Zauwazyliscie podobieństwo do filmu Dystrykt 9 ?? Chodzi mi dokładnie o jeden motyw.
Człowiek który poświeca sie dla obcych i walczy ze swoimi ;] heh
mieliscie takie odczucie podczas seansu?;] bo ja tak ;]
oglądając Avatar ,miałem własnie takie odczucie ze gdzies juz takie coś widziałem hehe
dla mnie Avatar i Dystrykt 9 oraz transformers(1 i 2 ) i 2012 to chyba najlepsze filmy ostatnich lat , ale nie powiem , to chyba wszystko przez efekty specjalne;] do których oczywiście nic nie mam ;]
Napewno kupie te filmy na Blu-rey :D
Pozdrawiam
no może i było tam trochę podobieństwa nie powiem... ale mi to jakoś nie wpadło aż tak bardzo w oko:)) film ogólnie mi się podobał, nie powiem. bardzo fajnie zrobili tą "obcą planetę" na prawdę film oceniam pozytywnie :)
ja tak samo !! jestem strasznie zadowolony z seansu , jeszcze byłem na 3d wiec podwójna zabawa ! 10/10 !! juz dawno nie wyszlem z kina tak zrelaksowany i podniecony :) najlepiej wydane 20 zł :D hehe POLECAM !!! NAPARWDE WARTO!!!
W District 9 Wikus nie poświęcał się dla obcych - chciał wrócić do swojej żony, a krewetki mogły mu w tym pomóc (ale czy pomogły? Tego nie wiemy).
W Avatarze Jake zakochał się w Neytiri i Pandorze, nie chciał, że ludzie zmienili zielony księżyc w drugą, martwą Ziemię.
Jak dla mnie nie ma tu żadnego podobieństwa ;)
Czyli uwazasz ze obaj bochaterowie nie walczyli przeciwko swojej rasie ? i podobieństwa nie ma ?:)
jak obejrzysz ten film http://www.filmweb.pl/f31842/Cz%C5%82owiek+zwany+Koniem,1970 to też dostrzeżesz takie podobieństwo a pewnie są te i wcześniejsze
Wikus nie walczył przeciw swojej rasie - po części był krewetką :). Walczył o to, żeby stać się znowu normalny i wrócić do swojej żony. Jake z kolei jako avatar stał się częścią Omaticaya i jako taki walczył przeciwko ludziom :D
ale obaj wybrali inną rasę (Indian tak traktowano) chociaż inną drogą do tego doszli i żaden z nich nie poszedł na podbój swojej rasy i tylko obaj bronili swoją nową "rodzinę" przed swoimi - przecież Jake nie poleciał z Na'vi podbijać Ziemi ;)
więc sam wątek jest stary jak świat, czy chodzi o rasę czy chodzi o narodowość czy tylko plemie w czasach prehistorycznych
Wikus wrócił do swojej żony a przecież Jake chciał być z Na'vi bo oni sie chcieli styknąć. chciał z nią być jakby nie patrzeć nawet jeśli miałby się miał wyrzec własnej rasy, zreszta na koniec filmu i tak stał się jednym z nich.
Ja mi się od razu z Dystryktem 9 skojarzyły zbliżenia... Jak np. flota Ziemian nadlatywała na miejsce ostatecznej bitwy - taki jakby zoom z lornetki:) W Dystrykcie ciągle to stosowano, tutaj parokrotnie:)
Jake miał wybór? Jaki? Wrócić na Ziemię, zoperować kręgosłup i co potem? Na Pandorze poznał przyjaciół (Norm, Max, w domyśle reszta Omaticaya), zakochał się i był zdrowy.
Bez urazy ale gdzie tam 2012 (no chyba że pod względem efektów bo po za tym to tam nic specjalnego nie było) czy transformers ,dystrykt 9 do avatara a już nawet nie będę się rozpisywać co do jakiś chorych umajonych podobieństw avatara do Pocahontas ludzie opanujcie się przestańcie porównywać i oceniajcie każdy film indywidualnie
no akurat porównywanie fabuły avatara do pocahontas to oczywista oczywistość! jak nie wierzycie, proponuję jeszcze raz obejrzeć tą klasyczną bajkę.
wszyscy wielbiciele avatara, pogódźcie się z faktem, że ten film, mimo technologicznej rewolucji, nie niesie ze sobą świetnego scenariusza i nie opowiada o czymś, o czym wcześniej nie opowiedziały setki innych filmów. podobieństw można się doszukiwać między wszystkimi filmami, ale czasami te podobieństwa będą małe, a czasami olbrzymie, jak w przypadku sztampowego avatara.
Ja bardziej zwróciłem uwagę, na inne podobieństwo między tymi filmami. W każdym z nich, pokazany jest nasz gatunek w bardzo złym świetle. Jako egoiści, mordercy, dręczyciele, materialiści...co niestety jest prawdą :/
Ta prawda aż bije w oczy...
Wikus'a nie obchodziły krewetki, liczył tylko na ich pomoc. Darzył ich pogardą, dokonywał aborcji... Dopiero pod koniec filmu coś się w nim zmienia. Ale czy to odzew sumienia, czy też przewaga genów Krewetek...Nie mam pojęcia.
Jack Sully odnalazł na Pandorze swój dom, rodzinę...Z własnego wyboru pokochał tych ludzi i stał się jednym z nich. W przeciwieństwie do Wikus'a, dla którego przemiana była najgorszą z możliwych tragedii.
Oba filmy uważam za arcydzieła, i wyszedłem z nich poruszony, ale za każdym razem co innego brało mnie za serce.
W Avatarze, pokochałem ten cudownie wygenerowany świat, przemyślany a jednocześnie niezwykły.
W Dystrykcie 9 poruszyło mnie przedstawienie tematu, i ukazanie w drastyczny sposób jakimi s*****synami potrafią być ludzie.
Co ciekawe w obu tych filmach na sam koniec bohater zostaje jednym z kosmitów. :)
ludzie! ile wy filmów widzieliście? bo wnioskuję, że pierwsze wasze seanse w życiu to dystrykt i avatar. wyobraźcie sobie, że w KAŻDYM filmie możecie doszukać się podobieństw. weźmy pierwszą lepszą komedię romantyczną. koleś poznaje laskę, ona go na początku nie chce, potem się do niego przekonuje i są razem. przecież to samo mamy w avatarze! i co? mam teraz robić temat, że avatar jest podobny do "cztery wesela i pogrzeb"?
z avatarem problem nie polega na samym fakcie podobieństw z innymi produkcjami. problem polega na proporcjach. cameron chciał pokazać ten swój wyśniony świat, ale tylko TECHNOLOGICZNIE. kolejny reżyser wziął widza za idiotę, bo stwierdził, że przy bardziej skomplikowanej fabule nikt nie ogarnie filmu. BZDURA!
dałem temu filmowi 6/10, bo nie można powiedzieć, że to film zły. ma bajeczne efekty, ma dobrą muzykę. jest epiczny. ale na boga, historia jest prosta jak drut, szablonowo przerysowana z klasycznych bajek. możecie oczywiście powiedzieć, że fabuła was nie interesowała, bo poszliście oglądać fajerwerki, ale proszę was, nie piszcie, że historia z avatara jest oryginalna, niesamowita i z drugim czy trzecim dnem! bo to oznacza, że albo nie widzieliście innych filmów, albo, że jesteście zaślepieni reklamą.