Nie myślałam, że mając tak niskie oczekiwania będę mogła wyjść z kina rozczarowana. A
jednak tak się stało.
Pierwsza godzina jest prawie nie do wytrzymania. Nie jestem jakimś wielkim fanem kina
akcji, ale po jakimś czasie nieustannej paplaniny człowiek zaczyna w myślach błagać o
jakąś eksplozję, walkę, potknięcie się o granat...cokolwiek. Paradoksalnie ten ciągnący się
w nieskończoność początek miał zainteresować oglądającego postaciami: ich historią,
przeżyciami itp. itd. Efekt jest raczej odwrotny: widz przechodzi w miarę upływu czasu ze
sporego zaciekawienia tym, co mają do powiedzenia bohaterowie w coraz mniejsze, w
końcu osiągając stadium posiadania prawie wszystkich dialogów w głębokim poważaniu.
Nie wiem ile razy zostało wspomniane (czy też zasugerowane, powiedziane, wytknięte), że
Kapitan Ameryka był na wojnie, ale prawdopodobnie na tyle dużo, żeby śnił mi się na polu
walki przez następne trzy noce. Za dużo w tym ględzenia, za mało fabuły samego filmu.
Scenariusz i gra aktorska pozostawiają wiele do życzenia. Bywają sceny skrajnie
"amerykańskie" i oklepane - te z rzędu widzianych już milion razy. Tak właściwie to
polecam pójście do kina bardziej po to by się pośmiać właśnie przy scenach tego typu, niż żeby
obejrzeć to rzekome "arcydzieło" nad którym wszyscy tak się rozpływają.
Film ratuje Hulk, niektóre sceny walki, fakt że to Avengers i logo Marvela. Daję 6, bo w
sumie się trochę pośmiałam.
Zgadzam się że warto. Widziałam lepsze filmy, owszem, ale ten mogę uznać za jeden z moich ulubionych. Po dzisiejszym seansie zdecydowałam: Idę jeszcze raz.
Gadania, fakt, sporo, ale moim zdaniem dialogi trzymały dość wysoki, komiksowy poziom. A akcji w filmie i tak jest ogrom, zresztą końcowa bitwa w Nowym Jorku jest po prostu kwintesencją dobrej, amerykańskiej rozpierduchy.
Komiksowy to dobre słowo, czy wysoki to kwestia sporna. Co do sceny końcowej chyba wszyscy przyznają ze mną włącznie, że jest imponująca. :)
Ja powiem tylko tyle że akcji było dużo przez cały film. Ale od momentu kiedy hulk wyhamował statek obcych do samego końca miałem ciarki a scena w której kamera okrąża avengersów była tak idealnie pokazana że omal się nie posikałem z wrażenia. Film to coś więcej niż arcydzieło w życiu lepszego nie widziałem i chyba czas wybrać się do kina po raz drugi.
Nareszcie ktoś, kto ma takie samo zdanie na temat tego filmu, co ja! Tylko że w przeciwieństwie do Ciebie, droga luzerku, miałem wysokie oczekiwania wobec rzeczonej produkcji. Więc zawód był jeszcze większy. Najlepszym punktem Avengersów, był Hulk, którego normalnie nie lubię, a udało mu się mnie urzec. Drugą w kolejności zaletą były efekty, Hawkeye i Iron Man. Reszta? Przegadane. Tymi samymi paplaninami, co zawsze, nic nie wnoszącymi do filmu. Nieinteresującymi. Buraczany Kapitan McDonald i rzekomy Bóg Piorunów z tłuczkiem do kotletów byli dobrym powodem do wybuchów konwulsyjnego śmiechu. Niestety, nie zaliczam tego jako plus, ba! Wręcz przeciwnie.
BYŁEM NA WOJNIE, PATRZ JAK ŁADNIE BIEGAM I RZUCAM FRISBEE!
Ale szósteczka się należy.
INCEPCJA RULEZ!!!
Nom. Ktoś tu chyba ma jakiś kompleks związany z domowym menu, skoro potrafi porównać chodzącą flagę USA do McDonalda, a młot do tłuczka do kotletów. Może byłeś głodny na seansie? Spoko, 3D drogie, wiem, mogło już na chrupki nie starczyć, a brzuszek dawał się we znaki. Jakie to uczucie mieć omamy i widzieć zamiast głowy Chrisa Evansa kolorowy łeb Ronalda McDonalda? Hej, zaraz... to taka wersja light Jokera! Czyli powinieneś być szczęśliwy, bo to z tej postaci słyną Batmany Nolana.
Mój mały detektyw urósł i zdemaskował tatusia...
Widocznie muszę znowu wyjść na "badassa", bo albo robisz to specjalnie, albo jesteś idiotą :) Wiesz, branie wszystkiego na poważnie nie wyjdzie Ci na dobre. McDonald to taka alegoria do grubasów w stanach, które żrąc popcorn i nachosy cieszą ryj na reprezentującą ich, żałosną postać Kapitana Ameryki. A tłuczek do kotletów to taka ironiczna nazwa dla młota Thora.
