7,4 823 tys. ocen
7,4 10 1 823453
6,8 70 krytyków
Avatar
powrót do forum filmu Avatar

Obok tego filmu nie można przejść obojętnie. Dlatego dorzucę też swój kamyczek.

Idąc na film byłem nastawiony sceptycznie. Jestem z tych, którzy jak widzą że coś podoba się masom to musi mieć to w sobie coś co najmniej podejrzanego. Wiedziałem że mogę oczekiwać spektakularnych efektów specjalnych, ale twierdziłem że choćby nie wiadomo jak wspaniałe były to podczas oceny nie przesłonią mi innych elementów filmu. Z perspektywy kilku godzin, muszę stwierdzić że niewiele się pomyliłem, ale o tym później. Na początku o moich odczuciach podczas jak i zaraz po filmie.

Wykorzystanie efektów 3D zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Zostałem dosłownie wciśnięty w fotel. Nigdy - nawet w snach - nie wyobrażałem sobie tak cudownego świata. Prawie trzy-godzinny estetyczny orgazm, szczególnie dzięki zjawiskowej florze Pandory. Co niesamowicie doceniam - tak odmiennej od tej, która widzimy na co dzień. To cudowne, że współczesna technologia pozwala nam tak wiernie doświadczyć wyobrażenia grafików. Fabuła była prosta, dialogi aż do bólu nieskomplikowane, wszystko podane jak na tacy. Nawet podczas seansu troszkę mi to przeszkadzało, ale oprawa wizualna pozwoliła nie zwracać uwagi na te niedociągnięcia. Widocznie jest we mnie jeszcze coś z dziecka bo chciałbym przeżyć tak niesamowitą przygodę w tak cudownym świecie. To wszystko pozwoliło zanurzyć się filmie i chłonąć go z niesamowitym skupieniem. I nie byłem sam o czym świadczył brak jakichkolwiek hałasów, rozmów podczas projekcji. Jak film się kończył byłem smutny, że trzeba będzie wrócić do szarej codzienności. Ostatni raz tak się czułem jak kończyłem lekturę Władcy Pierścieni mając wtedy naście lat. Film gwarantuje trzy godzinny świetnej zabawy, nawet tym którzy zwykle sceptycznie odbierają tego typu produkcję.

Ale po kilku godzinach emocje ostygły, rozum zaczął domagać się swego i nie mogłem się oprzeć głębszej analizie filmu(tekst był pisany kilka godzin po, niestety błedy filmwebu nie pozwoliły na zamieszczenie go wtedy).

Film jest zaliczany do gatunku science-fiction. I tu wypada co najmniej marnie. Jak widzę, że science-fiction z kosmitami to od razu przygotowuje się na porażkę kosmicznych rozmiarów. Jak pisał mistrz Lem "Nie szukamy nikogo oprócz ludzi. Nie potrzeba nam innych światów. Potrzeba nam luster. Nie wiemy, co począć z innymi światami. Wystarczy ten jeden, a już się nim dławimy." Czekam z niecierpliwością na film w którym kosmici naprawdę będą obcy, jak to było w przypadku "Solaris", czy "Fiasko" mistrza Lema. Oczywiście można ten film bronić, że kosmici są tylko żeby uwypuklić pewne destrukcyjne ludzkie zachowania. Sam Lem tak w "Dziennikach Gwiazdowych" robił. Ale ja mimo wszystko będę czekał w kinematografii na kosmitów zupełnie odmiennych, z którymi nie można będzie porozmawiać po angielsku... Abstrahując już od samych kosmitów, to science-fiction to wizja technologii, z których kiedyś będziemy korzystać. I tu też nie ma za grosz logiki, bo jak można uwierzyć że rasa zdolna do podróży międzygwiezdnych nie będzie w stanie zniszczyć jednego co prawda specjalnego drzewka. Ale być może nie powinienem oceniać tego jako science-fiction tylko jako dobrze zrobioną baśń...

Teraz o samych bohaterach. Postać, która mogła zostać wykreowana lepiej to z pewnością pułkownik Quaritch. Jak widzę jankesa z atomówką w kieszeni to nie mogę go nie porównać z Kilgore'm z "Czasu Apokalipsy". Niestety podczas Avataru nie czułem zapachu napalmu. Quaritch mógł być jeszcze w większym stopniu kowbojem. Postać Jake'a Sully była płytka i nieciekawa. Reżyser mógłby w te postacie wprowadzić więcej dramatyzmu i mimo tego film dalej mógłby być łatwo przyswajalny dla mas. Wystarczy spojrzeć na Władcę Pierścieni. Postacie są zdecydowanie głębiej nakreślone, ciekawsze, a mimo tego ciągle lekkostrawne. Ale może nie powinienem się czepiać bo to jest baśń, a tam postacie mogą być przeraźliwie jednostronne...

No i jeszcze trochę o przesłaniu i moich obawach z nim związanych. Nie sposób, czytając forum, nie dostrzec osób które wszczynają alarm o moralnym dnie naszej cywilizacji nastawionej na totalną ekspansję i wyniszczające wykorzystanie surowców. Mam nadzieję, że nie powstanie wielu eko-avataro-oszołomów. Bo nie jest najlepiej, ale źle też nie jest Jak ktoś się zainteresuje to powinien skorzystać z prawdziwych źródeł naukowych, a nie hollywodzkich produkcji. Jak je dobrze przejrzy zobaczy, że z matką ziemią wcale nie jest tak źle...


Podsumowując - ten film można było zrobić lepiej. Cameron zmarnował szansę na stworzenie dzieła które wpisałoby się złotymi literami do historii kinematografii. Ale i tak Cameron postawił poprzeczkę na bardzo wysokim poziomie. Z pewnością można ją przeskoczyć. Z niecierpliwością czekam na dzieło, w którym wykorzystanie możliwości 3D pójdzie w parze z nieco mniej banalną fabułą, bardziej dramatycznymi postaciami. I mam nadzieję, że to się stanie szybciej niż później, bo ten film wzbudził we mnie niesamowity apetyt.

PS. Nie będę zaniżał ocen, w ogóle moim zdaniem oceniać film cyferkami to jest jakiś absurdalny pomysł.