To że z Thora zrobili lumpa i pijaka jeszcze mogę zrozumieć, pił zawsze jeszcze w Asgardzie. Hulk w końcu znalazł środek i ma inteligencję Bannera i ciało Hulka też ok. Iron Man jako ojciec i mąż dało się oglądać. Cap.Marvel to dno całkowite pojawia się i mówi że jest zarobiona po uszy po czym wraca od fryzjera z innej galaktyki i znowu jest zarobiona. Ale najbardziej nie spójną postacią jest dla mnie Capitan Ameryka. Aby nie doszło do paradoksu mieli oddać kamienie w czasie z jakiego je wzieli. No i został tam Cap żeby żyć z ukochaną. Więc cały serial o Agent Carter można wrzuć do kosza i większość scen z przeszłości Capa. Czy nie zmieniło to historii? Czy nie stworzyło alternatywnej? No i to co mnie irytuje to hipokryzja Capa. Na spotkaniu opowiada bla bla że 'you gonna move on' i co teraz te ziomki ze spotkań sobie o nim pomyślą. Pierdzielił im żeby wzieli się w garść i żyli dalej a sam cofa się w czasie i ma wszystko gdzieś. Ja jestem zaje i bedę z ukochaną a reszta może się wypchać. Najgorszy bohater ever. No i na koniec Dr. Strange ściąga wszystkich nie wiadomo jak i skąd a Valkiria skąd tego konia wzięła latającego? Z przeszłośći czy z innej planety. Może prezent od Marvel. Siema byłam u fryzjera i znalazlem takiego konika. Może być? :D