A czy gdziekolwiek napisałem, że Chris Evans wygląda jak rzeczony clown?
I na marginesie - tylko jeden Batman Nolana słynie z tej postaci. Tak w ramach przypomnienia. Idź być człowiekiem-biorę-wszystko-na-poważnie-i-nie-ustąpię gdzie indziej ;*
Ojej! Kolejny się chce całować! Ty też jesteś od dzieci kwiatów?! A ja wierzyłem jak głupi cały czas, że Wasza epoka i lata świetności dawno minęły.
PS Paradoksalnie sam stałeś się ofiarą swojej pułapki. Piszesz o braniu na poważnie, podczas gdy cały mój poprzedni post to jeden wielki polew, czego nie dostrzegłeś. How sad.
Tego się właśnie spodziewałem - odwrócenie kota ogonem. Takie coś działało w podstawówce. Więc paradoksalnie stałeś się ofiarą pułapki w pułapce. How sad.
PS: Wnioskuję po tym, że edytowałeś posta, a to oznacza, że musiałeś przemyśleć swoją strategię.
Nie, musiałem najpierw umyć zęby, bo nie lubię, kiedy obcy mnie bezceremonialnie całują. Zwłaszcza ci wirtualni.
Uwielbiam kiedy "znawcy" tematu wypowiadaja sie wlasnie na owy temat,.. widac poszlas/es na film dla efektow... gratuluje...
dla mnie film jest genialny dla mnie jako fana wszystkich komiksow tejze wytworni.... film zaczal sie obiecujaco... wszelkie watki... miedzy innymi to iz Lokiemu od poczatu chodzilo o Hulk'a.. dalej motyw z serii animowanej iedy Hulk nie moze podniesc mlota...
sa oczywiscie minusy i pominiecia.. np komiksowy fakt: Stark i Hawkeye sa przyjaciolmi.. w filmie praktycznie sie nie znaja..
wiec sorry ale przestan pieprzyc ze film przereklamowany... pewnie nawet nie wiesz od czego rozpoczal sie komiks...
oceniasz film po akcji? tu nie chodzilo o sama akcje lecz o idee sad pomysl na grupe mscicieli....
Naprawdę wszyscy przyćmiewacie mnie swą błyskotliwością. Uważam że jest za dużo zbędnego gadania. Dotarło? Nie chodzi mi o samą akcję. Jasne?
Przy okazji - znam większość uniwersum Marvela i DC na poziomie pięć minus, więc możesz przestać pitolić na temat tego, jaki z Ciebie znawca komiksów, bo nie robi to na mnie najmniejszego wrażenia.
Jeśli z moich wypowiedzi wywnioskowałeś, że oceniam film po samej akcji to znaczy że naprawdę czytasz tylko to co Ci się podoba i sprowadzasz wszystko do najprostszego poziomu. Oj nununu, no przecież tak się nie robi.
A tak w ogóle kochani - tak trudno przyjąć do wiadomości, że komuś nie podobał się film? :*
Widac czytanie ze zrozumieniem opanawalas/es na rownym poziomie.. :D
gadanie jest po to by laik nie nzajacy komiksow wiedzial co i jak...
Łał, naprawdę?! Prawdziwy z Ciebie geniusz! Oj tylko problem w tym, że dałoby się to gadanie zamknąć w czasie połowie mniejszym i to próbuję przekazać od jakiejś godziny, tylko że ktoś tu woli uprościć wszystko do tego, że przyszłam na film dla akcji.
A jeśli chcesz więcej szokujących faktów: Ziemia obraca się wokół słońca! SERIO!!!
+". pewnie nawet nie wiesz od czego rozpoczal sie komiks..." :*
szkoda mi klawiatury na konwersacji na ta wysokim poziomie...
akcja acja i jeszcze raz akcja... w koncu na to chodzi sie do kina...
Widzę, że koleżanka ma jakąś słabość do okazywania ludziom czułości, bo tych buziaczków już naliczyć nie umiem, co jest ogólnie urocze, więc aż z chęcią się dowiem, gdzie dziś w Polsce odbywają się zloty dzieci kwiatów? Chcę nauczyć się miłości do świata i bliźniego tak jak Wy!
Właśnie napisałeś tyradę pod tematem o filmie o używaniu emotikonki przez dziewczynę której w życiu nie widziałeś. Więc tak. :)
No, to wszystko w porządku. Jeżeli to miałoby świadczyć o moich problemach, to nie znasz moich możliwości. Na całe szczęście nie rozsyłam jeszcze sugestywnych buziaczków, uff!
Tak sobie myślę, że najlepiej będzie cały ten temat z jego kłótniami i sprzeczkami skwitować tekstem Thora: you people are so petty... and tiny.
