czy tylko mnie boli że będzie powtórka z rozrywki jeśli chodzi o bitwe (zapewne końcową) ? Moim zdaniem bardziej epickie by było gdyby walczyli z tym jednym prawdziwym ultronem. Byłoby tak bardziej epicko i.... nowo/świeżo jak kto woli xD
Tak więc o NY nie zapomniano. A że świat jako taki jakoś normalnie funkcjonuje... No cóż - to Marvel a nie hiperrealistyczna historia.
A tego nie rozumiem. Jak to zapomniano? Wydarzenia z IM3, "The Dark World" oraz "Winter Soldier" dzieją się mniej więcej równolegle, jakieś pół roku po akcji "Avengers". I teraz weźmy IM3: bitwę o Nowy Jork wspomina się tam mnóstwo razy w kontekście bałaganu, jakiego narobiła przede wszystkim w mentalności i psychice samego Tony'ego, wywracając jego życie do góry nogami. Harley i paru innych bohaterów często wspominają Avengers i widać, że Tony jako Iron Man stał się dzięki tym wydarzeniom jeszcze bardziej popularny i sławny - np. Happy Hogan na początku filmu mówi, że musiał odejść od niego, bo teraz ma tych swoich nowych superkumpli i nie potrzebuje jako Avenger staroświeckiego ochroniarza. Killian nawet w ostatnim akcie filmu mówi coś w stylu, że "subtelność umarła, kiedy ten typ z młotkiem spadł z nieba", odnosząc się do Thora i jego ujawnienia na Ziemi.
Tymczasem w "Thor: The Dark World" wydarzenia z NY mają bezpośredni wpływ na to, co się stało z Lokim, tzn. na jego proces. Odyn mówi mu, że w swej arogancji i żądzy dominacji dopuścił się wielu morderstw na obcych planetach i zsyła go do więzienia. A później przecież Jane, spotykając pierwszy raz Lokiego, wali go w pysk i mówi: "to za Nowy Jork". Z kolei Selvig kompletnie ześwirował i gada od rzeczy, lata nagi po ulicach i mówi, że: "miał boga w głowie", co jest aluzją do tego, jak Loki namieszał mu w umyśle swoją laską w "Avengers".
W "Winter Soldier" cała ta paranoja z zagrożeniami na świecie, przed którymi trzeba się już wcześniej przygotować i umieć je przewidywać i likwidować zawczasu jest motywowana i uzasadniana atakiem kosmitów na NY i faktem, że superbohaterowie w "Avengers" stali się faktem znanym już na skalę globalną.
W serialu "Agents of SHIELD" na potęgę, zwłaszcza w pierwszych odcinkach pierwszego sezonu, ale później także, wspomina się Nowy Jork, całą tę bitwę oraz Avengersów, pojedynczo lub jako zespół. Nie jestem w stanie wymienić wszystkich tych nawiązań, ale one nie pojawiają się tylko jako wtrącenia w rozmowach. Często te wydarzenia mają wpływ na fabułę, np. znalezienie broni Chitauri w Nowym Jorku, z którą zespół Coulsona musi się uporać. Albo cały ten projekt "Tahiti", który miał na celu ożywianie poległych na polu bitwy Avengersów, którego królikiem doświadczalnym stał się Coulson na polecenie Fury'ego. Mógłbym tak wymieniać i wymieniać.
A teraz w kwietniu wyjdzie "Daredevil". I jego fabuła, tzn. całe tło, jest związane z bitwą o Nowy Jork. Twórcy bowiem zapowiedzieli, że akcja dzieje się po "Avengers" i Hell's Kitchen jest w rozsypce po ataku obcych i to będzie powodem działalności Daredevila i Kingpina, którzy na swoje sposoby zechcą je naprawić.
