Każdy film z udziałem Jodie Foster można obejrzeć w ciemno, nie zastanawiając się zupełnie o czym on jest, jaki gatunek reprezentuje itd. Jeśli jeszcze scenariusz jest pisany przez Davida Koeppa, a reżyseruje David Fincher, to z takiego obrazu nie może wyjść nic złego.
I tak jak się spodziewałem Azyl nie jest złym filmem. Pierwszą jego zaletą jest pomysł - Matka i córka w pierwszą noc po przeprowadzce do nowego domu muszą się schronić w małym, szczelnie chronionym przed włamywaczami pokoju. Co gorsza to po co przyszli włamywacze znajduje się właśnie w azylu...
Co ciekawe choć bardzo mało wiemy o dwóch głównych bohaterkach - kolejnych informacji musimy poszukiwać w niektórych wypowiedziach, aluzjach, gestach - to między nimi a nami wytwarza się pewna więź. Przejmujemy się ich sytuacją, kibicujemy im i śledzimy kolejne minuty filmu z zapartym tchem. A jest co oglądać i czym sie denerwować, bo chociaż przestępcy na pierwszy rzut oka wyglądają zwyczajnie, prawieże niewinnie, to z każdym następnym ich posunięciem zdajemy sobie sprawę, że sytuacja Meg i Sarah jest conajmniej beznadziejna.
Azyl jest klimatycznym filmem, który bardzo dobrze trzyma w napięciu. Brawa za rewelacyjne zdjęcia - już napisy początkowe są oryginalnym majstersztykiem - i ciekawą pracę "latającej" kamery, która przenika ściany, podłogi śledząc bohaterów. Szkoda tylko, że muzyka Howarda Shore'a nie dopełnia całości i jest praktycznie niezauważalna.
Na wielką pochwałe zasługują także trzy sceny - jedna z pierwszych w czasie włamania - w windzie, fantastyczny zwolniony bieg po telefon komórkowy i ostatnia scena na podwórku, która w bardzo ciekawy sposób prezentuje nam morał, pouczenie jakie płynie z histori opowiedzianej przez Finchera.
Niestety jednak Azyl nie jest filmem doskonałym. Jest "jedynie" dobry. Niektóre sceny są troszkę za wolne, część sytuacji zbyt nieprawdopodobna i idealna, a sama końcówka trochę za nadto przewidywalna. Ale nie można mieć wszystkiego.
8/10