzą. To jest dosyć naturalne i nie ma za co winić ludzi, bo robią to spontanicznie (chodzi mi o negatywne nastawienie do czegoś co nowe i obce). Źle o Avatarze wypowiadają się również niektórzy ludzie kina, nawet reżyserzy (ci co filmu nie widzieli, oczywiście...)
@odynus
geniusz może i nie, ale jeśli stawiasz Lucasa (i nazywasz go geniuszem...) nad Camerona, biorąc pod uwagę, że co Lucas wyreżyserował, to spieprzył, to ja nie mam pytań ;p
Jest tuzin reżyserów wyprzedzających Camerona o generacje.Z żyjących np. Scott,Spielberg,Emmerich)za gwiezdne wrota) itp.
Jaką generację? To dokładnie ten sam poziom :) Tyle że tamci dwaj kręcą dużo i przy tym dużo pudłują. Jak kręci Cameron to z reguły trafia...
Emmerich? :-D
Emmerich wyprzedza Camerona? OMG. Zresztą wszyscy wymienieni przez Odynusa mogą Cameronowi co najwyżej trepy pucować.
Zaczynam coraz bardziej dostrzegać, że Odynus naprawdę wierzy w to, co pisze.
tak, ale tam chodziło o PROWOKOWANIE a nie odpisywanie. Nawet nie pisałem na temat.
No OK, ale prowokowanie do czego? Tak, tak - do odpowiedzi;) Oczywiście wolna wola i nic mi do tego, ale wspomnij swój własny demot;D