Wątek NY w IM3 jest najsłabszym, bo najmniej wiarygodnym, czego wina jest bzdurnej akcji w Avengersach z poświęceniem się. Jasne, Killian wspomina, wszyscy "coś tam wspominają". W każdym filmie od Thora po WS wszyscy "coś tam wspominają" "o czymś tam gadają", ale to jedynie easter eggi, marne nawiązania, które nie spajają uniwersum. To powinno działać na zasadzie współpracy - Stark walczy z Mandarynem/Killianem pomaga mu Hulk i vice versa. A wychodzi na to,że uniwersum Mścicieli istnieje jedynie w filmach z logiem Avengers, w pozostałych wszystko jest ogólne, schematyczne i grubo ciosane. Nie ma mowy u subtelnych relacjach, świetnych epizodach wielu bohaterów ze stajni Marvela. Wszystko rozbija się o walki pomiędzy studiami z prawami autorskimi i o kontrakty z gwiazdami. MCU jest ogólne, a nie tak jak wszyscy się podniecają - spójne i ogromne. W żadnym z filmów 2 fazy nie dowiadujemy się nic o bohaterach takich jak Loki czy Hulk, zapewne wszystko rozwiąże Avengers 2,ale to granie na czas - tak można zrobić nawet milion filmów, z których każdy następny zapycha dziury w uniwersum po poprzedniku. Wszystko trzeba dopowiadać i w miejscu, gdzie ktoś wspomina o np. Thorze widz musi go sobie wyobrazić, bo zobaczy go albo w Thor II, albo w Avengersach, w innych filmach nie ma takiej opcji i to najbardziej boli
To logiczne, że w każdym filmie nie może zawsze wyskakiwać czy to Hulk, czy to Thor, czy ktoś inny, tylko dlatego, żeby pomachać do widza i zawołać: "tak, jesteśmy w jednym uniwersum!" Nie ma to żadnego uzasadnienia fabularnego. Owszem, losy Bannera czy Hawkeye'a, których nie widzieliśmy (poza Bannerem w scenie po napisach IM3) od czasu "Avengers" mają nam zostać nakreślone w "Avengers 2", tak zapowiadał Whedon. Banner nie pomaga każdemu na swej drodze, zmieniając się w Hulka, ponieważ to jest zawsze jak igranie z ogniem i nawet w "Age of Ultron" mamy dostać wyjaśnienie, że Hulk jest dla nich ostatecznym rozwiązaniem w bitwie i nie chcą go nadużywać, bo to przede wszystkim jest zawsze pewna niedogodność i dyskomfort dla Bruce'a Bannera. Aktor, który go gra, zdradził ostatnio, że w filmie ukazane zostaną nowe problemy z Hulkiem, tzn. Hulk jakby zacznie niechętnie dopuszczać do kontroli Bannera i nie będzie tak łatwo skory powracać do ludzkiej formy. Może to być już położenie fundamentów pod jakieś przyszłe historie z Hulkiem, gdzie bohaterowie będą zmuszeni się go pozbyć ze względu na to, że jest zbyt nieokiełznany. Zresztą plotki mówią, że to ma się stać już na końcu "Age of Ultron" - Hulk w jakiś sposób zniknie.
Nie, nie pomachać, tylko pomóc i być pełnoprawnym uczestnikiem filmu - to się nazywa wspólne uniwersum i to jest logiczne. W przeciwnym razie powstaje jedna wielka reklama kolejnych części Avengersów, easter eggi i wesołe sceny po napisach. No właśnie, będą fundamenty po jakąś historię, kiedyś tam, o czymś tam. Tak można czekać nawet na Avengers Ultimate, które w końcu zamkną i wyjaśnią wszystkie wątki, ale po co robić taki film, skoro tak dobrze wciska się ludziom taśmowo robione blockbustery w jednej i tej samej konwencji.
Fundamenty po to, żeby coś nie wzięło się z niczego. I tak jak mówiłem, możliwe, że konsekwencje tego ujrzymy już w samym "Age of Ultron" - zniknięcie Hulka. Nie wiadomo jednak, czy to prawda, czy fałszywa plotka.
Zobaczymy, ale prawdopodobnie Ultron odpowie na niektóre albo większość nurtujących pytań, na pewno zaś zada ich jeszcze więcej i zrodzi mnóstwo dziur i niedomówień. Norma