Muszę przyznać, że pierwszy raz w kinie spotkałem się z taką reakcją. Ta cisza na sali podczas śmierci Starka to było coś niespotykanego. Dosłownie było muchy słychać. Zero szelestu, spania, nic. Każdemu szczena opadła do podłogi. To był według mnie piękny hołd dla niego. Taka minuta ciszy.
A już podczas jego "pogrzebu" czy tam pożegnania, kiedy Pepper puszcza na wodę tę wiązanke z jego starym reaktorem to większość ryczała. Mi samemu łezka poleciała. Ciężko będzie się teraz oglądało stare film z jego działem. Naprawdę ciężko.