Tak, ośmielam się tak twierdzić. Titanic był przebojem kina kilkanaście lat temu, kiedy o współczesnych technikach tworzenia takich filmów jak Avatar można było jedynie marzyć.
Sam soundtrack do filmu przywodził mi na myśl dzikie plemiona Czarnej Afryki, bębny wzmagały uczucie obcowania z czymś innym, nieodkrytym. Niesamowite odwzorowanie rysów głównych bohaterów, mimiki ich twarzy, zachowań. Dzika puszcza ukazana w sposób tak egzotyczny, że aż chciało się wyciągnąć dłoń w stronę ekranu.
Jeśli film odrywa mnie od rzeczywistości, a po seansie nie mam ochoty wychodzić z sali, by nie przerwać tego stanu, w którym znajduje się mój umysł- uważam, że film jest fenomenem.
Drodzy państwo, nastały czasy innego kina, które przeszło swoistą transformację wyświetlając Avatar.
nie wiem czy ktoś oriętuje się ile trwały prace nad czołówką pierwszej wersji kinowej "Gwiezdnych Wojen" G.Lucasa ? Słyszałem że dwa lata robili scenę lecącego krążownika za transportowcem rebeliantów. Wtedy japę miałem galańcie otwartą jak taki kolos leciał i leciał "z sufitu". Byłem w szoku (kilkuletni koleś). Na Avatarze też się tak poczułem.A mam już 36lat! Film robi wrażenie ... oj tak!
Zgadzam się z tematem. Wróciłem drugi raz z seansu i przyznaję że jestem równie zachwycony. Avatar jest pięknym wizualnie filmem i piękna opowieścią. Jestem zachwycony pięknym światem Pandory, efektami specjalnymi towarzyszącymi filmowi cały czas, idealnie skomponowaną ścieżką dźwiękową i przede wszystkim postacią Neytiri, która wyszła najlepiej ze wszystkich bohaterów pod względem pokazania jej stanów emocjonalnych, mimiki i zachowania... Fabuła jest dość przewidywalna, ale mimo prostego scenariusza idealnie trzyma się kupy łącząc się z oprawą muzyczną i wszystkim co widzimy na ekranie, co wpływa na odbiorcę. Wybaczam tą przewidywalność fabuły i momentami powtórki ze scenariusza za wspaniale pokazany świat planety, klimat i przede wszystkim możliwość zapomnienia na ponad 2 godziny o całej masie spraw życia codziennego. Oceniam filmy pod względem gatunku i tym czy pozostaje w pamięci po seansie. Nie każdy obraz filmowy musi być głęboko refleksyjnym, egzystencjalnym dramatem na temat naszego bytu o czym zapomina coraz więcej głośnych na necie ''krytyków'' i ''znawców światowej kinematografii''.
Przekaz filmu zależy od nas samych, czego oczekujemy od seansu. Dla mnie przekaz ''Avatara'': ekspansjonizm w połączeniu z cywilizacyjno-technologicznym postępem w celu osiągnięcia korzyści materialnych prowadzi do zapomnienia, upadku i braku poszanowania dla wielopokoleniowej tradycji oraz kultury mniejszych, słabszych etnicznych społeczności. Jako kino Sci-Fi ''Avatar'' wypada wg mnie bardzo dobrze. Jeszcze lepiej wypada jako epicka baśń, która potrafi trzymać w napięciu, zafascynować widza i wzbudzać na widzu różne uczucia i odczucia. Film przyjemnie się ogląda od początku do końca nie patrząc na zegarek i o to w tym wszystkim chodzi.