Tragiczne i burzliwe losy głównego bohatera, który wbrew rasie ludzkiej brata się z obcymi i pomaga im :) czyżby nowy trend w Sci-Fi? Kiedyś to my jednoczyliśmy się w sytuacjach zagrożenia i bohatersko zwalczaliśmy inwazję alienów. Teraz ludzie to owa krwiożercza rasa, nastawiona na zysk, barbarzyńska. Można rzec - motyw został, zmieniły się strony barykady. Co o tym sądzicie? Moim zdaniem to krok w dobrym kierunku, może dać kinu Sci-Fi więcej refleksyjności (trochę marzenia ściętej głowy, ale może?), głębi, zamiast przesłodzonej pompatyczności (to bardziej zrealizowało się moim skromnym zdaniem w Dystrykcie niż w Avatarze). Jak myślicie, czego to zasługa? Czyżby ludzie tracili wiarę w swój gatunek?
PS: uderzające podobieństwo zauważyłem też w wizji rozwoju technologicznego. Roboty bojowe sterowane przez człowieka znajdującego się wewnątrz ;)
Mi tam się zdaje, że Avatar jednak był pierwszy ponieważ jego kręcenie zakończono już w 2007 roku i przez prawie 3 lata szlifowano efekty komputerowe no i trzeba dodać pewnie jeszcze trochę przed tym 2007:D
zdaję sobie z tego sprawę. nie chciałem udowadniać że ktoś był pierwszy czy że ktoś kogoś zamierzenie naśladował. mówię generalnie o nowych trendach w kinie
Błąd. Zobacz "Tańczącego z wilkami". Pierwszy z brzegu przykład.
To po prostu jest fajne filmowo.
Tak przy okazji, warto obejrzeć: http://maddogowo.cba.pl/kapitalny_debiut_afflecka.html