Nie wiem czemu, ale dziwnie się czułem podczas seansu. Podobnie było w trakcie oglądania SC2 LotV. Historia na którą długo czekałem będąca zakończeniem czegoś dużego z cliffhangerem... I zawód zmieszany z myślą że nie tak to widziałem. CapMarvel postać która wydawała się znaczącą dla historii, przez większość czasu jest nieobecna, ma z cztery linijki tekstu i równie dobrze może być zastąpiona statkiem jakiejś losowej rasy xD (zarówno misja SAR w kosmosie, jak i rozwalenie statku Thanosa)
Rozwiązanie fabularne że zniszczeniem kamieni IMHO ssało, szczególnie że Thanosa zapomniał że prędzej czy później znowu rozwinie się populacja i co wtedy? Znowu wracamy do rzezi połowy populacji? V:
Ogółem film nie jest zły, bawiłem się na nim dobrze. Ale to IW będzie dla mnie lepszym, starszym bratem EG