Ze strasznymi dziurami w scenariuszu (i logice). Tak do połowy seansu byłem zachwycony, niestety im dalej w las (nomen omen), tym częściej zgrzytałem zębami.
Najbardziej mnie bawi, że na początku wystarczyło naciąć trochę nogę, by zwabić potwora, a później ona cała zakrwawiona, jej przeciwnicy też we krwi i żadnego potwora w pobliżu
Przecież potwory pojawiły się w filmie wiele razy, a też nie ma ich raczej aż tyle żeby pokryć każdy hektar lasu.