Ludzie jak się was czyta to można na prawdę wpaść w depresje, "Avatar to bajka", "Mdły", "Wątek miłość jest jakiś tam". Czego się spodziewaliście klona Titanica 2000 lat wprzód albo kosmiczny ojciec chrzestny odyseja? A co do miłości to nie jest przecież i na Boga dziękuję za to główny/jedyny wątek. Nie zamierzam, się wdawać w dyskusję bo pewnie zabraknie mi argumentów, więc powiem tylko że film podobał się mi na 9/10 więc sam także nie uważam go za arcydzieło. P.S Nie wiem ile macie lat (ja 20) ale wasze wypowiedzi przynajmniej niektóre brzmią jak wypowiedzi starych, zgryźliwych dziadów którzy z niczego nie są zadowoleni i znajdują satysfakcję tylko w oglądaniu na okrągło 3 filmów z przed 50 lat negując wszystko co pojawia się od tego czasu w kinie. Przepraszam jeśli kogoś obraziłem, nie było to moim celem. Chciałem tylko wyrazić swoje zdanie o filmie, tak żeby ktoś czytający ten artykuł decydując się czy iść na Avatara nie wyrobił sobie błędnego zdania, bo film sam w sobie wart jest obejrzenia. No chyba nie dal tych którzy nie lubią niczego związanego z kosmosem ale na to dziś jest tylko 1 lekarstwo, nie chodzić do kina i nie oglądać telewizji.