Cóż, biorąc pod uwagę fakt, że większość prowokacji, kłótni, napinania, frustracji, żyłek na czole i całej reszty wyszło spod Twojej klawiatury, to w pełni się z Tobą zgodzę :)
Na temat filmu nie masz chyba nic więcej do powiedzenia, oprócz tego że prawo powinno zabraniać ludziom wypowiadania się na jego temat w sposób krytyczny i chyba z nudów zająłeś się analizą używanych przeze mnie emotikonek, więc nie wiem co tu jeszcze robisz... ale bawię się doskonale :D
Cieszę się, ja też mam zajebisty ubaw, choć jednak "Avengers" to była ciekawsza forma rozrywki niż patrzenie na to, jak Krzyżowcy Nolana nadziewają się na pal moich prowokacji.
Och, chyba przesadziłaś z czosnkiem w czasie obiadu. Po wczorajszej truskawkowej nucie ani śladu. Teraz z kolei jedzie Ci z ust jak z kontenera kompostowego.
Ależ ja nic nie mówię, lecz piszę. Chyba masz jakieś zaburzenia w postrzeganiu rzeczywistości. Słyszysz głosy? No to faktycznie źle.
Filmu nie oglądałem, ale jak widzę w tym temacie te głupie dogadywanie "obrońców filmu" to nie wierzę by był to film dla mnie.
nigdy nie mów nigdy :) w piątek na premierze usiadły obok mnie dwie dziewczyny. W czasie reklam przed seansem i w początkowych 10 minutach filmu co chwile słyszałem ich komentarze: "chyba niepotrzebnie przyszłyśmy", "szkoda było kasy", "trzeba było iść do pubu". Po jakiś 10 minutach wszystko ucichło, słyszałem jedynie co jakiś czas ich śmiech na temat scen z filmu. A po seansie usłyszałem coś co mnie zdumiało - "odwołuję, jednak była warto".
Zresztą z tego co zauważyłem, to w Łodzi na premierze zdecydowanie przeważały kobiety w wieku 20-30 lat, co mnie bardzo zdziwiło. Spodziewałem się raczej fanów komiksów, a nimi sądząc po opiniach na forum są raczej mężczyźni
Nie mówię nigdy, ale po co mam tracić czas na film który spodoba mi się z prawdopodobieństwem około 1%. Mniej więcej z taką częstotliwością jakiś film zaskakuje mnie pozytywnie, gdy przed jego obejrzeniem czytam opis i oglądam zwiastun spodziewając się miernoty. Może kiedyś przypadkiem obejrzę.
Nie polecam pójścia teraz do kina, chyba że nie za swoje pieniądze. Nie sugeruj się poziomem obrońców, którzy się tutaj wypowiadają, bo a nóż film Ci się spodoba. Z mojej jednak strony radzę oglądnąć to gdzieś, gdzie będziesz miał opcję przewijania...
Jak można ocenić idiotycznie Efekciarskiego ostatniego Sherlocka (z filmu zrobiła się głupota na poziomie "Transformers") na 10/10, a "Avengers" niżej to ja nie mam pojęcia xD.
No film był o wiele słabszy od jedynki i nieprzemyślanej akcji było za dużo. Ritchie pogubił się ze wciskaniem Bullet-time co pięć sekund, a intryga była o wiele słabsza mimo że Moriarty się pojawił. Jeden z niewielu plusów to brak wciskania ludziom tego filmu w 3D i w sumie czas szybko mija, ale następnego dnia nic oprócz sceny w lesie i ostatniej rozgrywki się nie pamięta.
Wciąż nie rozumiem co Twoje zdanie na temat drugiej części Sherlocka, czy fanów Nolana ma do Avengersów. No bardzo fajnie, każdy ma inny gust, Twój jest odmienny od mojego. Tylko po co się z tym tutaj wpierdzielasz? :D
Pisałaś że z jednej strony nie jesteś fanką kina akcji, ale nieznośnie efekciarski film oceniasz na 10/10. Coś tu nie gra. Btw sam jestem fanem Nolana, ale z Krzyźowcami fajnie się podroczyć.
Tylko to że ten film jest efekciarski to Twoje zdanie, nie moje. Tak więc to nie ja zaprzeczam sama sobie, tylko to TY mi zaprzeczasz w kwestii MOJEGO gustu. Ponawiam pytanie - po cholerę robisz to w temacie o kompletnie innym filmie? Bo szczerze powiedziawszy chrzani mnie Twoja opinia o "Krzyżowcach", czy Grze Cieni. :))))
Słusznie, córko Boża, słusznie. Pamiętaj, że żal za grzechy to pierwszy krok do odkupienia Twych win. A są one ciężkie.
nawet do konca nie czytalam co napisalas. Powuiem tylko tyle ze nie czytalas komiksow Marvel dlatego tez nie wiesz wszystkiego o bohaterach. Mi sie podobalo w Avengers szczegolnie to ze bohaterowie mieli taki sam charakter jak w komiksie. Amerykanie nie zepsuli tego filmu. Zanim zaczniesz krytykowac Amerykanow Ty jednak powinnas sie zastanowic czy Polacy by kiedykolwiek nakrecili taki film. Pozdrawiam.