Tak sobie czytam różne opinie o Thorze w Endgame (głównie w polskiej części internetu) i co widzę..? Wiele osób uważa, że Thor był przefajniony i niepasujący, za bardzo na granicy autoparodii i kiczu. Ja się z tym kompletnie nie zgodzę. To był właśnie Thor którego wszyscy pokochali w Ragnaroku! Thor od Taiki Waititi. Taika jest znany z tego, że w absurdalnej komedii potrafi genialnie wpleść ból i rozpacz bohatera. Thor był świetny - zupełnie zagubiony i zniszczony porażką, a jednocześnie wciąż "godny”.
Dodatkowo myślę, że taki luźniejszy wątek do pośmiania się był bardzo potrzebny, biorąc pod uwagę to co miało nadejść. A jeśli chodzi o śmiech, to powiem szczerze że dawno nie pamiętam, żeby całe kino tak bardzo się śmiało. Zapuszczony Thor na początku to był nasz wentyl humoru przed tragiczną końcówką. A tak jak mówiłam – Waititi jak nikt potrafi cudownie połączyć absurdalny humor i tragedię postaci w genialną całość.
Ta scena w nowym Asgardzie to był czysty Taika. Założę się, że on to reżyserował. Tak samo sceny w Asgardzie z przeszłości i wykład o kamieniu rzeczywistości :)
BTW - po tym filmie można złapać niezłą motywację do odchudzania! Ale teraz przynajmniej Quill nie ma kompleksów ze swoją figurą przy Thorze ;) To było ciekawe zakończenie wątku Thora. Ale nie wiem czy mi się to tak podoba, biorąc pod uwagę, że Strażnicy Galaktyki 3 powstaną najwcześniej za jakieś 3/4 lata… (według niektórych doniesień..) Jeżeli to znaczy, że Thora też zobaczymy dopiero wtedy, to jestem bardzo niepocieszona ;(